Przypomnę, że na internetową adopcję oczekują między innymi:
Gwiazdeczka
Najprawdopodobniej jest kotką spokrewnioną z Rybką, bo jest bardzo podobnie umaszczona.
Gwiazdeczka ma około sześciu lat, jest wysterylizowana.
Podobnie jak Rybka jest samotnicą.
Podobnie jak jej mama, kiedyś miała dom, ale było to pewnie wtedy, gdy była jeszcze małym, radosnym kaciątkiem.
Lubi jeść w spokoju i samotności
W odróżnieniu od swojej mamy (prawdopodobnej) ma naturę trochę zadziorną i wojowniczą.[/i]
Julcia
Około sześcioletnia, wysterylizowana kotka.
Julcia jest z grupy kotów od bezdomnego człowieka.
Zawsze żywa i bardzo energiczna.
Potrafi pięknie dziękować za posiłek, łasi się do nóg, "merda ogonkiem".
Jest ostrożna i ustępliwa jeśli chodzi o ludzi i o inne koty. Jeśli wśród kotów zaczyna się jakieś starcie czy bójka, to potrafi szybciutko wycofać się w ustronne miejsce, pozostawiając jedzenie dla innych.
Na początku kiedy zaczęłam się nią opiekować, to była mizerna i wychudzona - jak większość tamtych i innych kociaków. Kiedy o nią ( i o inne) zadbałam jak należy i wysterylizowałam - nabrała ciałka i stała się radosna i pełna życia.
Zawsze błyskawicznie reaguje na moje zawołanie i szybciutko pojawia się przy jedzeniu.
Borys
Myślę, że to imię bardzo do niego pasuje.
Jest około sześcioletnim, dużym, wyrośniętym kocurkiem.
Ma zawsze poważną i stateczną minę.
Żyje w grupie kotów na obejściu bezdomnego człowieka.
Jest kocurkiem dość agresywnym i mocno terytorialnym.
Ostatnio przepędził Murzynka z budki, którą mu zaniosłam i sam się szybko do niej wprowadził. W biegu szybko szykowałam drugą budkę dla Murzynka, żeby nie spał po mokrych zaroślach.
Borys ma apetyt i bardzo lubi suchą karmę.
Ostatnio odszedł jego brat (z wyglądu taki sam, jota w jotę) i to spowodowało, że Borys opuścił całkowicie posesję u bezdomnego i zamieszkał w budce Murzynka. Teraz jest to już jego budka.
Ochoczo wybiega na śniadanko, rozglądając się czy nie ma konkurencji.
Ostrożny i cierpliwy w czekaniu.
Jest to raczej kot samotnik.
Tygrysek
To całkiem "świeży" kocurek.
Ponad rok temu dołączył do grupy kotów od bezdomnego.
Duży, wyrośnięty, myślę że ma około 3-4 lat.
Dość skłonny do bójek z innymi kotami, zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie - tak więc musi mieć podane osobno.
Na razie do mnie nie podchodzi i nie udało mi się go pogłaskać.
Jednak już się nauczył upominać o porcję dla siebie, a nawet czasem domaga się lepszych rzeczy tzn. puszeczek.
Bardzo lubi suchą karmę.
Mróweczka
Około sześcioletnia, wysterylizowana koteczka.
Płochliwa i nieśmiała, choć ostatnio wchodzi za mną ochoczo do altanki na działce i pozwala się nawet pogłaskać.
Imię "Mróweczka" wymyśliłam dla niej, bo jest to kotka bardzo pracowita. Przede wszystkim jak siada do jedzenia, to nie ma prawa zostać tam ani kęs. Wszystko musi być wyjedzone do końca, co do ostatniej chrupeczki.
Jak stwierdzi, że jej miseczka jest już pusta, to chodzi i czyści inne miseczki (tzn. innych kotów), dbając bardzo o to, żeby i w nich nic nie zostało. W efekcie czego na mojej działce żaden zbłąkany, obcy kot nie znajdzie resztek jedzenia, bo Mróweczka znajdzie wszystko i zje.
Zrobiła się teraz taka pulchna i okrąglutka, że czasem nawet ktoś mnie zapyta czy ona w ciąży nie jest.
Myślę, że apetyt Mróweczki spowodowany jest tym, że była bardzo zabiedzona kiedy się do mnie sprowadziła. Była pierwszym kotem, który się sprowadził jak tylko kupiliśmy działkę.
Wtedy Mróweczka zrobiła mi niespodziankę i przyprowadziła swoje cztery malutkie, dzikie kociątka. Mróweczka czekała na mnie na śniegu i mrozie, aż przyniosę jedzonko. Kociątka też czekały... Było mi bardzo przykro, że te małe kuleczki całe obsypane śniegiem siedziały tak w nadziei, że do nich dotrę i zapełnię ich małe, puste brzuszki.
