30 kotów ... -13 pojechało do Met i już

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Czw gru 20, 2007 11:09

Czytam ten watek "wyrywkowo" i moze przytocze sytuacje moich kotow, ktore zostaly z moimi rodzicami.
Dom stoi w podobnym miejcu co dom Met. Cisza, spokoj, masa wolnej przestrzeni, las dookola... Tylko 3 domki i dzialki w poblizu. Moje koty wychodza. Latem ciagle sa pootwierane okna i drzwi. Zima codziennie domagaja sie wypuszczania, Mikan nawet w nocy -i czesto zdaza sie, ze woli spac na dzialkach albo w garazu, nawet jak jest zimno. Poruszaja sie swobodnie po calym terenie, poluja. Sa szczesliwe.
Koty, ktore uciekly od Met na pewno tez sa szczesliwe -przeciez sa karmione i maja wolna przestrzen do zycia.

Przytocze cos jeszcze.. Pare lat temu bedac na wsi zabralam stamtad pol-dzikiego kocura, ktorego pogryzl pies. Wywiozlam go do siebie, wykastrowalam, podleczylam i wypuscilam z nadzieja, ze zaaklimatyzuje sie na pobliskich (kociolubnych) dzialkach. Zniknal na pare dobrych dni, myslalam juz, ze postanowil wrocic tam, skad go zabralam. Ale wrocil i... nie mial zamiaru wychodzic z mojego pokoju 8) Teraz ma kochajacy domek w Warszawie :)

Jezeli koty codziennie dostaja pozywienie, to na pewno poradza sobie w takich warunkach -spiac w stajniach, stodolach itp. I moze po jakims czasie wroca :)

Yzalbe

 
Posty: 929
Od: Wto lis 18, 2003 16:12

Post » Czw gru 20, 2007 11:17

ja o niebie, wy o chlebie

koty mialy byc wolnozyjace i wypuszczone PO KILKU DNIACH
taka byla umowa
z tego sie wywiazalam
nie umieraja z glodu - maja jedzenie wystawiane, a ja dbam o to, zeby bylo w niedostepnych dla psow miejscu
psy nie biegaja luzem non stop, mieszkaja w moim domu, sa zamkniete
koty nie umieraja z zimna - maja wiele pomieszczen do dyspozycji
koty nie przyjechaly na socjalizacje, tylko po to, aby 'wrocic je naturze'
w domu mam cieplo, przyjemnie i koty na oku. byly swiezo po sterylkach, chcialam sprawdzic, czy nic sie nie dzieje
wiele razy Magija zwrocila moja uwage na starsza koteczke, zostala wiec wlaczona do stada domownikow, w ktorym sie zaaklimatyzowala bardzo szybko - lodzkiego stada sie bala, byc moze dostala lomot od ktoregos
pixie, dziekuje za zrozumienie ;)
prakseda, gdyby te koty byly mi obojetne, a wrecz bylabym do nich wrogo nastawiona, naprawde nie przejmowalabym sie
casica - RACHUNKI SA UREGULOWANE, nie bulwersuj sie
Obrazek

met

 
Posty: 829
Od: Pon sty 17, 2005 16:19
Lokalizacja: wojslawice, gm. KWielka

Post » Czw gru 20, 2007 11:22

Met, zadam pytanie po raz kolejny, bo tylko to chcę wiedzieć. Czy Ty masz pewność, że te koty są przez Ciebie karmione? Widziałaś jakie zwierzęta zjadają pozostawiane przez Ciebie jedzenie? Jesteś pewna, że nic im się nie stało i są bezpieczne?
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw gru 20, 2007 11:22

