Przepiękny trójłapek Hetre już w najcudowniejszym domku...:)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 03, 2008 20:16

01.01.2008 r.

Hetre odkrył co to łóżko :lol:

I w dzisiejszy Nowy Rok obudziłam się mając po prawicy Zuluska, a po lewicy Hetre... :)
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1349
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Czw sty 03, 2008 20:17

02.01.2008 r.

Zulek chyba jest lekko obrażony... :( Nie dość, że on nie lubi mizianek, to chociaż potrafił czasem, przez kilka sekund pomruczeć, jak się do niego tuliłam, a teraz??? Jest wręcz obrażony, nie mruczy, nie mizia się wogóle, dziś nie spał ze mną, tylko obok łóżka, oczywiście Mały tak, zwinny i skacze jak pchła, wszędzie go pełno... A mruczy tak, że spać nie mogę...
Żal mi trochę Synusia Zulusowego... :cry:
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1349
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Czw sty 03, 2008 20:19

A to z dziś :wink:

Mieszkanie całe, choinka na miejscu, a wszędzie dookoła cisza i spokój
Natomiast wieczorem i w nocy dał popis... :evil:
Tak szalał, że spać nie było jak, ale to jeszcze nic...
On jest złośliwy w stosunku do mojego Zuluska!!!
Myśli, że go ustawi, kładzie się na jego miejsce i bezczelnie patrzy w oczy, przy czym wali kitą coś w stylu: i co, teraz to moje miejsce i ja tu rządzę... :?

Wzięłam, zamknęłam w dużym pokoju, bo spać nie mogłam - 2.30, a on szaleje ze wszystkim piłkami i denerwuje Zulka...
Po 10 minutach przyprowadziałm z powrotem, bo mi żal...
A on co???!!! Jeszcze gorzej zaczął wywijać!!!
Wzięłam na ręce i zaczęłam tłumaczyć, ale wtedy to już przeszedł samego siebie... :?
Zaczął na mnie warczeć, syczeć i wbijać się pazurami, moje mowy mu się nie spodobały. Może to, że mówiłam, że Panem tego domu był, jest i zawsze będzie Zulus...
No nic, po tej reakcji wyjścia nie było. Zaprowadziłam do drugiego pokoju, dałam milion zabawek i powiedziałam: idę sobie spać.
Mały nic sobie z tego nie zrobił, Zulek pomimo, że ma go trochę dość zaczął przez chwilkę postękiwać, po czym szczęśliwy, że tylko we dwoje, wtulił się do mnie do łóżka... :wink:
Zulek miał spokojną noc, Mały całą noc się bawił, więc jednemu i drugiemu wyszło na dobre... :)

Normalnie SZATAN wcielony to jest!!!
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1349
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Czw sty 03, 2008 20:37

Hop po domek!
Ślicznie ubarwiony kawaler :)

Vivie

 
Posty: 23
Od: Wto lis 20, 2007 16:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 04, 2008 0:52

A ile miesięcy ma to maleństwo? Może agresje i niezrozumienie wynikają z tego, że jeden kocurek nie kastrowany jest, a drugi tak.. Znam ten ból, bo u mnie nawet małe kocurki wzbudzają lęk u przywódcy stada i zaczyna się wtedy bójka i rózne takie, łącznie z sikaniem szefa na różne rzeczy, bo on czuje się zagrożony na swoim terenie....
Czasami wcześniejsza kasytracja zapobiega nieporozumieniom :wink:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 04, 2008 8:30

niestety mały musi wiedzieć, gdzie jest jego miejsce. żeby Zulusek przeżył tą sytuację w dobrym zdrowiu psychicznym, musisz mu cały czas dawać do zrozumienia, że on jest najważniejszy, a mały jest na drugim miejscu. mały da sobie radę, nie bój się. tylko nie wyhoduj z Hetre potworka ;)

puss

Avatar użytkownika
 
Posty: 11741
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 04, 2008 8:34 ::

To, że nie ma jednej łapki, nie czyni go gorszym
Hop po super domek, maleńki :wink:
Niestety nie mogę wziąć Ciebie do mnie, gdyż mam już kota, zaledwie jedenaście lat, rodziców i rodzeństwo którzy przynajmniej na razie nie zgodzą sie na jeszcze jednego kota...
Ale z całego serca życzę Ci dobrego, miłego kochającego domku :wink:

:arrow: :arrow:
e-mail: kmaciejko_8@vp.pl
gadu: 7881703
"Kupują swym dzieciom króliczki i kotki
by je nauczyć miłości, litości
i nigdy, przenigdy im nie wytłumaczą,
że "zwierzę" i "rzeczy" to samo dla nich znaczą!!!"

