Powoli koty stają się nierozłączne... z trudem rozdzielam je na noc

Smeagol i tak wieczorem śpiewa serenady pod drzwiami i z rana robi powtórkę

one są po prostu niemożliwe... zachowują się tak jakby były ze sobą od zawsze... jedzą z jednej miski (tzn.Smeagol podjada Igraszce, a Igraszka jemu)

i nikt na nikogo nie syczy

nawet załatwiają się do jednej kuwety (tzn. do tej która akurat jest najbliżej podczas akcji - rozwalamy mieszkanie).
Kupiłam specjalną zmykaną kuwetę dla Igraszki i miałam obawy, czy nauczy się z niej korzystać, ale taką zabawę sobie zrobiła z tego ze Smeagolem, że kuweta została rozpracowana
Kicia zrobiła też postępy w przyzwyczajaniu się do ludzi hehe... a mianowicie dała mi się pogłaskać nie będąc pod łóżkiem

tylko w momencie przyłapania na wyjadaniu Smeagolowi z miski.
Później myślałam, że będę miała totalny postęp w jej zachowaniu, bo jak byłam w przedpokoju tuż przed drzwiami do mojego pokoju to kicia wyraźnie szła do mnie... ja myślałam, że w celu pomiziania... ale ona otarła się o mnie swoim grzbietem i szybciutko przemkneła na pozostałą część mieszkania, żeby pobawić się ze Smeagolem

i najzwyczajniej w świecie mnie olała
Igraszka większość czasu spędza ze Smeagolem, przed ludźmi jeszcze troszkę ma respekt i jest płochliwa... no chyba, że ten ludź

niesie miskę z jedzeniem, to wtedy przybiega i daje się głaskać
...ale najlepsze efekty w poskramianiu płochliwych zachowań Igraszki ma mama mojego TŻa... nie wiem jak ona to robi, ale wczoraj wieczorem siedziała na kanapie w stołowym pokoju, a obok niej leżała Igraszka - wniebowzięta od ilości mizianek i słodkich słówek pełnych zachwytu nad tym jak cudownie mruczy
Fiona po tym weekendzie, w którym Igraszka ze Smeagolem jadła i nawet załatwiała się razem, jestem pewna, że koty się dogadają, więc proponuję, żeby zdjąć ogłoszenia o szukaniu domku dla Igraszki, bo chcę żeby została u mnie na stałe... szczerze to nie umiałabym jej teraz komuś oddać.
Fiono martwią mnie tylko te jej szwy na brzuchu - nie chcę jej od razu stresować wizytą u weta, bo wtedy całe to oswajanie pójdzie na marne i będę musiała znowu zaczynać od nowa, a na dzień dzisiejszy wkładanie do transporterka było by na siłę

bo Igraszka nie daje się wziąść na ręce (wyrywa się i syczy, a później siedzi kilka godzin pod łóżkiem przerażona - ja nie mam serca próbować zrobić to drugi raz). Jak długo mogę czekać z tym zdjęciem szwów? Wolałabym poczekać, aż ona całkiem się oswoi. Dobrze, że Igraszka dała się głaskać po brzuszku, bo inaczej bym nawet nie wiedziała, że ma jeszcze szwy... mądra kicia
