Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 02, 2007 20:06

Caty pewnie odpoczywa po wczorajszym wieliczkowskim spotkaniu odpoczywa :-D
Obrazek

Blusik

 
Posty: 3712
Od: Czw lut 22, 2007 22:29
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie gru 02, 2007 22:51

Piekne Caty jak zwykle :love:
Lecz sie Kochana,martwie sie o Twoje zmarzniete stawy :roll:
Ściskam mocno Obrazek

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Nie gru 02, 2007 23:22

A ja z uwagi na wiele róznych spraw dłuuuugo tu nie byłam! Ale za to miałam czytanie na 3 wieczory i ominęły mnei te wszystkie nerwy :)
Ta opowieść jest suuuuuuuuuper.
Brak słów :)
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Pon gru 03, 2007 23:33

Komendant potarł dłonią czoło.
- Tak…- powiedział. – to naprawdę wyjątkowe miejsce…
- I ma wyjątkowe szczęście – odezwał się Burmistrz przełykając ostatni kęs drożdżówki. -
Pan Wieczysty przyjechał, aby pomóc w konserwacji dworu…
- Podobno było mnóstwo zgłoszeń – powiedział mały człowieczek. – Młodzi i ambitni…ale na moja korzyść przemówiło nazwisko…
Komendant spojrzał na człowieczka i nerwowo się roześmiał.
- Oczywiście, że jestem…jakby to ująć…wiekowy…Zaś pani Martyna…cud miód, razem stworzymy wspaniały duet.
- Ale dopiero wtedy, gdy opuści pan areszt – odezwały się dwa znajome głosy.
Kleofas Wieczysty zachichotał i wstał z fotela.
- Proszę mnie zakuć – powiedział wyciągając przed siebie ręce.
- Pan Kleofas jest wybitnym specjalista w swoim fachu – kontynuował burmistrz spoglądając na starą rycinę przedstawiającą złociejowski dwór. – W taki oto sposób zmontowaliśmy wspaniałą ekipę, która…
Trzasnęły drzwi. Burmistrz zamrugał oczyma
Kiedy wyjrzał przez okno Kleofas Wieczysty znikał właśnie w biurze Komendanta.
- Ciekawe, czemu zawsze omija mnie najlepsza zabawa…- mruknął i otworzył sejf.
Na pustej półce, przykryta serwetka ze świątecznym motywem leżała świeżutka, puszysta kremówka.
Komendant odprawił Brygadę i wskazał aresztantowi wygodny fotel. Mały człowieczek, uwolniony z kajdanek roztarł przeguby rąk i zachichotał :
- Dawno nie bawiłem się tak wyśmienicie…
Komendant zmarszczył brwi, wstał i pomachał służbowym notesem, aby nie rozmazać atramentu, po czym przeczytał , co następuje :
- „Obywatel Kleofas wieczysty, jeden dzień aresztu z możliwością zamiany na prace pożytku społecznego…za stworzenie zagrożenia dla zwierząt.”
Bowiem pisząc raport komendant przypomniał sobie dzień, gdy rude kocisko Bajanny, uwielbiające przejażdżki samochodem wsiadło przez uchylone okienko do auta przypadkowego turysty i śpiąc smacznie na tylnym siedzeniu odjechało aż dziesięć kilometrów od swojego domu. Szczęściem kierowca zorientował się, skąd pochodzić mógł pasażer na gapę i zawrócił .
- Praca społeczna ? – zapytał mały człowieczek zacierając ręce.
- Nie posiadamy aresztu – wytłumaczył Komendant.
Kleofas Wieczysty spojrzał wymownie na starą szafę .
- A. to…- Komendant uśmiechnął się i wyjął z biurka termos z kawą.
Kiedy na miejskim zegarze wybiła północ Kleofas Wieczysty poznał już historię Mariusza Szlugera i zaczął szczerze żałować, że przyjechał za późno.
- Proszę się nie martwić – rzekł pocieszająco Komendant. – Już spotkała pana przygoda.
Mały człowieczek postukał palcem w notes.
- Praca społeczna – powiedział.
- Jutro z samego rana zabierze pan na spacer mojego psa. Taki spacer z rzucaniem patyków, albo szyszek.
Kleofas Wieczysty z dumą podpisał zobowiązanie stawiając w podpisie całą masę zawijasów, po czym pomachał notesem, aby atrament wysechł.
Komendant odprowadził aresztanta do hotelu, gdzie na stole czekał przykryty kapturkiem imbryk i talerz z kanapkami.
- Życzę dobrej nocy – powiedział Komendant i wyszedł.
Pomarańczowe kule lamp oświetlały rynek ciepłym światłem, a poza nimi czerniał park.
Komendant wpatrzył się uważnie w ciemność i pomiędzy drzewami zobaczył małe światełko na werandzie domu nauczyciela.
Spojrzał w ciemne okno Pacynki i pomyślał o dużym, grubym, czarnym kocie śpiącym na swojej połowie poduszki i ogarnął wzrokiem małe uliczki rozchodzące się promieniście w kilku kierunkach.
„ Na końcu jednej z nich jest dom Kociamy” pomyślał i, zapiął kurtkę i ruszył w stronę parku. Wokół panowała głęboka, uroczysta cisza, w której słychać było, jak śnieg osypuje się z gałęzi drzew. W oknie domu nauczyciela paliła się nieduża lampa, a przy stoliku siedziała Molica i spisywała cos w notesie.
Naprzeciw niej przysiadł brązowy kot lekko poruszając czubkiem ogona.
„ Wszystko w porządku” stwierdził Komendant i poszedł dalej, ku obrzeżom miasta. Służbowy pies brnął obok, torując sobie drogę w śniegu truflowatym nosem.
Z komina domu Babci Tekli unosiła się cieniutka smużka dymu, a na firance rysował się cień
Miauliny.
Komendant spojrzał na ciemną ścianę lasu, za którym spała Zławieś i na niebo, na którym połyskiwały gwiazdy.
- Są pod moja opieką – powiedział do służbowego psa, który radośnie zamachał ogonem.


