Ta kicia co jest przodem to Papaja ze schroniska w Opolu - jest z nami od 29 sierpnia br. - nasz domowy pieszczoszek i dzidziuś, natomiast ta prawie biała zołza to rezydentka, kocica z charkterem i humorami, ale ukochana księżniczka mojego TŻ-ta zarazem.
Kupiłam wczoraj 2 gerberki - jeden kurczaczkowy i drugi indykowy.
Kolacja kotuchów przebiegała mniej wiecej tak:
Rezydentka dostała pokrojoną wędlinkę swoja ulubioną drobiową (sam kurczaczek) - podeszła, powąchała, odwróciła sie i poszła sobie w ch....
Papaja -dostała puszeczke, bo ona woli takie jedzonko.
Lemurek jeszcze nie dostał nic, bo był w pokoju, ale zmaterializował sie momentalnie przy miseczce osamotnionej przez Czikę i pochłonął wędlinkę zanim zdązyłam zareagować, potem dostał pól gerberka - wciął wszystko i dzisiaj dostał znów połowę gerberka. (aha drugie połowy rezydenta wcieła).
W nocy żadnych dodatkowych sensacji żoładkowych nie było, chyba że nic nie znalazłam, ale ze względu na zapach to raczej niemozliwe. Kulturalnie do kuwetki robi ( konsystencja już troszeczke lepsza) i zasypuje.
Znaleźliśmy sposób na lekarstwo - zamiast siłowo to głaszczemy koteczka i tłumaczymy mu, że to dla jego dobra. Cierpliwości wczoraj wieczorem wystarczyło na 1/3 dawki, potem standardowo - zwiał. Dzisiaj rano jak leżał na kołdrze dorwaliśmy go, troszeczkę kołderką przykryliśmy, a ja mu do pysia wstrzykiwałam - krzywił się, coś tam niezadowolony był, ale obyło się bez krwawych ofiar i oplutych ludzi. I tylko we dwie byłyśmy.
