[Białystok]morze kociaków, dwa odeszły :(

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pon sty 14, 2008 23:22

ech u mnie też kiepski dzień. jeden z moich futrzaków się czymś przytruł i pół dnia spędziłam na kroplówkach u veta. Kurde szkoda mi tej kitki. Możliwe, że gdyby była sama sprawy potoczyłyby się inaczej. Trzymam mocno :ok: za pozostałe futrzaki.
Obrazek

smoky-eyes

 
Posty: 123
Od: Wto lis 27, 2007 16:30
Lokalizacja: Białystok/Warszawa

Post » Wto sty 15, 2008 18:53

Ooo biedny kić. Mam nadzieję, że mu lepiej...

KOchana Szałwia robiła dziś za kocie TAXI-kicia pojechała do mojej ulubionej pani na Kraszewskiego.

Ja bladym świtem łowiłam dziś "cokolwiek" na osiedlu. ( w piwnicy, z której pochodzą 2 ostatnie szare zębatki)
Bo mogłam młodziaka- ostatnią zębatkę, albo kocicę (są 3) Jedna z nich ma 15 lat i co roku regularnie ma młode 8O Bosz, ostatnio była gruba podejrzanie, dziś podejrzanie chuda... Że też te panie nie wpadły na to, żeby jej chociaż tabletki dać :roll:
Taka kota to już chyba się do sterylizacji nie nadaje.... a poza tym, jeśli uchowała się tam przez 15 lat to z pewnością nie jest taka głupia, żeby dać się złapać 8)
Złowiłam najbardziej oswojoną kotę. Myślałam, że tranporter mi rozwali. Poobijała się bidulka, taka była spanikowana. Jutro tniemy :) tj bynajmniej nie ja :)
Wczoraj też miła pani z Mickiewicza złapała kocicę z dokarmianego stadka. (Chyba jej ulubiona) - jutro tniemy. I zadzwoniła, żeby powiedzieć, że w tansporterze ma jeszcze jedno-malucha,szylkretke. Brać czy wypuścić. No to mamy szylkretkę do oddania :D
Kicia siedzi u brata, narazie próbuje wyjść przez zamknięte okno. Trzeba ją szybko cywilizować bo jest wstępnie chętny domek.

Wogóle przed chwilą były ze 3 w miarę konkretne telefony osób chętnych na kota. I nawet na Nowogógródzkiej, w innej piwnicy są jakieś 2 nieduże ponoć...NO i na NOwym Świecie. I pingwiny na Jurowieckiej...
A ja nie bardzo wiem, co z tym zrobić. Bo tak-obie sterylizowane kotki jutro zawiozę do Izy-mogą tam zostać do piątku. Potem jedna jedzie do piwniczki na Kraszewskiego, druga-może do AniHili?Może na weekend do pani, która ją złapała-zobaczymy...
W piatek jest sterylizacja kolejnej działkuski-muszę ja przywieźc we czwartek-nocuje u brata. Jakby tam jeszcze dołożyć te dwa mlodziaki... Ja boję się tej sytuacji, która była przed Sylwestrem- któryś nie daj Boże zachoruje i co? Poza tym jak czytam wątki warszawskie-jakieś straszne epidemie.
Króffkę niestety muszę jutro zabrać. Ma jechać na okazanie na Zielonogórską ( z Wasilkowa) coś czuję, że sobie jutro pojeżdżę
:twisted:

AniHili-wysyłam pw w drażliwej sprawie :)

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto sty 15, 2008 19:05

Aga, jak najbardziej można do mnie, byle by to nie była dzikadzicz, co mi zwieje z klatki, jak tylko uchylę wieczko do nakarmienia. Ja sama niedługo nie zdzierżę i wykastruję tego kocura, co gnieździ się w stodole. Leje po ścianach i śmierdzi jak diabli :evil:
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto sty 15, 2008 19:19

NO cóż, najwyżej nie będziesz jej karmić :wink: nie jest sraaasznie dzika. Dała się głaskac karmicielce. Ode mnie uciekała gdzie pieprz rośnie-pewnie czuła, że będą z niej rękawiczki...

