» Pon lis 26, 2007 8:44
W sobotę próbowałam zintegrować Malinkę z Ziutką i Benią. Na początku wydawało się, że będzie OK. Moje kotki lekko Malinkę osyczały jak ta się zbliżała, ale wkrótce zajęły swoje ulubione miejsca: Ziutka drapak, a Benia łóżko. Malinka z godzinkę chodziła sobie swobodnie, zwiedzała, wąchała, w końcu rozwaliła się na środku dywanu jak lwica, zadowolona z nowego terytorium. Po jakimś czasie pokazała różki. Najpierw pogoniła Ziutkę, że Ziutka mało nóg nie pogubiła, więc zamknęłam znowu Malinkę w sypialni. Po paru godzinach była kolejna próba, otworzyłam sypialnię, Malinka wyszła prosto na Benię czatującą pod drzwiami. Ze zjeżonym futrem Malina przegoniła Benię po całym mieszkaniu. Potem zatrzymały się i trochę posyczały. Zamknęłam ją już na dobre.
Chyba muszę szukać Malince domu niezakoconego. Poza tym jest kochana, szybko się aklimatyzuje, nie było chowania się za łóżkiem, uciekania. Uwielbia siedzieć na kolanach, baranki robi takie, że jeszcze nigdy nie widziałam. Nie jest to kot typu "niezależnego", który daje się głaskać kiedy chce, bo ona ma ochotę na mizianki zawsze! Naprawdę ją polecam, jeżeli znacie kogoś, kto chce grzeczną, spokojną do ludzi koteczkę, pamiętajcie o Malinie.