Wczoraj Igraszka znowu zlała się na pufę, na której spała (rodzice mojego TŻa tak się wkurzyli, że kazali mi ją zamknąć u mnie w pokoju). Nie było to łatwe, bo Igraszka się wystraszyła tą nagonką i schowała się na szafce w kuchni. Dopiero pod wieczór zeszła z tej szafki i dała się skusić jedzeniem w misce - położonej w moim pokoju. Dzięki temu od wczoraj jest zamknięta u mnie w pokoju. Ale całą noc miauczała pod drzwiami (rodzice mojego TŻa są teraz źli, że nie ma jak się wyspać, bo kot miauczy)

Rano było to samo - chciała wyjść na mieszkanie, więc miauczała od 5-tej pod drzwiami. Dopiero jak przyniosłam do pokoju Smeagola, to zaczęli się bawić i ucichło miauczenie, ale znowu zaczęło się gruszenie po pokoju
Jak wychodziłam do pracy po 7-mej to zostawiłam Igraszkę ze Smeagolem zamkniętych u mnie w pokoju - mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze
Staram się przekonać jakoś choćby mamę mojego TŻa, ale niestety z marnym skutkiem

widzę, że po prostu sytuacja z 2 kotami buszującymi w mieszkaniu ich przerosła i bardzo im to przeszkadza. Codziennie słyszę inne ale i inny powód przez który ona nie może zostać według nich. Albo, że się zlała na kanapę, czy pufę podczas snu, jak znowu robi do kuwety to też źle, bo niby aż się wylewa po ściankach i śmierdzi, bo 2 koty to 2 razy więcej do sprzątania, albo znowu przeszkadza jak się bawią i hałasują, albo miauczą, za dużo jedzą i tak na okrągło itd... to, że ja sprzątam kuwetę jej i Smeagola, że daję jeść jej i Smeagolowi po prostu nikt nie zauważa... powoli przestaję mieć siły próbować ich przekonać
Oni tłumaczą to tym, że przecież miałam zabrać kota na próbę (nie od razu na stałe) i że dopiero jak będzie wszystko dobrze, to go zostawić na stałe - i że gdyby było coś nie tak, to będę mogła go oddać... dlatego nie rozumieją teraz, czemu kot nadal u nich jest i jeszcze ja próbuję ich przekonać żeby został. Oni twierdzą, że próbowali i nie odpowiada im to, dlatego kazali mi kota oddać Fionie.
Bardzo mi przykro, że Igraszka jest teraz traktowana jak jakiś przedmiot - wiem, że nie powinno się tak robić. Ale ja już totalnie nie wiem, co zrobić w tej sytuacji.

Chciałabym się wyprowadzić, pójść na swoje, ale to też nie jest takie łatwe jak myślałam i nie wiadomo kiedy się uda