A tego chłopa da się złapać? Bo póki trzyma się z dala jest bezpieczny :twisted:
Ostatnio edytowano Wto sty 15, 2008 19:25 przez aga&2, łącznie edytowano 1 raz

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto sty 15, 2008 19:24

Podejrzewam, że się da bo blisko podłazi. Jest kurna czyjś a łazi z tymi jajami jak berety i obsikuje cudze ściany. I kradnie żarcie Baby. Jak się wkurzę i złapię do kastrowania to już może nie być czyjś...czemu ja mam tak głupich sąsiadów..?
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto sty 15, 2008 19:29

Taki los. A co powiesz o karmicielkach, które przez 15 lat nie wpadły na to, zeby kotkę ciachnać? 8O
poczytaj pw,plis

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto sty 15, 2008 19:34

Przeczytałam i nawet odpisałam :) A karmicielki...cóż..no comment.
Mścisław [']21.10.2010
Konstancja ['] 14.08.2017

ObrazekObrazek
Lecz ja na moim kutrze sam sobie sterem, wędkarzem i rybą. :mrgreen:

AniHili

Avatar użytkownika
 
Posty: 11055
Od: Pon kwi 30, 2007 22:20
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto sty 15, 2008 21:03

Witam :) Więc tak: zabrałam kicię z domku, w którym była bardzo niedługo. Pani powiedziała, że jej przykro, no cóż, i tak bywa :roll: Ale, jak sądzę - będzie poszukiwała jakiegoś kociaka do towarzystwa dla swojego kota.
Koteńka jest przeurocza, nawet nie pisnęła, patrzyła tylko takimi ogomnymi okrąglaczkami co się dzieje wokół.
No i pojechała do piwniczki, gdzie wszystko już czekało - kuweta, jedzonko, woda. Kicia schowała się w jakiś zakamarek, ale jak rozmawiałyśmy to zaczęła wyglądać zaciekawiona, więc myślę że gdybyśmy tak postały jeszcze, to pewnie by wyszła na oglądanie lokum i nas :)
Aga, Twoja ulubiona Pani karmicielka serdecznie pozdrawia (chwilowo komputer odmówił jej posłuszeństwa, więc nas nie czyta). Heh, ale mi dużo wyszło pisania, a cała sprawa zajęła niedługo - tak się złożyło, że wszystko w obrębie praca-dom. Pozdrawiam :)

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Wto sty 15, 2008 22:59

Dzięki kocie TAXI :)

Byłam wieczorkiem na sesji foto u pani Iwonki z Mickiewicza. Fajna jest-ma w domu 5 sztuk (kotów oczywiście:) + wczoraj złapaną kicie szylkretkę dużą. Kicia jest narazie niewidzialna, tj siedzi za szafą.
Pani Iwonka, zdecydowała, ze sama musi nad nią popracować więc Izie zawiozę jutro tylko jedną kotę po sterylce. Iza pewnie będzie cierpieć...

Potem u brata próbowaliśmy złapać małą szylkretkę(ksero dużej w pomniejszeniu) - kicia miała pojechać do tresera, coby się szybciej cywilizowałą. W dzień kicia była spokojna. Dała się dotknąć. A wieczorem ...:roll: Bosz, pionowo po ścianie, uderzyła się w okno, jednemu z dzielnych łowców przegryzła żyłę na ręce 8O (tak się nieszczęśliwie sklada, ze był to mój mąż, który dość mocno lubi swoją rękę...) Początkowo nie dalo się opanować ani kota, ani krwawienia. Ponadto sprawiła, że mąż wrócił bez skarpet do domu :twisted:
Udało się ja zapędzić do transportera za pomocą skrzynki nałożonej na głowę (brzmi dość dramatycznie, ale skrzynka nieco ograniczyła możliwości przemieszczania się zębatki...)
biedny, biedny treser....

Wieczorem dzwoniła tez pani, która zabrała WIELKOKOTA. :D Wielkokot nie zjadł Garfieldka ani Psinki (narazie :roll: ) Problemem jest tylko (aż) to, że znaczy intensywnie teren. Postaram się go jutro umówić na ciachnięcie... Oby mu przeszło. Trzymajcie kciuki- dom taki fajny, ale wiadomo-jak kić tym ludziom będzie sikał to ...

