Magicmado, dziękuję...
I Tobie, Camello, w tym także za ostatnie wsparcie w wysokości 30 zł.
Niestety, odzew jest mniej niż niewielki. A nas już chyba nawet wielki nie mógłby uratować.
Cóż, nie umiem odpowiednio zabiegać o dobro moich podopiecznych. Marketing na żałosnym poziomie. Nawet mi to w Mikołaja wypomniały, i miały rację.
Tym bardziej dziękuję tym, którzy nas dotychczas wspierali...
Półtora roku bez stałej pracy, ciągła szarpanina, by przeżyć kolejny dzień... W tym czasie koty były syte i leczone, a nawet udało się pomóc kilku nowym. Prawie na bieżąco udawało mi się też opłacać rachunki.
To w przeważającej mierze Wasza zasługa. Moje dochody z dorywczych plac zleconych starczały zaledwie na moje, naprawdę skromne potrzeby (niestety nie wyzbyłam się ich całkiem) i na część miesięcznych opłat. W tej chwili już nawet na to nie wystarczają...
Nie wiem, co będzie dalej, może zdarzy się jakiś cud, który pozwoli nam przetrwać do momentu, kiedy będę mogła zrealizować moje plany na poprawę tej sytuacji. A może nie. Los jest niezbadany i lubi zaskakiwać, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie.
Wy nieraz zaskakiwaliście mnie wyłącznie pozytywnie - choć to chyba za małe słowo - i za to Wam jeszcze raz ogromnie dziękuję....
Iweto - Tobie dziękuję za dzisiejsze zaskoczenie...
Koty nie dały się nabrać, ale było Ci do twarzy w czapeczce Mikołaja

Humory im się znacznie poprawiły
---