Mysle, ze DT nie ma co juz szukac...
Kocica w Fundacji jakos sobie radzi... ale smutna jest... bardzo, bardzo pragnie kontaktu z czlowiekiem, ale ma go na prawde malo
Skoro jednak radzi sobie jakos psychicznie mysle, ze lepiej bedzie skupic sie na domku "na zawsze". Przerzucanie jej z rak do rak nie byloby dla niej dobre.
Szukalismy jej pilnie tymczasu ZANIM trafila do fundacji bo mielismy kilka przypadkow grzybicy. Nie chcielismy aby persiula sie zarazila.
Jak sie okazalo nie musielismy sie tego bac, bo Persica juz miala grzyba...
I to jakiego...
Podjelismy decyzje by ja ogolic. Z takim futrem nie ma szans dobrze nasmarowac zmienionych miejsc oraz szybko dostrzegac nowych.
Powiem krotko- lekarz po ogoleniu kocicy poprosil o zdjecia, bo takiego czegos jeszcze nie widzial.
Koszmarny katar i cala reszta, ktora mu towarzyszyla udalo sie nam zaleczyc. Juz bylo super.
Jednak po ok tygodniu takiego stanu kocica zaczela psikac, z nosa zaczelo leciec i z pyszczka znow pojawila sie taka ropna slina...
Kicia dostawala antybiotyk, ale nie bylo poprawy wiec aktualnie testujemy nowy.
Kicia na prawde sporadycznie trafia do kuwety

Nie wiemy dlaczego i siku i kupa laduja poza
Boj sie, ze to przekresli jej szanse na dom.
Taki kot na dluzsza mete nie zniesie dobrze pobytu w fund
Niestety ale nadal muismy prosic o pomoc w leczeniu persiulki. Antybiotyki, dojazdy do weta, kropelki, leczenie grzybicy (szczepionki, smarowidlo), golenie....
No.. jest ciezko
Kilka fotek:
Persiula w lecznicy przed goleniem
PO GOLENIU....
