Tatusiowie i Wujkowie też są mile widziani:)))) Chociaż ich się nie spodziwałam
Wirs mojej kotki przejawiał się w potwornej biegunce i wymiotach - Śnieguła mogła po prostu podziębic się podczas drogi - dostaje unidox. Całą wczorajszą noc nasłuchowałam czy dalej kicha - było spokojnie, więc ją wypuściłam. I zaczęło się piekło....
Po pierwsze nie polubiła mojej kotki - uciekała od niej, sama bawiła się jej zabawkami, z nią nie chciała. Za to jej jedzeniem nie pogardziła

- wszystko jej opędzlowała. Ale to nie problem, jak równiez nie jest dla mnie problemem to,ze przez dom przetoczyło sie białe tornado. Byłam przygotowana na zniszczenia

....
Niefajnie natomiast,ze tłukły się z moją aż kłaki leciały - moja miała w zębach białą sierc, Snieguła za pazurami czarną....
Żle też, że Snieguła zaanektowała kuwetkę i zrobila sobie z niej plac zabaw (myszki, piłeczki) oraz legowsko i nie pozwoliła wejśc mojej na sioo. Ale najgorsze jest to, że z kuwety wychodziła najchętniej po to, zeby sikac mi po domu - najpierw była gazeta, potem moje notatki, pocztówka i dokument. Nie pomogło nic - ani to, ze byłskawicznie ją zabierałam do kuwety - ona sikała jeszcze szybciej, ani próby nauczenia, ze w kuwcie się siusia, a nie leży. A jak włożylam zasikane notatki do kuwety, żeby jej pokazac gdzie sie powinno robic, to się na nich po prostu położyla... fuj!
Wszystko zniosę, tylko nie sikającego kota!!! I nigdy tego nie ukrywałam!!! Opiekowałam się przez jakis czas kotem znajomych - upatrzył sobie moje łózko, nic nie pomagało, folę zrywał pazurami lub lał pode mnie jak spałam... Codziennie nosiłam do pralni zasikaną pościel, ręczniki.... Potem łózko poszło do tapicera - wymiana gąbek, obicia... nie pomogło... Lał jeszcze więcej... Przez 4 miesiące spałam na ziemi, bo inaczej się nie dało... Kiedy kot wrócił do właściceli, odżyłam. Od pól roku mam nowe łóżko i już nigdy, przenigdy nie zgodzę się mieszkac z sikającym kotem - to jest moje mieszkanie i ja też potrzebuję komfortu, nie pozwolę się więcej terroryzowac żadnemu sikaczowi!! A Śnieguła z premedytacją i żelazną konsekwencją szła lac poza kuwetę. Zamknęłam ją w transprterze i pojechałam znowu po klatkę - ustaliłam z fioną, że na razie trafi znowu do klatki - i po zakupy. Transporterek stał vis a vis kuwety żeby zobaczyła, co z nią robi moja kotka. Po moim powrocie wystrzeliła prosto z tansportera do kuwety - była na wprost i zrobiła sioo, a potem w swojej klatce qpala. Klatkę wyściełałam gazetą - może to ją oduczy lania na papiery, kupiłam wysoką i w miarę niewielką miskę - zeby nie wysypywała żwirku i nie kładła się w niej - poprzednio wywalała cały żwirek, nawet jeśli to wymagało wywrócenia kuwety do góry nogami i w niej spała i sikałą, kupale robiła w jednym miejscu ale je potem rozwlekała po całej klatce, nie mówiąc o tym,że chodziła po nich, kładła sie....

Kuwetę przywiązałam, zeby jej nie wywaliłą, kupiłam też poidełko na ścianę, żeby znowu nie piła wody ze żwirkiem....
No i niestety - za chwile po qupalu wlazła do kuwety - nogi miała całe w ...

wyjąłam co mogłam, ale ona w dalszym ciągu wchodziła do kuwety i kładła się... najpierw ją zdejmowałam siłą - wściekała się, próbowalam spryskiwacza do kwiatów - nie podobało się, ale twardo siedziała, w końcu co chwilę wstawałam i ją wyjmowałam z kuwety i kładłam obok......
Żle to widzę - w ciągu ostatnich 2 miesięcy miałam na dt 6 kotów, żaden - nawet najdziksza kotka - nie robiły takich numerów, nie lały poza kuwetę, nie tarzały się w odchodach..... śnieżynka miała u mnie dobrze, traktowałam ją jak moją, z tym wyjątkiem,ze nie mogła swobodnie biegac. I kiedy wreszcie przyszła wolnosc, sama ją sobie odebrała.... I teraz ja jestem zła, ona jest wściekła - i wyrażnie to pokazuje kiedy kolejny raz próbuję jej nauczyc ze kuweta służy tylko do sikania, moja kotka też nieszczęśliwa - chodzi za nią jak pies, waruje pod jej klatką, nie rozumie czemu jest ignorowana.....
Koty może się jeszcze polubią, ale nie wiem co zrobic, zeby Snieżynka nie tarzała się w odchodach - potem lezie na moją pościel, nie mogę na to pozwolic. Jeśli nie przestanie, będę ją zganiac, a ona tego nie będzie rozumiec i chyba nie będzie najszczęśliwsza.... A jeśli nie przestanie podsikiwac, nie zatrzymam jej - naprawdę niewiele "wymagam" od kotów - może niszczyc rzeczy - przeszłam to z moją kotką: firanki, buty, biżuteria, zasilacz do laptopa, ubrania...., może nie lubic ludzi - też to przeżylam z jednym dzikusem, słowem wszysko, ale nie sikanie po mieszkaniu....
Może ktoś ma jakąś radę? Jak było w inych domkach? Też tarzała się w kuwetach? Bardzo, bardzo potrzebuję pomocy!!!! Nie przyszło mi do głowy,ze takie rzeczy mogą się wydarzyc!!!!
Niestety modem mi siada, teraz się włączyl ale za chwilę może znowu paśc, więc nie wiem, czy w niedzielę będę mogła wejsc na wątek..
Ratujcie.....