c.d.n
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto gru 04, 2007 7:16

Dzień dobry! I po prostu: DZIĘKUJĘ
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto gru 04, 2007 23:10

A mi przestały przychodzić powiadomienia... I już się martwiłam, że Caty całkiem zamarzła...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro gru 05, 2007 17:45

Doczytałam. :D Cudne!

Ania z Poznania

 
Posty: 3378
Od: Śro gru 17, 2003 15:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw gru 06, 2007 10:38

Dziś wreszcie będzie cd - po awarii systemu :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw gru 06, 2007 11:11

aaaaaaaaa, to dlatego taka cisza była! Całe szczęście, że to tylko technika ;) a nic poważniejszego.
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw gru 06, 2007 18:29

Pomyślał o białych koniach stojących w zacisznej stajni i o Jerzym, który nie musiał już bawić dzieci na urodzinowych przyjęciach, o Wincentym, który dostał zagubiony frędzel i powoli zwrócił w stronę miasteczka.
Po drodze pozdrawiał każde drzewo, za którym chował się, gdy był małym chłopcem i przypominał sobie imiona wszystkich kolegów, którzy pewnego dnia spakowali walizki i wyjechali do wielkich miast.
- Sam nie wiem, dlaczego nie wyjechałem razem z nimi – powiedział do psa. – Ale nie żałuję.
Roześmiał się głośno i z rozmachem rzucił psu patyk. Echo powtórzyło jego śmiech i zaniosło w głąb śpiącego lasu.
W zaroślach zaszeleściło jakieś zwierzątko, z suchych badyli posypał się śnieg.
Komendant przywołał psa i powoli ruszył do domu.
Kiedy doszedł na rynek we wszystkich oknach było już ciemno.
- Dobranoc – powiedział półgłosem i wszedł do domu.
- Jutro czeka cię długi, ciekawy spacer – oświadczył spoglądając na psa, który zdążył już postawić dwie łapy na łóżku.
Komendant, jak zwykle udał, że nie widzi i kiedy tylko zamknął oczy pies ułożył się na kołdrze i smacznie ziewnął.
…Świt zabarwił niebo na jasno różowy kolor. Na zachodzie kłębiły się jeszcze ciemno szare chmury, a znad lasu uniosło się stado wron.
Komendant otworzył jedno oko i spojrzał na budzik. Dochodziło wpół do ósmej.
- Czas na spacer – zwrócił się do psa, ale na łóżku nie było już nikogo. Na wieszaku przy drzwiach nie było również smyczy …
Widać Kleofas Wieczysty w przedziwny sposób dostał się do środka i dogadał się z zazwyczaj dość nieufnym służbowym psem…
Komendant ziewając niespiesznie wstał z łóżka i podszedł do okna.
Widok, jaki zobaczył przyprawił go o lekki dreszcz – dokładnie w chwili, gdy odsłonił firankę spomiędzy drzew wyłonił się pies ciągnąc za sobą Kleofasa , a obok, ramię przy ramieniu maszerowała Brygada do zadań specjalnych żywo gestykulując i zatrzymując się co chwilę.
Komendant pomyślał, że wystarczyło zaledwie parę godzin, aby mały człowieczek wrósł w krajobraz miasta …
Kleofas Wieczysty nagle pojawił się na środku pokoju.
Jak gdyby nigdy nic odpiął psu smycz, zawiesił ją na wieszaku i usiadł przy stole.
- Jeśli można, chętnie napiłbym się mleka – powiedział. – I , jeżeli to nie sprawi kłopotu, przekąsiłbym kromkę chleba z miodem…
- Ależ proszę – powiedział komendant szybciej niż pomyślał i nagle zamarł w połowie drogi do kuchni.
Skąd, u licha, mały człowieczek mógł wiedzieć, co Komendant zwykle jada na śniadanie ?
- Intuicja – rzekł Kleofas, zupełnie jakby czytał w myślach Komendanta.
Komendant, lekko zbity z tropu przygotował śniadanie i usiadł przy stole naprzeciw gościa.
- To bardzo miłe miasteczko – powiedział uprzejmie Kleofas obficie smarując kromkę. – Właściwe miejsce dla…
Urwał i nie wiadomo dlaczego, przed oczyma komendanta stanęła trzyosobowa brygada do zadań specjalnych, jeszcze bardziej pomysłowa i jeszcze bardziej operatywna.
„ Chyba zaczynam być przesądny” pomyślał, a mały człowieczek mrugnął do niego porozumiewawczo znad kubka z mlekiem…
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw gru 06, 2007 20:17

Heh - kobold jakiś :lol:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 06, 2007 23:32

Puma !!!!! Prorok jakis czy co ??? - z Ciebie :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt gru 07, 2007 18:30

