Miało byc radośnie i bez problemów
A jest ...... agresywnie
Niestety Brzydki zaczął znaczyc dom, zwłaszcza łożka i każdą pościel
Na cito został pozbawiony klejnotów.
Zabieg sie udał, pacjent doszedł do siebie.
Po narkozie brykał jak młody bóg.
Ale nastepnego dnia coś sie skiepściło w relacji Fred - Brzydki.
Brzydki na widok Freda zaczął kulic uszy, warczec, jazgotac tak głosno i tak nerwowo, że o mało zna zawału nie dostał.
Wiec Fred musiał zniknąc z pola widzenia.
Po jakiejś chwili Brzydki sie wycisza, zaczyna bawic powarkując na resztą, zapominając o zagrożeniu. Gdy Fred znika z pola widzenia Brzydki radośnie buja sie po mieszkaniu.
Nie mam pojecia co sie stało.
Obaj byli w wielkiej przyjaźni, razem sie bawili, brykali, razem spali, a teraz
Brzydki bardzo sie boi Freda, ale Fred w żaden sposób go nie atakuje. On tylko siedzi i patrzy na Brzydkiego jak na wariata.
Niestety Brzydki tak morde drze,ze nie możemy pozwolic na jego ryki i musimy ich osobno zamykac, a mamy tylko jeden pokój zamykany
We czwartek jestesmy umówieni z przyszłą opiekunką Brzydkiego.
Wszystko wskazuje,ze to już we czawrtek pójdzie do swojego domu, tylko
jak wytrzymac z nimi do czwartku
To nasze ostatnie tymczasowe koty .....