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro sty 16, 2008 7:28

Kot niekastrowany to znaczy.
Koty zaczynają marcować, wczoraj w TOZie mieliśmy symfonie dwugodzinną :lol:
Która kicia pojechała do piewniczki ( pogubiłam się :oops: ) może ta buraska co byla u mnie przez dwa dni ??

monia3a

 
Posty: 2009
Od: Wto paź 16, 2007 13:00
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro sty 16, 2008 15:22

Monia - A co wyście przetrzymywali w TOZie, ze się darło? :wink:
Wstyd się przyznać, ale nie pamiętam co było u Ciebie :oops: Ale raczej nie to.
Szarutkie małe pojechało od Ciebie do domku, potem był maluch z Choroszczy- pojechał do Twojego brata. I to na pewno żadne z nich :D
Do piwniczki pojechała podblokowa kicia smoky-eyes -była sterylizowana w srodę , była w międzyczasie u brata, Izy i w nowym domku, gdzie trochę nabroiła. :roll:

Obie kicie dzisiejsze właśnie się tną. Z tą co siedziała u brata był problem-poszła po karniszu. Bałam się podejść pomimo rękawic. Ale w końcu przystawiłam do niej transporter a ona pokornie weszła do środka 8O A jak zamknęłam-zaczęła śpiewać. Mam nadzieję, że jej Iza nie wyeksmituje (może zostawię jakiś gustowny knebelek?)

Kolejna pani na NOwogródzkiej miała dziś złapać dwa maluchy(ponoć 6 tyg-ale jakoś nie chce mi się wierzyć, pewnie mają 6,ale miesięcy :roll: ) I co? Lipa. Tak się zarzekała, że to takie proste, że dają się głaskać. A dziś inteligentnie wsadziła jednego do koszyka (mojego zresztą) i usiłowała włożyć drugiego-ten ją dziabnął w rękę, krew się polała, pierwszy się ewakuował. Ech, tak to jest... A mówiłam jej żeby nie łapała dwóch naraz, najpierw jednego, zanieść do łazienki, potem drugiego.
I jeszcze potem dzwoni- ja ich już nie będę karmić. Umówiłam się na sobotę , że ja spróbuję :roll:

MOże ktoś ma ochotę spróbować dwie ślicznoty na Nowym Świecie-pingwin i długowłosa krófffka.
? Nie jest to niestety wyprawa jednorazowa-to tak jak z Nowogródzką-przy łapaniu ostatniego malucha zajeżdżaliśmy tam 3 razy dziennie przez 4 dni-dał się schwytać ostatniego dnia wieczorem. Tu łapanie ogranicza się do warowania przy okienku kiedy karmicielka daje im jeść. Wtedy od tyłu, za kark i do paki. Kochana Melba wie gdzie to - ostatnio niestety nie wykazałam się odpowiednim zaangażowaniem (przepraszam :oops:, głównie Melbę... ) ale akurat w chwilę wcześniej zadzwoniła pani od dwóch krówek i musiałam negocjować, zeby ich nie wyrzucała od razu i żeby nie kazała zabierać, bo to by baaardzo utrudniło logistykę.
Mam nadzieję, że dobrze mi poszło, bo dziś rano zadzwoniła pani ( z którą już byłam umówiona, że zabiorę jedną krówkę, że jednak niech zostanie) Mam nadzieję, że jej się nie odmieni....

O 17.30 wielkokot ma utracić orzeszki. Oczywiście o ile stan zdrowia i wiek pozwoli. Bossz, tak by bylo cudnie, gdyby nie sikał potem. Jego nowa pani dzwoniła wczoraj wieczorem, że już wie, gdzie jest lodówka. Że świetnie jeździ samochodem (mam nadzieję, że nie za kierownicą :wink: Ogólnie bardzo się podoba. Tylko żeby nie znaczył....

