Bambi i inni.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 08, 2008 9:39

salma75 pisze:Olinko, oczywiście, że antybiotyk na wirusy nie podziała. Kociaste dostają go by zapobiegać lub już leczyć ewentualne infekcje bakteryjne, które często są następstwem (powikłaniem) infekcji wirusowej.


Ja wiem, ale to frustrujące, że dwa razy dziennie podaje im lek, który nie przynosi żadnych widocznych rezulatatów. Kichuny kichają. W najgorszym stanie jest Niedźwiadka, oddycha pyszczkiem, leje się jej z oczu i nosa, w dodatku jest straszliwie sfrustrowana i przerażona, żeby podać jej tabletkę, muszę ją najpierw upolować. Z podawania jej sprayu do noska w ogóle zrezygnowałam, bo strasznie się bała. Za to Królik jest świetnym pacjentem, łyka tabletki, kiedy przygotowuję Scanomune niecierpliwie trąca mnie łapką, spray do nosa, może nie jest przyjemny - ale ujdzie. No ale Królik jakoś lepiej przechodzi to przeziębienie od Misia.

Boję się o Niedźwiadkę - z wielu względów :(, prosimy o kciuki dla niej.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sty 08, 2008 10:14

mircea pisze:
anna57 pisze:Olinko, doczytałam.. :(
Ja miała kota z przewlekłym katarem,, jemu pomógł marbocyl, zapytaj wetek.


marbocyl pojawił się po raz drugi - może pomoże?
Liczę na to, bo żal mi kichunów :( i Olinki rzecz jasna 8)


Nam pomógł na bardzo krótko... Może warto spróbować jednak :roll:

Inhalacje pomagają.

I trzymam kciuki!

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto sty 08, 2008 10:23

Jana pisze:
mircea pisze:
anna57 pisze:Olinko, doczytałam.. :(
Ja miała kota z przewlekłym katarem,, jemu pomógł marbocyl, zapytaj wetek.


marbocyl pojawił się po raz drugi - może pomoże?
Liczę na to, bo żal mi kichunów :( i Olinki rzecz jasna 8)


Nam pomógł na bardzo krótko... Może warto spróbować jednak :roll:

Inhalacje pomagają.

I trzymam kciuki!


Dziś w drodze z pracy kupię olejek do inhalacji, żałuję, że wczoraj tego nie zrobiłam.

Dziękujemy za kciuki.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sty 08, 2008 20:34

To ja tez potrzymam Obrazek
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Wto sty 08, 2008 21:15

To masz istny szpital w domu.
Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia :ok:

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Wto sty 08, 2008 22:42

Aż się boję spytać: i jak inhalacje...? :roll:
"Idiotów jest niewielu, ale są tak sprytnie rozstawieni, że trafiasz na nich na każdym kroku."

mircea

 
Posty: 22005
Od: Śro lip 13, 2005 0:59
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 09, 2008 11:59

mircea pisze:Aż się boję spytać: i jak inhalacje...? :roll:


Próbowałam, ale koty odmówiły współpracy :( .
Ja już nie wiem co jest grane, Niedźwiadce ten płyn leci już nawet pyszczkiem, oprócz tego nosem i oczami, charczy, ślini się, prycha, nie pozwala się dotknąć w ogóle. Wieczorem z nią pojedziemy. Królik znosi tę infekcję nieporównywalnie lepiej.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 09, 2008 12:08

Olinka pisze:
mircea pisze:Aż się boję spytać: i jak inhalacje...? :roll:


Próbowałam, ale koty odmówiły współpracy :( .
Ja już nie wiem co jest grane, Niedźwiadce ten płyn leci już nawet pyszczkiem, oprócz tego nosem i oczami, charczy, ślini się, prycha, nie pozwala się dotknąć w ogóle. Wieczorem z nią pojedziemy. Królik znosi tę infekcję nieporównywalnie lepiej.


