Ostatni raz zmienię nieco temat i odpowiem Kavali. Kavalo, nie mam na myśli absolutnie wszystkich dzieci. Nie. Zdarzają się "perełki". Niestety w
mojej pracy te perełki są chlubnymi wyjątkami potwierdzającym niechlubną regułę. Pracuję ze specyficzną grupą dzieci, ale gdybym chciała o tym więcej pisać - musiałabym na priv. Mam wrażenie, że to, co dostrzegam w pracy jest wielkim obaleniem pewnego mitu (patrz: avenka). Mit ten jest tak zakorzeniony w świadomości społeczeństwa, że gdybym próbowała cokolwiek tłumaczyć, chyba zjedzono by mnie wirtualnie a jednak żywcem

Może rzeczywiście zbyt wiele w moim poście generalizowania, ale powodów nie chcę teraz wyjaśniać - nie miejsce na to i nie czas. Dodam tylko, że doprowadzona do ostateczności postawą pewnej "grupy" dzieci - zmieniłam pracę. Mam kontrowersyjne poglądy. Nie chcę kogoś zranić, sprawić przykrości. Zakładam margines błędu w przekonaniach, o których piszę. Jeżeli rzeczywistość ma oblicze inne niż to, które poznałam, chętnie mu się przyjrzę. Mam nadzieję, że dzięki nowej pracy zyskam taką możliwość.
Co do właściwego tematu - zwierzę o tyle wyżej stoi o od człowieka, że nie krzywdzi po to, by rozkoszować się cudzym cierpieniem. Za to należy mu się potężny szacunek. Istoty, którą szacunkiem trzeba obdarzać nie skazuje się na cierpienie. Poza tym
Marcik z pewnością jest głęboko przekonana o swoim człowieczeństwie. Jako ów wielki człowiek powinna zatem wspiąć się na wyżynę swego intelektu, skorzystać z darów, które zostały jej - jako człowiekowi - dane i znaleźć taki sposób na pozbycie się problemu, który nie poprowadzi do skrzywdzenia bezbronnej istoty. Skoro jest człowiekiem mądrym, inteligentnym, planującym i myślącym abstrakcyjnie, skoro stoi tak wysoko na drabinie hierarchii bytów - to niech znajdzie rozwiązanie problemu GODNE jej natury. Pójście po linii najmniejszego oporu nie pasuje do istoty rzekomo tak wspaniałej jak człowiek!