Dzis spotkałam Panią karmicielkę. W odpowiedzi na moje dzień dobry rzuciła "morderczyni! " Poszłam dziś do kociaków żeby im podrzucić trochę mięcha bo babka karmi je kasza ugotowaną na rybich korpusach... Jak mnie zobaczyła nazwała stosowanie

to zamknęła mi furtkę przed nosem i powiedziała że ona sobie nie życzy żebym cokolwiek dawała kotom bo to NAPEWNO jest trucizna.
No i juz wiedziałam że się zacznie... Powiedziała że ona żąda wydania kotów - natychmiast i to wszystkich jakie zabrałam. Powiedziałam że jak chce to proszę bardzo tylko że koty będzie miała na sumieniu i będzie musiała zapłacić koszty transportu kotów. W sumie z moim udziałem poszły 4 koty 2 małe i dwie kotki zabrane do sterylizacji. ona z kolei doliczyła się sześciu. Więc przy ewentualnym oddawaniu kotów musiałabym ktorego rozczłonkować żeby ilość się zgadzała

. Jak powiedziałam że kobieta ma chyba sklerozę to zaczeła się odgrażać że poda mnie na policję. Wiec jej pokrótce opowiedziałam waszą historię to powiedziała że to nie prawda że policja się tym nie interesowała, w gazecie nic nie było a w radiu to juz na pewno bo ona słucha radia. Jak już wściekła rzuciłam tak chyba radia maryja... to stwierdziła że tak bo to jedyne radio gdzie mówią prawdę i że szkoda że ja tej stacji nie słucham.... Długo jeszcze by pewnie nawijała ale szkoda mi było moich nerwów i poszłam. Nie ma sensu z tym babsztylem rozmawiać.
Tak więc dziewczyny ja zupełnie nie wiem o co chodzi no bo przeciez kobiecina powiedziała że TEGO NIE BYŁO!! wiec zupełnie nie wiem po co te nerwy.
Szkoda mi w tym wszystkim tylko kociaków. W najbliższym czasie przenoszę się na 3 miesiące z Gdańska. I troche mi smutno że nie będę wiedziała co u kociaków się dzieje i ewentualnie pomóc..... No ale przeciez kotom nic złego się nie stanie bo przecież mają takiego dobrego aniołą stróża.......