Bo one odmawiają, ale cóż. Trza być twardym. Drą się, drapią w transporter itp. Trudno (o ile to nie jest stan przedzawałowy), trzeba wytrzymać te 10 - 15 minut.

Klonom najlepiej robiły inhalacje w lecznicy, ale nie było nas stać na takie luksusy, więc robiłam większość w domu.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro sty 09, 2008 12:12

Jana pisze:
Olinka pisze:
mircea pisze:Aż się boję spytać: i jak inhalacje...? :roll:


Próbowałam, ale koty odmówiły współpracy :( .
Ja już nie wiem co jest grane, Niedźwiadce ten płyn leci już nawet pyszczkiem, oprócz tego nosem i oczami, charczy, ślini się, prycha, nie pozwala się dotknąć w ogóle. Wieczorem z nią pojedziemy. Królik znosi tę infekcję nieporównywalnie lepiej.


Bo one odmawiają, ale cóż. Trza być twardym. Drą się, drapią w transporter itp. Trudno (o ile to nie jest stan przedzawałowy), trzeba wytrzymać te 10 - 15 minut.


Ja się nie poddam, zwłaszcza, że nawet po kilku chwilkach w transporterze z parującym olejkiem, Diplodokowi nos się odetkał.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 09, 2008 12:30

Ja Hakerowi inhalacje robiłam w łazience. Mam b. małą łazienkę a on uwielbia w niej przesiadywać jak ktoś się myje.
To stawiałam miskę o olejkami, ja się kąpałam a on inhalował.
Ja pranie ręczne on inhalacje itp.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Śro sty 09, 2008 12:41

Olinka pisze:
Jana pisze:
Olinka pisze:
mircea pisze:Aż się boję spytać: i jak inhalacje...? :roll:


Próbowałam, ale koty odmówiły współpracy :( .
Ja już nie wiem co jest grane, Niedźwiadce ten płyn leci już nawet pyszczkiem, oprócz tego nosem i oczami, charczy, ślini się, prycha, nie pozwala się dotknąć w ogóle. Wieczorem z nią pojedziemy. Królik znosi tę infekcję nieporównywalnie lepiej.


Bo one odmawiają, ale cóż. Trza być twardym. Drą się, drapią w transporter itp. Trudno (o ile to nie jest stan przedzawałowy), trzeba wytrzymać te 10 - 15 minut.


Ja się nie poddam, zwłaszcza, że nawet po kilku chwilkach w transporterze z parującym olejkiem, Diplodokowi nos się odetkał.


Tego olejku malutko, 1-2 krople na miskę, nie więcej! Koty mają o wiele wrażliwszy węch od ludzi.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro sty 09, 2008 20:59

Byliśmy z Misiem u weta, jest gorzej, są silne szmery nad oskrzelami, Miś się dławi tą cholerną wydzieliną, strasznie się ślini, nie je, nie pije, nie chodzi do kuwety. Miała wysoką temperaturę, zaczyna się odwadniać, próba podania jej do pyszczka czegokolwiek, kończy się przepotężnym ślinotokiem. W najgorszym razie - będą kroplówki. Antybiotyk został zmieniony, od jutra podajemy też biostyminę.

Dipli już prawie dobrze, Królik mocno przeziębiony, ale samopoczucie, apetyt i psoty w normie, Bambi szczęśliwa, bo nikt jej nie tłucze.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 09, 2008 21:02

Antybiotyk zmieniony - na jaki?

pomyślcie o tym sumamedzie...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro sty 09, 2008 21:02

Ojej Olinko :( Mam nadzieje ze nowy antybiotyk pomoze.Nie potrafie doradzic jak inni ale chociaz kciuki potrzymam, musi być lepiej, musi
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Śro sty 09, 2008 21:08

Ja też nic nie doradzę w kwestii antybiotyków ale kciuki trzymam.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Jura, Szymkowa i 40 gości