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro sty 16, 2008 22:37

Niestety nie mogę się zapisać na łapanie ślicznotek :oops: Ostatnia faza pisania pracy, obłęd jakiś :roll:
Ale za to zwerbowałam już 3 osoby do odliczenia 1% i wieści poszły dalej :)

Szałwia

 
Posty: 1010
Od: Pon lis 20, 2006 20:02
Lokalizacja: Białystok --> Gdańsk

Post » Śro sty 16, 2008 22:59

czesc wszystkim - czarna dzicz sie pobudziła i grasuje po pokoju - sikneła w transporter niczym kot znaczący ( to napewno kotka? :wink: ) szmatka lezy w łazience a przy drzwiach waruje Oskariusz i Bastecik - pewnie czują co - nie-co .... :twisted: mam nadzieje ze ich to nie sprowokuje do tego-i-owego..... :roll: jesli mowa o podatku to ja tez oczywiscie swoje bym przeznaczyła na zwierza ...ale niestety nie mam z czego sie rozliczac ... :? ... jeszcze :twisted: ....mam nadzieje ze noc przeżyjemy jakos .

Aga a jak tam reka Twojego męza ( powaznie to zabrzmiało z tym przegryzieniem zyły ) wprawdzie miałam okazje osobiscie zapytac ale jakas rozkojarzona ostatnio jestem .
nasz wątek :)http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2443630#2443630
Obrazek

isabella7272

 
Posty: 609
Od: Śro maja 09, 2007 10:35
Lokalizacja: BIAŁYSTOK-OGRODNICZKI

Post » Czw sty 17, 2008 11:14

Szałwia-trzymam kciuki za pracę. Wpędzasz mnie w wyrzuty sumienia. Mi zostały 3 wieeelkie rodziały, nie ruszyłam od września :oops: Boszz, co to będzie? :D

Iza-chłopaki pewnie chcą poznać nową koleżankę. Bo generalnie dbamy przecież, żeby się chlopaki nie nudziły. Co do płci... hm... raczej dziewczynka :D
Mąż przeżył-dzięki temu że krew się lała strumieniami wypłukało koci jad :twisted: i zaczyna się goić.

Dziś sąsiad z działki ma złapać ostatnią działkuskę. Trochę się boję, że skończy sie tak jak wczoraj z maluchami-tj straty w ludziach a kot ucieknie. Pani doktor w lecznicy wówczas mnie zadusi-zajęłam na tą kotę ostatni wolny termin w tym tygodniu. Trzymajcie kciuki, żeby się udało.

Jeśli chodzi o potrzeby transportowe -jeśli kota dziś się złapie to wieczorem przywiozę ją do brata. Jest umówiona na 17.30 jutro. Przydałoby się TAXI-głównie "spowrotem"czyli ok 20 bo mam spotkanie klasowe... Oczywiście w stronę "tam" też chętnie-tylko uprzedzam, że kicia dzikawa i może być ją ciężko spakować.
O jeszcze jedno TAXI w sob rano, coby małą zębatkę przewieźc od tresera do brata - zapewne ok 10-11.
Kochana smoky-eyes w niedzielkę zabierze swoją kicię z piwniczki na zdjęcie szwów, więc to ma

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

Post » Czw sty 17, 2008 19:42

Nie uwierzycie... wiek WIELKOKOTA określono wczoraj na.... 2 lata ??? 8O
Wprawdzie nie ma kłów (dlatego karmicielki załozyły z góry, że jest starszy - do głębi paszczy mu, z wiadomych względów, nie zaglądały...)
Musiał więc mieć ciekawe życie i wiele przygód :wink:

Nowa Pani pisała dziś, że doszedł do siebie. Teoretycznie nie powinen jeśc dziś do wieczora, ale cyt "poczęstował się schabikiem z rondelka (przykrytego :D ) Teraz leży do góry brzuchem i trawi" Pani tak ciepło o nim opowiada. Trzymajcie kciuki...

Sąsiad oczywiście działkuski nie złapał :twisted: Złapał natomiast jej ksero bardziej oswojone. I nie jest to Ala. Ręce mi opadły. Ile ich tam jeszcze jest do hipa??? Przecież jeszcze jedna siedzi u AniHili w stodole (AniHili- sprawdź może? MOże Baba wybrała się na wycieczkę na stare śmiecie? Jakoś nie mogę w to uwierzyć... A na początku we wrześniu naiwnie myślałam, że jest tylko kotka Ala :roll:
Sasiad zadeklarował, że sam ją przywiezie i odbierze. Bosko więc.

aga&2

 
Posty: 2840
Od: Sob gru 09, 2006 22:17
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 294 gości