Domowy


Dwór stał zgarbiony pod wielką czapą śniegu zalegającą na dachu otoczony wysokimi drzewami, a dokoła panowała poważna cisza.
U podnóża schodów nocna wichura spiętrzyła stertę śniegu na kształt ogromnej, pofałdowanej wydmy. Śnieg oślepiająco migotał w słońcu i jak błyszczące konfetti osypywał się z kamiennej poręczy.
- Jak tu pusto…- szepnęła Bajanna, ale Babcia Tekla uniosła rękę w górę i przecząco pokręciła głową.
W oddali, w głębi lasu oddzielającego złociejowskie pola od Złejwsi odezwały się dzwonki sań.
Kleofas Wieczysty uśmiechnął się i podał Komendantowi łopatę.
Kiedy spod śniegu ukazał się szary kamień, Pacynka zmiotła resztkę śniegu brzozową miotłą i zatknęła ją triumfalnie w zaspę.
Sanie zatrzymały się tuz przy chylącej się ku ziemi bramie. Jerzy przykrył końskie grzbiety kolorowymi derkami i pomógł Wincentemu wygramolić się z sanek.
Wincenty przebiegł oczyma rząd drzew i uśmiechnął się z aprobatą.
- Ani jednego wilka – rzekł patrząc na oczyszczone z dzikich pędów jabłonie i grusze.
Komendant skromnie spuścił oczy.
- Czasami lubię odpocząć po pracy – wyjaśnił. – Zajrzałem tu kilka razy…
Za otwartymi drzwiami dworu czerniała sień. Kleofas Wieczysty stanął w drzwiach, mrugnął do Wincentego i bezszelestnie wślizgnął się do środka.
Bajanna uniosła brwi z dezaprobatą, ale Babcia Tekla uśmiechnęła się zagadkowo.
- Naprawdę uważasz, że TO jest w porządku ? – zapytał Bajanna.
- Niby co ma być nie w porządku ? – Babcia Tekla poprawiła Miaulinę leżącą na jej ramionach jak gruby, futrzany szal.
- To, że Wincenty nie wszedł jako pierwszy. – Rzekła Bajanna. – Ostatecznie to jego dom…
- I tak i nie – mruknął brązowy kot, który pojawił się niewiadomo skąd.
Bajanna wzruszyła ramionami, ostentacyjnie wytarła nos i podeszła do Wincentego.
- Proszę do środka – odezwał się z mroku mały człowieczek.
W domu pachniało kurzem i wilgocią, a przez szpary w deskach, którymi zabito okna wpadały długie, wąskie promienie słońca.
- Kominek – mruczał Kleofas Wieczysty. – Duży solidny kominek z miedzianą kratą…
Jak mały, szary cień przemknął przez pokój i znikł w półmroki.
- Piec – Dobiegło z kuchni. – Piec z zielonych kafli, duży, solidny, chlebowy piec…I spiżarnia….kiszone jabłka, chlebowy kwas, swojska kiełbasa…
Służbowy pies głośno przełknął ślinę, a komendantowi zaburczało w brzuchu.
- Dużo, dużo pracy – powiedział Kleofas Wieczysty i wyszedł na zewnątrz.
Przysiadł na saniach, wyjął z kieszeni kurtki duży zeszyt i zaczął w nim cos notować nieczytelnym pismem przypominającym ślady ptasich pazurków na śniegu.