Pomagajmy zwierzętom.

Karolina8

 
Posty: 609
Od: Sob mar 17, 2007 15:59
Lokalizacja: Ostrowiec Św.

Post » Pt sty 04, 2008 11:47

No Kochani i właśnie...
Bardzo dużo się ostatnio nad wszystkim zastanawiałam...
I powiem Wam tak...
Wcześniej rozważałam nawet, że Mały zostanie u mnie, bo bardzo go pokochałam, ale z pewnych względów życiowych, podjęłam decyzję, że będę mu szukać domku...
Oczywiście najlepszego i najcudowniejszego, bo na to zasługuje...
Przeanalizowałam wszystko i tak będzie najlepiej. Oczywiście domek - tylko najlepszy, więc tak długo szukać będziemy, aż w końcu taki znajdziemy...

Po ostatnich moich wielkich rozczarowaniach, jeżeli chodzi o adopcje psów i nie tylko oraz z powodu nad wrażliwości, zdecydowałam również, że nie będę brała ani psów (bo nie mogę), ale i kotów na tymczas...
Taką podjęłam decyzję... Będę pomagać, ale ogłaszając, finansowo, jak będę mogła.
Muszę przede wszystkim trochę ochłonąć po problemach ostatnich tygodni...
Mam nadzieję, że mnie rozumiecie...

Ponadto mam wrażenie, że Zulek trochę cierpi... Oczywiście on jest na pierwszym miejscu i na każdym kroku mu to uświadamiam, ale jest smutny...
Ponadto u niego od razu fizycznie się to objawia (dlatego m.in. nie będę DT), ma problemy z załatwianiem i siusiu i koopki... Rzadziej się załatwia, a ma problemy z drogami moczowymi, a przy silnym stresie potrafi wogóle nie zrobić koopki, co kiedyś skończyło się lewatywą pod narkozą...
Pisałam z resztą kiedyś o tym na Miau.

A dzisiejsza noc...
Małego zamknęłam na noc do drugiego pokoju i jeden i drugi i ja zadowolona, bo wszyscy wyspani :wink:
Może i Mały zacznie trochę rozumieć, że Zulus jest na pierwszym miejscu i należy go szanować :roll:
Choć jak zacznie brykać, a ostatnio nawet śpiewać , to chyba cały blok go słyszy...
On zachowuje się jak 3-4 miesięczny kotek, ale ma ponoć ok. 9 miesięcy...

No i jak to jest???
Jak jestem w domu, to niemalże demoluje choinkę... :?
Jak zostaje sam z Zulkiem lub sam w pokoju, to choinka cała... :?
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1349
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Sob sty 05, 2008 3:26

Jak ma już dziewięć miesięcy, to pierwszą rzeczą, którą bym zrobiła, to wysterylizowała go szybciutko...
Napewno zmieni mu się wtedy charakter na mniej agresywny i rezydent będzie spopkojniejszy o swoje miejsce w domu... :wink:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sty 06, 2008 18:01

Znów w takim biegu, że zapominam słów kilka napisać...

Z tą kastracją to tak, że na razie musimy Małego zaszczepić jeszcze i dopiero później będziemy o tym myśleć...

A teraz opowiem Wam moje ostatnie dwa dni...a w sumie wczoraj i dziś...
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1349
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Nie sty 06, 2008 18:09

