» Czw sty 24, 2008 15:20
Od p. Izy
Kochani,
Macie chyba jakieś cudowne fluidy, bo dzięki Wam pewne sprawy zaczęły przybierać zupełnie nieoczekiwany obrót.
Pierwszy raz od kilku lat spotykają mnie miłe sytuacje.
To jest niesamowite, że potraficie tak wiele zrobić, aż się zastanawiam, czy to wszystko dzieje się naprawdę,
Przez ładnych kilka lat, ogromnym kosztem, walczyłam o wszystko sama i nie wiem jak długo dałabym jeszcze radę, bo było już naprawdę bardzo, bardzo ciężko i nagle pojawili się wspaniali ludzie o otwartych sercach i podarowali swoją pomoc i wiarę w to, że nie jestem do końca sama z tym kocim problemem.
Właściwie to brak mi słów.
Nie potrafię tego nazwać słowami, bo to jest po prostu cud!
Ni z tego ni z owego wpada Pani Małgosia z puszkami i makaronem dla kociaków, od innej Pani kurier dostarcza mi wielką pakę karmy, zaraz wpada P. Jacek z torbą puszek i worem makaronu, nie mówiąc już o wjeździe Pani Beaty, która przywiozła pełen bagażnik jedzenia.
Wyobraźcie sobie, że te kochane dzieciaczki (pierwsza - czwarta klasa), które uczy Pani Beata przeznaczyły swoje zapracowane pieniążki (ze sprzedaży rękodzieła w szkole) na karmę dla kociaczków.
A potem Pani Beata wspaniale zorganizowała zakupy i transport.
Kociaki dostały prawdziwą górę jedzenia: mnóstwo puszek (tych najsmaczniejszych) i 40 kg suchej karmy (ukochany przez kociaki Kitekat).
No czy to nie jest cud?
Jak jeszcze dodam od siebie, że rybak znów mi sprzedał rybę po starej cenie (a nie jak ostatnio w podwójnej), to chyba już naprawdę oczywiste jest, że można wątpić, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Nie sądziłam, że jest jeszcze tyle dobroci i wielkich serc wśród ludzi, zwykle miałam odwrotne doświadczenia.
Jeśli jeszcze do tego dodać Waszą ogromną, bardzo cenną pomoc poprzez wirtualne adopcje, wpłaty z bazarków, uregulowany dług u weterynarza, to jest to coś o czym nawet mi się nie śniło.
Jestem Wam wszystkim ogromnie wdzięczna, że zainteresowaliście się naszym losem i pomagacie nam ze wszystkich sił.
Dziękuję Wam w imieniu kociaków i swoim.
P.S. Dzisiaj rano p. Jacek przywiózł jeszcze całą torbę jedzenia z Biedronki. No czy to nie jest jakiś cud?