Yzalbe, o o o, wlasnie o to chodzi. tez jeden z tutejszych kotow po kastracji za nic w swiecie nie dal sie z domu wyprosic - w ten sposob moje stado wzbogacilo sie o Ksieciunia. z kolei Piekna, ktora tygodniami siedziala zaszczuta na szafie pewnego dnia wybrala wolnosc i tylko czasami smiga mi jej postac w garazu. koty sa bardzo inteligentne i maja silne osobowosci. postepujac wbrew nim, krzywdzimy je. trzeba oberwowac, czego od nas oczekuja i podporzadkowac sie ich zachciankom ;)
Obrazek

met

 
Posty: 829
Od: Pon sty 17, 2005 16:19
Lokalizacja: wojslawice, gm. KWielka

Post » Czw gru 20, 2007 11:23

Yzalbe pisze:Czytam ten watek "wyrywkowo" i moze przytocze sytuacje moich kotow, ktore zostaly z moimi rodzicami.
Dom stoi w podobnym miejcu co dom Met. Cisza, spokoj, masa wolnej przestrzeni, las dookola... Tylko 3 domki i dzialki w poblizu. Moje koty wychodza. Latem ciagle sa pootwierane okna i drzwi. Zima codziennie domagaja sie wypuszczania, Mikan nawet w nocy -i czesto zdaza sie, ze woli spac na dzialkach albo w garazu, nawet jak jest zimno. Poruszaja sie swobodnie po calym terenie, poluja. Sa szczesliwe.
Koty, ktore uciekly od Met na pewno tez sa szczesliwe -przeciez sa karmione i maja wolna przestrzen do zycia.

Przytocze cos jeszcze.. Pare lat temu bedac na wsi zabralam stamtad pol-dzikiego kocura, ktorego pogryzl pies. Wywiozlam go do siebie, wykastrowalam, podleczylam i wypuscilam z nadzieja, ze zaaklimatyzuje sie na pobliskich (kociolubnych) dzialkach. Zniknal na pare dobrych dni, myslalam juz, ze postanowil wrocic tam, skad go zabralam. Ale wrocil i... nie mial zamiaru wychodzic z mojego pokoju 8) Teraz ma kochajacy domek w Warszawie :)

Jezeli koty codziennie dostaja pozywienie, to na pewno poradza sobie w takich warunkach -spiac w stajniach, stodolach itp. I moze po jakims czasie wroca :)


Nie przesadzasz z tym szczęsciem?
Te koty nie urodziły się tam, nie znają terenu, boją psów, boją się wszystkiego, są w szoku. O jakim spokoju mowa, przynajmniej teraz.
Nie wiemy czy zjadają to co Met wystawia (?), to mogą zjadać inne zwierzęta. Do stajni, jak czytamy, nie przychodzą.

No, wiem..........., chciałabyś, żeby im było dobrze, chciałaś pocieszyć ale.........
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw gru 20, 2007 11:33

jesli jedzenie znika z miseczek to koty chyba jedza?
czy met ma zainstalowac kamere z noktowizorem?
czytam ten watek
mialam si enei odezywac
nie wiem za co ta nagonka na met
za to ze chciala pomoc?
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw gru 20, 2007 11:36

BarbAnn, proponuję żebyś przeczytała wątek jeszcze raz.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw gru 20, 2007 11:36

Bechet, oczywiscie ze jestem pewna! gdybym nie byla, nie podchodzilabym tak spokojnie do tematu
Obrazek

met

 
Posty: 829
Od: Pon sty 17, 2005 16:19
Lokalizacja: wojslawice, gm. KWielka

Post » Czw gru 20, 2007 11:40

met pisze:ja o niebie, wy o chlebie
casica - RACHUNKI SA UREGULOWANE, nie bulwersuj sie


To przepraszam, zrozumiałam, że to jest jeden z głównych problemów.

Jeśli masz pewność, że koty, te łódzkie jedzą i mieszkają wokół Twojego gospodarstwa to ok. Tylko może napisz mi to dużymi literami, bo już calkiem głupia jestem.
Pozostaje problem Pavarottiego, co z tym kotkiem i czy uda się go odnaleźć? I czy spróbujesz mu pomóc?

