Tosza - "Na kotach ktoś właśnie ma do wyboru dwa zjawiskowe maluch-odnoszę wrażenie, że o obecnym miejscu nie są bezpieczne (...)"
Nie wiem czy to moja gapowatość, czy brak doświadczenia i nieznajomość jakiegoś środowiskowego żargonu, ale nie wiem co znaczy że kotś coś ma "na kotach"... Bo chyba nie chodzi o "Koty - kocie pogawędki"?, bo tam jest tyle zjawiskowych kotów, że jakbym miała te właściwe znaleźć...
Teraz napiszę coś, za co mnie żaden tymczasowy dom nie polubi. Bo ja mam takie poczucie zawsze, że jak już ten kot się dostał do jakiegoś domu tymczasowego to przynajmniej jest mu już ciepło, ma co jeść i jeszcze pogłaszczą choćby tylko czasem. A są przecież takie, którym teraz, w tym momencie, jest jescze zimno. Dreszcze mi przechodzą po plecach na samą myśl, że muszę wyjść jutro z domu, żeby się udać do pracy, a one tak całą dobę. Jedną, drugą, trzecią...
Na razie mam pewne postanowienie. W czwartek mam więcej czasu - postanowiłam póść pod szpital na Wołoskiej. A jak mi się uda, to wcześniej. Bo gdzieś przeczytałam , że tam koty w krzakach koczują, i że miały kartony do tej pory, ale im je uprzątnięto i teraz koczują na gołej ziemi! Może mi się uda je znaleźć (jeśli ktoś wie, gdzie ich szkać - będę wdzięczna za podpowiedź). Może któryś z nich by zechciał stać się moim kotem...
Czuję się trochę jak taki Żyd, przed którym rozstępuje się Morze Czerwone, tylko że on akurat miał by ochotę na kąpiel w nim.

Wszędzie czytam, jak to ludzie ledwo z domu wyjdą, a już jakiegoś kota znajdują, i następnego, i następnego - a ja tu u siebie na Mokotowie w ostatnim miesiącu 3 koty przez moment widziałam przemykające gdzieś chyłkiem! Trzy koty na miesiąc!! Fakt że nie znam specjalnych rejonów "środowiskowych", niemniej jednak...