Wczoraj mieliśmy ciężki dzień... :(

Rano Zulek nie chciał jeść, co w jego przypadku niemożliwe i zaczęłam się trochę martwić, oczywiście wszyscy się ze mnie nabijali, że już panikuję...
A ja CZUŁAM......................................
Po kilku godzinach moich obserwacji, pomijając to, że Zulek nie je, aczkolwiek naprawde w jego przypadku to niemożliwe...na nosku pojawiła się krwista ranka...mało tego, Zulek był słaby...praktycznie nie zmieniał pozycji, cały czas spał, był cały rozgrzany...
Zadzwoniłam do mojej Wetki, która powiedziała: przyjedżaj do kliniki!
Ja w rozsypce totalnej, bo goście za 2 h mają się zejść na kolację, popędziłam do kliniki, oczywiście Synuś NAJWAŻNIEJSZY...!!!
I co???
Zulek - temperatura 40.3 stopnie, mega silny stan zapalny gardła - nie można było go dotknąć... Wykwit na nosku dość mocny wynikiem choroby.
Pytam skąd to??? 8O
No przecie nie wychodzi, zaszczepiony, gdyby od Hetre to i Hetre byłby chory, słaby...a Hetre zdrowiutki!!!
I wiecie co??? Zaraził się ode mnie...
Od dawien dawna zwierzęta nie mogły się zarażać od ludzi, a dziś...
Zmutowane bakterie i wirusy przenoszą się wszędzie...
I dziś jest to możliwe...
Ja zaraziłam mojego Synusia Zulusowego...
No nic, po antybiotyku i leku na zbicie temperatury, po przyjeździe do domku, Zulek odżył...zjadł, był nawet towarzyski, kiedy goście dotarli :)

A tak poza Zuluskiem, to...
Moja kochana Sąsiadka z piętra powyżej jakiś czas temu wspomniała, że ma plan...
Ma już kociaka - przybłędę - Teodora, który wyje do Zulka zza okien...
I dziś mi zdradziła plan...
Chce zrobić zapoznanie Hetre z Teodorem...
Jest zakochana w Małym, Mały w niej i ja w niej, bo to cudowna osoba...

Uwierzcie mi, że przemyślałam wszystko...m.in. to kiedy z dnia na dzień trafię do szpitala na kilka dni, tygodni, miesięcy...i??? To w każdej chwili niestety jest możliwe.......................................... ........

To dla mnie wielce trudna sytuacja...kocham Malego - Hetre, jak tylko mogę, najmocniej jak mogę...ale próbuję znaleźć dla niego najcudowniejszy, a przede wszystkim najbardziej odpowiedzialny dom...
Dziś z perspektywy czasu i swojego życia, choć bym bardzo chciała, nie jestem w stanie, tak jak powinnam i chciałabym w pełni być odpowiedzialna za Hetre...
Stąd moja decyzja...

A kocham GOOOOOOOOOOO na zabój................................. :cry:
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1349
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Nie sty 06, 2008 18:11

No i zaniosłam Hetre do Justynki... :cry: :cry: :cry:

Obwąchały się z Teodorkiem, po czym Mały wszedł sobie pod szafeczkę i obserwował kulające się piłeczki...
Justynka mieszka w tym samym bloku co ja, w tej samej klatce, ja na parterze, a ona na piętrze, więc w każdej chwili mogę iść do Małego.
Poza tym o 20 idę do nich na kolację, więc zobaczę jak Maluszek...
Ustaliłyśmy, że zobaczymy jak się dogadają i jak Mały się zaklimatyzuje, wtedy podejmiemy ostateczną decyzję...
Wiem, że jak tam zostanie, to będzie miał wszystko i chyba lepszego i cudowniejszego domku dla niego nie mogłabym sobie wymarzyć, ale i tak mi teraz ciężko.... :cry:

Nie mam sił więcej pisać... :cry: :cry: :cry:
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1349
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Nie sty 06, 2008 23:13

Jak to jest, że i koty i psy powinny domy znajdować, a my ryczymy, kiedy musimy je oddać...

Kiedy zdecydowałam, że będę jednak szukać Małemu domku, a myślałam o tym każdej nocy i nawet nie pisałam, że ostatnie noce po prostu były kompletnie bezsenne założyłam sobie, że oddam go jedynie bliskim znajomym lub komuś z rodziny.
Nie oddam żadnej obcej osobie i dlatego nie będę go nigdzie ogłaszać.
Oczywiście gdyby przez następny miesiąc lub dwa, nawet nie mówię dalej nie znalazł się dla niego dom, to napewno nikomu już bym go nie oddała...
Stało się tak, że Justynka trafiła niedawno do mojej Wetki Dorotki, Teodor ma niespożyte pokłady energii i ona podsunęła Justynce pomysł, że jak będzie miał towarzystwo, to będzie mógł się wyszaleć... A że Mały potrafi rozkochać każde, nawet skamieniałe serce pomyślała, że go weźmie...