Wincenty w milczeniu obszedł cały dom.
Pomyślał, że czas obszedł się z dworem w miarę łaskawie zwalając tylko mały kawałek dachu i, że na szczęście nikomu nie przyszło do głowy, aby wejść do środka i rozpalić na podłodze ognisko albo by rzucać lotkami do ogromnej gdańskiej szafy…
Wincenty położył dłoń na zakurzonym stole i poczuł jak drewno rozgrzewa się pod wpływem dotyku.
Powiew przeciągu zabrzmiał w jego uszach jak westchnienie ulgi.
- W porządku, jestem, wróciłem – powiedział i wyszedł przed dom.
Na jego widok Kleofas Wieczysty wstał i zatarł ręce.
„ Nigdy nie zdejmuje rękawiczek” przemknęło przez myśl Wincentemu.
„ Każdy ma swoje dziwactwa” dodał „ tak jak ja mam niebieski szalik”.
Starannie zamknął drzwi i uśmiechnął się.
- Chyba powinniśmy wszystko omówić wieczorem – powiedział.
- Zapraszamy – mruknął brązowy kot i dał susa pomiędzy sterczące ze śniegu badyle.
Jerzy złożył derki i wskazał Pacynce miejsce obok siebie. Konie razno ruszyły z miejsca.
- Nigdy nie nauczyłem się powozić – oświadczył z żalem Wincenty, a Bajanna poprawiła mu niebieski szalik.
- Pościągałem i ponaprawiałem trochę sanek – powiedział Wincenty. – Za parę dni przyjadą dzieciaki.
Ogierzyświat wzdrygnął się.
- Ich nie potrzeba zabawiać – uśmiechnęła się Bajanna.
- Same świetnie się bawią – dodała Babcia Tekla a Miaulina otworzyła jedno oko i zachichotała.
Ogierzyświat odzyskał rezon i głośno strzelił z bata.
Ściana lasu powtórzyła trzask a kilka spłoszonych srok z głośnym wrzaskiem wzbiło się w powietrze.


c.d.n
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt gru 07, 2007 18:48

Dziwny ten pan Wieczysty, bardzo dziwny...
Wczoraj wieczorem przyszło mi do głowy, że powinnam napisać, że mam co do niego jakieś takie złe przeczucia, jakoś tak mnie on niepokoi...
Teraz... no nadal mnie dziwi i jakoś się przy nim czuję nieswojo, ale ten tytuł "Domowy" trochę mnie uspokaja...
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt gru 07, 2007 21:11

No tak, słowiański domowy :lol: A koboldy skojarzyły mi się drogą trochę okrężną przez "Rękopis pani Fabulickiej" :love:

Nie prorok, nie prorok, tylko jak czytam o takim małym człowieczku, co się pojawia w pomieszczeniu jakoby z powietrza, to mam jednoznaczne, cokolwiek nadprzyrodzone skojarzenia ze stertami najfajniejszej literatury baśniowej (z Januszewską na czele, ale też trochę z klabaternikami na okrętach, skarbnikami w kopalniach i tak dalej).

Kiszone jabłka? 8O Jest coś takiego? :?
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 31 gości