wczoraj po 22-giej berni napisała:
wróciłam
plan nie do końca zrealizowany
dwa wiosenne w lecznicy-oba kocurki, dzikiedzikie i bardzo przerażone tym co się dzieje. Prześliczne,szkoda że dzikuski.
i maluszek szt 1 a raczej maluszka.
Ma ok 3 miesięcy i w ogóle nie warczy ani nie syczy

obsługuję ją gołymi rękami
do złapania został drugi maluszek i jeszcze jedna kotka..długowłosa, ładniejsza niż ten maluszek..serio serio...tylko dzikawa
leśniczy przyjął mnie z otwartymi ramionami...bardzo mi pomagał przy przekładniu kotów do transporterków, sam ustawiał klatkę, chodził co 5 minut sprawdzać czy sie coś złapało...a cieszył sie okropnie z każdej zdobyczy i zaraz leciał żonie poopowiadać...dziś wogole gadka z nim była inna...nie wiem, moze dlatego że nie wspominałam żeby coś dał na te koty albo tak podziałało piwko które sobie wypił
...powiedział że to był żart z tym strzelaniem, w lesie z daleka by zastrzelił ( z resztą co tu ukrywać, do psów i kotów w lasach sie strzela nagminnie)...ale żeby tak podejsc na ten stryszek i strzelić z bliska to by nie mógł, chociaż sie ciągle i wszędzie naokoło odgraża że zlikwiduje te koty śrutem...psa tez lubi i z tym uśpieniem to był też żart

naprawde takie poczucie humoru mnie nie bawi
także chyba śrutu by jednak nie użył (chociaż kto go tam wie, jakby mu sie nie udało znowu znaleść kociąt na czas), bo to że topi w szambie to niestety nie był już żart
klatka została na stryszku na noc..mam nadzieje że złapie sie drugi maluszek i ta długowłosna koteczka.