
ile w tym srajdku cierpliwości...
tym bardziej że daje mu tak..
przemywam oczy czyms tam lecznicowym(zapomniałam nazwyB....cos tam )
wpuszczam Tobrex
po iluś minutach Cornelogel...
i znow Zovirax
jak dzien długi i szeroki maltretuje kota

a wczoraj w lecznicy spotkaliśmy się Ewa,ona miała rodzenstwo Tyciaka..teraz ratuje jakiegos dzikusa..bo w paszczy sama ropa i syf i kot schodził z głodu...

ale Ewa dała sobie rade i z nim...
byłysmy we dwie w gabinecie ...kot oszalał przy próbie zajrzenia w paszcze i ....oszczał Ewe...dziewczyny takiego smrodu to ja dawno nie czułam


to był poprostu koszmar...nalał jej na kurtke

tak sobie pomyślałam że jak wróce do domu to zaraz się zabiore za te ziarenka co Tyciak ma ukryte...wydłubie je widelcem..tak na wszelki wypadek już to zrobie