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2007 11:40

met pisze:Bechet, oczywiscie ze jestem pewna! gdybym nie byla, nie podchodzilabym tak spokojnie do tematu

Dziękuję. O to mi chodziło.
Jeśli koty przebywają w pobliży gospodarstwa, mają co jeść i mają ciepły kąt do spania, to moim zdaniem wszystko jest ok. Kwestie techniczno - finansowe pozostawiam do załatwienia dziewczynom między sobą i mam nadzieję, że dojdziecie do porozumienia :)
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Czw gru 20, 2007 11:42

Czyli koty się żywią. Oczywiście zawsze odpowiedzi pojawiają się w trakcie kiedy piszę pytanie :twisted:
No to skoro tak, to pozostaje tylko problem Pavarottiego - będę jak Katon z Kartaginą :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 20, 2007 11:44

met pisze:ja o niebie, wy o chlebie

koty mialy byc wolnozyjace i wypuszczone PO KILKU DNIACH
taka byla umowa
z tego sie wywiazalam
nie umieraja z glodu - maja jedzenie wystawiane, a ja dbam o to, zeby bylo w niedostepnych dla psow miejscu
psy nie biegaja luzem non stop, mieszkaja w moim domu, sa zamkniete
koty nie umieraja z zimna - maja wiele pomieszczen do dyspozycji
koty nie przyjechaly na socjalizacje, tylko po to, aby 'wrocic je naturze'
w domu mam cieplo, przyjemnie i koty na oku. byly swiezo po sterylkach, chcialam sprawdzic, czy nic sie nie dzieje
wiele razy Magija zwrocila moja uwage na starsza koteczke, zostala wiec wlaczona do stada domownikow, w ktorym sie zaaklimatyzowala bardzo szybko - lodzkiego stada sie bala, byc moze dostala lomot od ktoregos
pixie, dziekuje za zrozumienie ;)
prakseda, gdyby te koty byly mi obojetne, a wrecz bylabym do nich wrogo nastawiona, naprawde nie przejmowalabym sie
casica - RACHUNKI SA UREGULOWANE, nie bulwersuj sie


Met dlaczego nie napisałaś tak od razu?
Padały głownie zdania, koty zniknęły, uciekły, nie będę szukać po wsi, bo nie mam czasu,itp..
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw gru 20, 2007 11:53

Ponieważ okazało się, że met wywiązała się z umowy, myślę, że należy to podkreślić równie jednoznacznie, co stawiane wcześniej w wątku zarzuty. Również te o wyłudzenie.


Od siebie dodam, że od początku nie miałam wątpliwości co do tego, że tak właśnie jest. I wiem na pewno, że wiele osób czytających ten wątek w milczeniu, podzielało moje zdanie.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Czw gru 20, 2007 12:00

Czyli żadne koty nie zginęły? Tytuł sugeruje zgoła co innego. Sorry, że jestem taka tępa ale ten wątek jest zakręcony jak słoik :wink:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Czw gru 20, 2007 12:00

Prakseda pisze:Nie przesadzasz z tym szczęsciem?
Te koty nie urodziły się tam, nie znają terenu, boją psów, boją się wszystkiego, są w szoku. O jakim spokoju mowa, przynajmniej teraz.
Nie wiemy czy zjadają to co Met wystawia (?), to mogą zjadać inne zwierzęta. Do stajni, jak czytamy, nie przychodzą.

Prakseda, a nie przesadzasz też ciut z dramatem... :?: :wink:
Te koty do tej pory żyły jako wolne, prawda? Na co dzień miały do czynienia z różnymi zagrożeniami. Nie robiłabym z nich takich ciaptaków, co to BEZ NAS ludzi zginą marnie, bo tylko MY wiemy co dla kota najlepsze i potrafimy mu to dać (albo nie). Nie znają terenu? - pewnie z radością (o zgrozo) będą go poznawać - wszak gospodarstwo znajduje się w PRZYJAZNYM zwierzętom miejscu (tak przynajmniej doczytałam, bo faktem jest - nie widziałam "na własne oczy" jak większość forumowiczów). O jedzenie też bym się specjalnie nie martwiła, skoro jest wystawiane - nie sądzę, żeby w okolicy grasował jakiś tłum "innych zwierząt" bo chyba byłyby zauważone...
W stajni być może nie podpisują listy obecności, albo wręcz wracają po 22.00 ale to nie znaczy, że w niej albo w stodole nie nocują...
Ze środowiska, które nie jest zwierzakom przyjazne (miasto) trafiły w miejsce bardziej "naturalne" - jakoś nie wydaje mi się, że czują się w nim zagubione, osamotnione i przerażone a ośmielam się nawet podejrzewać, że mają kupę radochy z brykania luzem.

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, kocidzwoneczek, Szymkowa i 355 gości