Rachelinka pisze:Dobry wieczór!
Bonifacy jest od dzis wedrowniczkiem. A czemu? Ano wybrał sie na spacer po klatce schodowej gdy wlasnie wchodzilam do mieszkania... Zlapalam delikwenta, weszlam do mieszkania, a kolega wyrwal mi sie wybiegl znow przez szpare wlasnie zamykanych drzwi. rzucilam wszystko i gdy chcialam zgarnac spacerowicza ze schodow( mieszkam na parterze) on sie odwinal i zaczal spitalac w kierunku drzwi na klatke. W ostatniej chwili zlapalam gnojka, bo wlasnie sasiad wychodzil i by mi zwial... oczywiscie jak juz go skutecznie zamknelam to zrobil koncert pod drzwiami ze on chce wyjsc..a do tej pory panicznie sie bal klatki bo kojarzyl wychodzenie na nia z wizyta u weterynarza...chyba w celach wychowawczych znowu sobie urzadzimy wedrowke do weta
Wymykanie sie na klatkę schodowa to specjalność Hakera. Jak był mniejszy to wychodziliśmy z piłeczkami ping pongowymi i zaraz po otwarciu drzwi wrzucaliśmy do domu piłeczkę, to samo robiliśmy jak chcieliśmy wyjść z domu. Teraz kiedy jest większy ( mieszkamy na 7 pietrze) i w szelkach już zwiedził klatkę często nas "odprowadza". Ale panicznie boi się różnych odgłosów do windy już się przyzwyczaił, ale otwieranie, zamykanie drzwi innych mieszkań, głos sąsiadów powodują, że w tempie blyskawicy wraca do domu.