Władzio mógłby być już nasz, nawet rozważałyśmy taką opcję ze względu na złamane serce Uschi, po trzecim czwarty kot to już pikuś, ale Mruf jak pisze Mysz z tym się nie pogodzi
A gwarantuje, że nie jest przyjemnym widok zestersowanego Władzia i bojącego się poruszyć kiedy ona jest w tym samym pomieszczeniu.
Czasem jest tak, że atakuje go non-stop nawet wtedy kiedy my jesteśmy tuż obok.
Owszem czasem jej oddaje, ale to naprawdę ułamek wszystkich łomotów.
Można powiedzieć, że stosunki Mruf-Nicia i Mruf-Sopel były sielanką i wielką przyjaźnią przy tym co się dzieje z Władziem...