malwina pisze:Bellavito, w ciągu dwóch miesięcy Twój dom tak odmienił Leticję!
Miałaś wspaniałą pomocnicę, Mała Kicia, mimo że była "przelotem" zrobiła dobrą robotę.
A swoją drogą jak to jest, mogą przemaszerować przez ich życie całe stada innych futerek i nic, a pojawi się jakiś jeden i miłość zakwita.
Najważniejsze że masz już nakolankowego kotka, już teraz pewnie będzie z górki. Gratuluję
, pięknie oswoiłaś te piękną dzikuskę..., mizianki dla uroczej panny.
Wlasnie dlatego, ze one tak bardzo sie pokochaly, zal mi, ze zostaly rozdzielone....
Leticja teskni.... utracila 'cos' waznego w swoim zyciu...
Wczoraj tak bardzo skomlala, ze postanowilam ja mimo wszystko zaczac glaskac.
Balam sie, jak zareaguje, czy mnie podrapie, czy pogryzie ze strachu.
Jak podeszlam blisko i schylilam sie do niej, zaczela syczec i prychac, miauczec, ale jak ja dotknelam, to przestala od razu, przyjmowala te moje glaski z wyrazna ulga....................
Bylo jej dobrze, bezpiecznie....................... Widzialam to i czulam.
Pomyslalam, zeby wziac ja na rece i posadzic na kolanach. Wtulila sie i tak sobie siedzialysmy dlugo i glaskalam ja i glaskalam i glaskalam....
i pewnie, gdybym nie musiala pracowac, to bysmy tak siedzialy do dzisiaj

Dzisiaj Leticja wyszla rano tylko raz na posilek, a teraz lezy na kocyku pod lozkiem.
Wiem, ze bede musiala znowu zdobywac jej zaufanie i przyzywczajac do bliskosci z czlowiekiem, ale przynajmniej ja sie juz nie boje
