Oliwka pisze:zgadzam sie z marcjanną, wielokrotnie chore koty nie zostały wydane ze schroniska (domki tymczasowe się znalazły), niby leczone (niby, ponieważ nic przy nich nie było robione) i tam umierały w bólach (pewnie bali sie być posądzeni o zaniedbanie). Jeśli zaczniemy go leczyć to i tak inne wirusy i choróbska zabiją tego biednego kota w schroniskowej klatce.
wysterylizowane i wykastrowane koty dostaja jako karmę ryby z puszki. Zobaczcie na zdjęcia marcjanny, wsyzstkie koty leżą na gazetach, raz się zdarzyło, ze po nagonce na chwilę w ciągu dnia, kiedy robiono im zdjęcia włożono do klatki szmatki.
Tylko prosze mi nie mowić, ze schronisko nie ma pieniędzy. Schronisko dostaje pieniądze z miasta, ludzie non stop donosza koce, jedzenie i pieniądze, kiedyś nawet pralkę i inny sprzet- robią to często moi znajomi. Wszyscy litują się nad zwierzątami a im nawet lampy sterylizacyjnej do pomieszczeń nie chce się właczyć, bo nawet "w Anglii takie zabiegi nic nie dają" - słowa pani kierowniczki.
Jeśli ni epotrafią sobie dać rady z obsługą niech rozpiszą konkurs na nowa kadrę - ludzi młodych, zaangażowanych, którzy chcą pomagać.
Przeklejam swój posta z ogólnego watku kotów schroniskowych: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=68970&start=165 str. 12
marcjannakape pisze:ossett pisze:
Może udałoby się jakoś zebrać fundusze na takie badania dla tych kotów.
Tylko czy schronisko zgodzi się wykonać te badania wtedy?
Oficjalnie miały kiedyś takie badania robione. Ale gdzie są ich wyniki? I dla jakich kotów? I czy te koty , które tam są to sa te koty dla których te badania tam robiono to są te same koty? Bo ja w to mocno wątpię.
Szczerze powiedziawszy, to ZASRANYMobowiązkiem schroniskowych wetów jest badanie kotów, które tam trafiaja!
Nie możemy wyręczać schroniska w jego zadaniach!
Poza tym trzeba by badania robic u innych wetów, nie w schronie. Na dodatek samo zdiagnozowanie kota nic nie da - trzeba go jeszcze leczyć jesli wyniki cos wykażą. A oni tam nie maja ochoty na podstawowe leczenie, to kto kotu zapoda leki, np. 3-5 razy dziennie?
Dla zorazowania mojego niepochlebnego zdania o schroniskowych wetach parę faktów:
MIKOŁAJEK - wet Nowak zapodał mu taką narkozę, że kot nie reagował przez ponad 3 godziny! Nie wspominając, że koty do astracji idą z łapanki, bez przegłodzenia, a wymiotowywanie do zabawnych nie należyNie zakroplił mu oczu
- dopiero po mojej interwencji. Zaskutkowało to tym, iż Mikołajek dwa dni później miał ropblemy z patrzeniem imusiał dostawać w kroplach antybiotyk oraz środek przeciwbólowy! Nie będę tu bardzo sie czepiac kosztów tych kropli (45 zł czyli szczepienie dla jakiegoś kota, albo 2kg dobrej karmy), ale po co
weterynarz Nowak zafundował kotu stres (zakraplanie, ciaganie po wecie) i ból
![]()
SZCZĘŚCIARA http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=69332
wet Rak zdagnozował u niej zółtaczkę i leczył na niewydolność wątroby. Jeszcze przy wydawaniu kotki napominał by kontynuować kurację! W szpitaliku u Niedzielskich dr Rząd powiedział, że owszem oczka podżółcone, ale żółtaczka to nie tylko wątroba, to może być anemia, niedożywienie itd. Po badaniach wyszło, że kotka nie ma problemów z wątrobą tylko jest niedożywionaW tej chwili dochodzi do siebie.
MIŚKA vel TEKILA właściciele oddali ją, bo agresywna. W schronie okreslili ją na 8 lat. Metka na klatce "agresywna" i jednocześnie zamknięcie drogi do lepszego życiaJak mam agresywnego albo bardzo miziastego kota, to sprawdzam czy coś mu nie dolega. W schronie nikt tego nie zrobił. A kotka ma co najwyżej 3 lata i guza na sutku!
![]()
NIEZNANY http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=70025
Ślepnie w schronie i maja to w d... Koty na izolatce leczy p.Dominika, która prawdopodobnie nie jest wetem tylko technikiem weterynarii, więc nie ma prawa leczyć![]()
Nie wspominając już o połamańcachhttp://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=68968