Maciuś jest chory, a ja znowu nie potrafię dojść do tego co mu jest. Byłam u weta. Jak na razie totalna klęska weta. Chociaż może to nie do końca jego wina, jednak dzisiaj jadę do poprawki z Maciusiem. Miał przedwczoraj pobierana krew. Wyniki miałty być tego samego dnia, ale kurier z labolatorium nie przyjechał i wyniki dostałam dopiero wczoraj. Biochemia wyszła dobrze, czyli nery i reszta ok. Jedna morfologia im nie wyszła, bo zrobił się skrzep

Kurcze, pobieranie krwi Maćkowi to prawdziwy wyczyn i ja to muszę powtórzyć. Miał też robione USG - kamieni nie ma, a tego się spodziewałam.
Sytuacja wygląda tak:
- Maciuś bardzo dużo śpi, wstaje tylko coś zjeść, idzie do kuwety i dalej śpi,
- od wczoraj dużo jednorazowo siusia, a do tej pory siusiał po troszeczkę, ale często;
- trochę kuśtyka na jedną łapkę i wydaje się być słaby, długo się zastanawia, żeby gdzieś wskoczyć;
po wizycie u weta zwrócił bardzo dużo sfilcowanych kłaków - to też mu się zdarzyło po raz pierwszy - a ma 5 lat;
- ostatnio zgrzytał zębami, ale na razie mu to przeszło.
Idę spać, bo późno, może jutro się coś wyjaśni. Bardzo kciuki za Maciusia potrzebne.