Oczywiście dostały wtedy cieplutką, styropianową budkę, gdzie spokojnie w cieple przetrwały do wiosny, ale było mi bardzo przykro, że tylko tyle mogłam wtedy dla nich zrobić.
Mróweczka potrafi pięknie się popisywać. Kiedy wyje już wszystko i wszystkie kocie miseczki są zupełnie puste, to zaczyna pomimo okrąglutkiego ciałka ochoczo biegać po drzewkach i pokazywać jaka jest zwinna i radosna.
Czasem jest to bardzo śmieszne bo bryka jak mały kociaczek.
Diabełek
Ponad dwuletni, czarny kocurek.
Poznałam go jako dość małego, wzdętego, zapchlonego kociaka, który ledwo trzymał się na nóżkach.
Jego rodzeństwo niestety odeszło, bo kiedy weszłam z pomocą w to miejsce, to było już dla nich za późno.
Całe kocie towarzystwo w tym miejscu wyglądało źle, wręcz fatalnie.
Zarówno dorosłe koty, jak i kociaki były bardzo zaniedbane, zapchlone, miały też wzdęte brzuszki na skutek pasożytów i fatalnego odżywiania.
Teraz wyglądają i czują się zupełnie inaczej. Diabełek jest kotem dużym, wyrośniętym, odżywionym, zadowolonym z życia, rzec by można -uśmiechniętym.
Zawsze bardzo na mnie czeka i jest zwiadowcą i głównym wyczekującym (podobnie jak Szarusia). To on ogłasza innym kotom, że już idę i wtedy one wybiegają mi na spotkanie
Latem wędrówki Diabełka miały dla niego bardzo przykre skutki, przez 4 dni nie pojawił się przy jedzeniu, co bardzo mnie zmartwiło. Dopiero piątego dnia ledwo przyszedł. Mocno utykał. Okazało się, że na tylnym udzie ma dużą, głęboką ranę szarpaną, zadaną pewnie przez psa pilnującego posesji w pobliżu. Rana była dość głęboka. Opatrywałam więc Diabełka codziennie, podawałam odpowiedni antybiotyk, przemywałam ranę. Powolutku dochodził do siebie i na szczęście przestał się oddalać i wędrować w niebezpieczne rejony.
Jest miły, ufny, myślę że bardzo wdzięczny i ciekaw co przyniosłam dobrego. Bardzo lubi suchą karmę.
Ostatnio Diabełek i jego przyjaciółki (trzy wysterylizowane kotki) dostały ciepłe, styropianowe budki, a w środku cieplutkie kocyki. Od razu się w jednej budce zakochał i spędza tam cały wolny czas. Aż miło popatrzeć jak wychodzi rozciąga się zadowolony, po czym kroczy w kierunku miseczek. Nowe budki spowodowały, że ostatnio nie zawsze czeka na powitanie, ale gdy tylko usłyszy mój głos, to ochoczo wychodzi sprawdzić co dzisiaj jemy.
Łapka ładnie zarosła futerkiem i nie ma śladu tego co mu się przytrafiło, podobnie jak Murzynek dostał drugą szansę.
Księżniczka
Jest około czteroletnią wysterylizowaną kotką, z tej samej grupy co Diabełek.
Podobnie jak on często mnie wypatruje. Jednak on jeśli czeka, to robi to siedząc na ziemi. Ona natomiast zawsze siedzi wysoko na płocie, skąd pewnie ma lepszy widok i dobrze widzi czy już nadchodzę..
Księżniczka była kotką zapchloną, zarobaczoną i i apatyczną.
Wrażenie było takie, że wszystkie te koty żyły bo żyły, jadły byle co i nie przejawiały żadnej kociej radości z życia.
Internetowe adopcje są pomysłem na stałą pomoc, która jest tu bezdyskusyjnie potrzebna, gdyż p. Iza na swoje barki wzięła ciężar, który już od dawna przekracza jej skromne możliwości.
Uważam, że taka forma pomocy jest bardzo cenna, bo pozwoli p. Izie zaplanować wydatki, da poczucie bezpieczeństwa i pewność jutra, p. Iza będzie po prostu wiedziała na czym stoi.
Dzięki internetowej adopcji p. Iza będzie mogła liczyć na stałe wsparcie i w imieniu wirtualnego opiekuna danego kota codziennie zaniesie mu porcję jedzenia.
Myślę, że pozwoli jej to jakoś przetrwać.
Serdecznie zachęcam do takiej adopcji
Wirtualna opieka nad kotem to 20 zł ofiarowane p. Izie co miesiąc na wyżywienia wybranego kota.
Jeżeli znajdzie się osoba, która może lub chce weprzeć p. Izę co miesiąc kwotą 10 zł, to proponuję wirtualną adopcję do spółki z innym forumowiczem.
Bardzo proszę o pomoc dla tych kotów.
Oczywiście każda inna pomoc jest tu bardzo mile widziana i pożądana, bo niestety ciężko przedawkować pomoc przy takiej liczbie kotów i to jeszcze zimą.