Nawet nie wiecie, jak mi jest ciężko, cały czas się zastanawiam, bo serce mi pęka, tak go pokochałam....
Myślę też, że może niektórzy mają mi za złe, że jednak go nie zostawiłam, ale może tak właśnie miało być???
Ja nawet nie mówiłam nic Justynce, nie proponowałam Hetre...
Założyłam sobie, że nie będę go nikomu polecać, kogokolwiek namawiać...
I nagle pojawia się taki cudowny, wymarzony dom...
Jestem zdania, że przypadków w życiu nie ma, wszystko jest gdzieś zapisane i ma swój określony cel...

Wróciłam właśnie od Justynki...
Już na wejściu się martwiłam, czy Mały jeszcze pod szafką, a on w całej swojej okazałości rozłożony na kanapie i przewielce mruczący...
Ponoć już po kilku minutach wyszedł, obwąchał wszystkie kąty i zabrał się za towarzysza Teodora, później zjadł i położył się na kanapce
Kiedy przyszłam koty wariowały... Hetre zakochał się w Teodorze, bo śpiewał i postękiwał do niego tak, jak jeszcze słyszeć okazji nie miałam...
Tedi zachwycony Małym i obaj zaczęli szaleć po mieszkaniu, ale jak???!!!
My oglądaliśmy w tym czasie film, a ja siedziałam i analizowałam w głowie sytuację, kiedy Mały był u mnie i jego relacje z Zulkiem, a teraz z Tedim...
I powiem Wam tak...
Hetre chciał się bawić z Zulkiem i zaczepiał go do zabawy, a Zulek nie był specjalnie zainteresowany, czasem trochę, ale nie wiele i w większości Mały bawił się swoimi zabawkami, a Zulek po prostu spał lub brał sobie jedną zabawkę i chwilke ją maltretował.
A u Justynki Hetre kompletnie zapomniał o zabawkach, był tylko Tedi i Tedi...
Ja widziałam, że on jest szczęśliwy...............
Dziś spędzi pierwszą noc u Justynki i zobaczymy....
Myślę, że Justynka jest na tak, Tedi napewno, a Hetre jeszcze bardziej...
Ale dlaczego tak mi ciężko...........??? Dlaczego piszę przez łzy....
I chwilami chcę go zabrać i nie oddam...
Chociaż to najcudowniejszy z jakichkolwiek domków???

Muszę się pozbierać, bo muszę też dbać o Zulka....
Nadal jest słaby, całymi dniami śpi, mało je, na nosku ma jedną, wielką, zakrwawioną ranę.... No i nie załatwia się od 2 dni..........
Już się dowiedziałam, że przy gorączce to możliwe, ale muszę być na straży....

No nic...
Dobranoc Maleńki, moje Słonko ukochane... Kolorowych snów...
I Wam wszystkim kolorowych...

Nie są Wam znane wszystkie moje powody, dla których taką podjęłam decyzję, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiecie............
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1349
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

Post » Pon sty 07, 2008 11:26

Aniu, myślę, że podjęłaś świetną decyzję. mi też było ciężko oddawać moje tymczaski, ale wiem, że przede wszystkim jestem potrzebna moim kotom i muszę dbać o ich zdrowie i dobre samopoczucie. Teraz musisz poświęcić czas Zulkowi, bo on tego bardzo potrzebuje :ok:

puss

Avatar użytkownika
 
Posty: 11741
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon sty 07, 2008 19:50

Dziękuję Kochana...
Tak Zulek mnie teraz potrzebuje i skupiam się na jego leczeniu, ale oczywiście byłam dziś u Hetre... 8)

Relacja z pierwszej nocki i z dziś...
Kociaki w nocy wariowały i nie dawały Justynce pospać, a rano wpatrzone w Justynkę poprosiły o jedzonko, po czym kompletnie ją zignorowały i zajęły się sobą... :lol:
Nie widzą poza sobą świata... :1luvu:
Myślę, że i jeden i drugi potrzebował takiego towarzystwa, świetnie się uzupełniają... :)
Justynka jest zdecydowana, żeby Mały został. Dlatego pozostaje mi tylko powiedzieć, że Hetre znalazł najcudowniejszy z możliwych domków i jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwa, choć łezka w oku nadal się kręci... Pomimo tego, że Hetre specjalnie nie był mną zainteresowany, kiedy przed chwilką byłam w odwiedzinach... :? Mały Zdrajczyk... :wink:

Za chwilkę przedstawię Wam Teodora i Hetrusia w nowym domku...
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...

Hakita

 
Posty: 1349
Od: Pt lut 09, 2007 13:00
Lokalizacja: Kiekrz k/Poznania

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 245 gości