
Byłam dziś na sesji u wielkokota. WOW

Kot jest wielki-masywny,nie mieści się na kolanach, ciężko podnieść:)
Jest bardzo przytulny-widział mnie pierwszy raz w życiu a wdrapał się mi
na kolana, wsadził głowę pod ramię i... nie bardzo chciał zejść:)
Ma śmieszne, oklapnięte uszka.
Mój mąż z kolei określił, że ma twarz zbója. Ale mi się od razu
skojarzył z bohaterem filmu "Zielona mila" (nie wiem czy oglądaliście-był
tam ogromny, czarnoskóry więzień którego oskarżono i morderstwo pomimo iż miał gołębie serce) Myślę, że albo się zgubił, albo jego pani/pan
zmarła i został wyrzucony. Biedaczek...




Potem zabrałam kicie od Izy i zawiozłam do nowego domu. Nowa pani to taka mama-babcia, mieszka sama, potrzebowała jakiegoś miłego towarzystwa. Wszystko było przygotowane. Zdziwiła się tylko jak kicia się ukazała w całej okazałości - fakt w seksownej skarpecie wygląda jak żyrafka. Pani obiecała informować o tym jak się jej żyje. Mam nadzieję, że wszystko będzie ok - to taki kochany kot, od razu zaczęla mruczeć nowej pani.
Obecnie kochana Melba transportuje kicię smoky eyes do lecznicy. Najbardziej interesujące, że coś mi szczekało w telefonie
