Dwa małe, czarne kocurki z nadzieją szukają domu....Poznań

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie lis 18, 2007 22:44

Na górę diabołki.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 18, 2007 23:45

Namnożyło się czarnuchów w Poznaniu :wink: :D
Kochane czarne do góry :ok:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lis 19, 2007 23:43

nie ma głupich pytań, tylko głupie odpowiedzi :wink: czasami lepiej zapytać niż się martwić niepotrzebnie, prawda? :)
W tym tygodniu idziemy z Tymkiem na kontrolę i ew. szczepienie, choć nie wiem kiedy, bo mamy problem z samochodem, niestety, i kasą jeszcze też, (jeszcze bardziej niestety) :roll: Jak się wali, to na kilku frontach :roll:
Z bardziej optymistycznych wieści- Dyziek sypia na moim brzuchu (chociaż ucieka, przy każdym ruchu, to zawsze wraca) i ogólnie-jego Strefa Bardzo Prywatna coraz bardziej się zmniejsza. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio wyciągnął pazury, zaczepia dziewczyny do zabawy...no! w każdym razie próbuje, czasami nawet ze skutkiem pozytywnym :D Odżyły mi pannice zgnuśniałe, nietykalskie! :D :twisted:
Z tym, że obaj są koszmarnymi złodziejami! :twisted: Trzeba mieć oczy dookoła głowy! Właśnie Tymon na mój widok uciekł z całym pasztetem pod kanapę, bo przewidujący facet zostawił po kolacji niesprzątnięte i wyszedł. Chleb (tak, tak! nawet suche pieczywo kradną!) i wędlina uratowały się, bo Dyziek niezguła za wolno dobierał się do opakowań! :twisted:
Wczoraj mieliśmy wizytę obcych dla nich ludzi, i co? Tymek, oczywiście od razu się zaprzyjaźnił :D Panią smarował noskiem po twarzy i włączył swój najpiękniejszy traktorek, Panu chciał wskoczyć na plecy, czarował i rzucał urok aż iskrzyło! :lol: :king: Państwo się zakochali do tego stopnia, że zaczęli się przymierzać do zabrania kotucha ze sobą 8) ...Dodam, że to ludzie którzy są raczej nastawienia,że zwierzęta choć bywają miłe to kłopot i zamieszanie. I co? 8O
To nasza bardzo bliska rodzina, widujemy się często i znamy się dobrze. Z jednej strony-fajnie, bo jesteśmy dość blisko i Tymon zostałby "na oku" ,mieszkałby bardzo blisko, widziałabym go przynajmniej 1,2 razy w tygodniu. Z drugiej-to ludzie, którzy wiele lat temu mieli kota i psa- niesterylizowana kotka, jedząca resztki ze śniadania, latająca po wsi, gdzie popadnie; suczka też latała wolno, niesterylizowana, choć młodych podobno nie miała, bo pilnowali, została u kogoś na wsi, bo nie potrafili jej po przeprowadzce nauczyć życia w mieście. Teraz mieszkają w mieście (małym, ale zawsze mieście), i te zwierzęta mieli jakieś 10 lat temu.To były inne czasy, zupełnie inaczej patrzono na zwierzęta (szczególnie na wsiach popegeerowsich) :roll: I tu mam dylemat: nie mam pojęcia jak ich wypytać o obecny stosunek do kastracji, wychodzenia itd. Głupio mi po prostu, tym bardziej, że to rodzina nie moja a TŻa :roll: M. uważa, że jeśli będą chcieli, to kota dostać powinni, tym bardziej właśnie, że to bliska,kochana rodzina...I denerwuje się, że jak będę przebierać to chłopaki u nas zostaną, a dwa koty i pies wystarczą.Sama już nie wiem...:roll:

KofeInka

 
Posty: 266
Od: Wto lis 23, 2004 16:17
Lokalizacja: prawie Poznań :)

Post » Wto lis 20, 2007 1:03

Nie wiem, co Tobie poradzić :roll:
Ja, na Twoim miejscu określiłabym jednak zasady, na jakich oddasz kota.
Rodzina, nie rodzina, wszystko jedno. Można to zrobić na zasadzie przyjemnej dyskusji i wybadać, jak i co. Spróbować można, może trochę się od Ciebie nauczą :roll: Wykastrować można by go przed wydaniem, on już się nadaje. Tylko on nie bardzo nadaje się z tą swoją ufnością do ludzi na kota wychodzącego, po prostu... :roll: No, a w mieście to wcale tego nie widzę....
Szkoda byłoby tego super miziastego kocurka na włóczęgę miastowego.. On zasługuje na dobry, niewychodzący domek. Jest taki kochany...
Może jeszcze poczekasz, ja w tym tygodniu idę do pracy wreszcie i jakoś Tobie finansowo pomogę i może damy radę poczekać...sama nie wiem, zadecydować musisz Ty....
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lis 20, 2007 16:13

anna57 pisze: Ja, na Twoim miejscu określiłabym jednak zasady, na jakich oddasz kota.
Rodzina, nie rodzina, wszystko jedno. Można to zrobić na zasadzie przyjemnej dyskusji i wybadać, jak i co. Spróbować można, może trochę się od Ciebie nauczą :roll: Wykastrować można by go przed wydaniem, on już się nadaje. Tylko on nie bardzo nadaje się z tą swoją ufnością do ludzi na kota wychodzącego, po prostu... :roll: No, a w mieście to wcale tego nie widzę....
Szkoda byłoby tego super miziastego kocurka na włóczęgę miastowego.. On zasługuje na dobry, niewychodzący domek. Jest taki kochany...

Ja też M. powiedziałam, że byle gdzie nie pójdą, żeby tylko się "pozbyć kłopotu" :roll: Wyjaśniłam, że boję się, żeby nie zginął pod kołami, przez psa albo po prostu przez zbytnią ufność-jest bardzo za ludźmi, dla niego nie ma znaczenia:swój czy obcy, bo do każdego pójdzie (to zaleta i wada niestety...)I nie mam zamiaru przykładać ręki do pojawiania się kolejnych kociąt. W tej kwestii jesteśmy zgodni(nasze też nie wychodzą,kastracja jest wg.nas obojga obowiązkiem a nie kwestią wyboru), ale jednak M. uważa, że nie można dorosłym ludziom dyktować warunków i mówić co mają a czego nie nie swoim zwierzęciem (szczególnie, ze są od nas starsi o te 20lat :roll: ) Też myślałam o kastracji u nas, tylko nie byłam pewna czy już można (jeden drażliwy punkt by zniknął)Argumentem jest:"a ten, ten i ten kot wychodzą, i co?nic im nie jest!"Tyle,że to kwestia szczęścia a w przypadku jednego kota-jego nieufności i płochliwości (boi się opuszczać ogród,który też jest w jakimś zakresie zabezpieczony pod kątem zwierząt)
Nie wiem jak z Dyźkiem, ale Tymek na pewno nie trzymał by się blisko domu, jest zbyt ciekawski, no i ufny...
Muszę pilnie popracować nad asertywnością :roll: :roll:

anna57 pisze: Może jeszcze poczekasz, ja w tym tygodniu idę do pracy wreszcie i jakoś Tobie finansowo pomogę i może damy radę poczekać...sama nie wiem, zadecydować musisz Ty....

Zobaczymy. Wczoraj słyszałam, jak Tymek kichnął, na razie dwa razy, ale go obserwuję. Nie wiem co o tym sądzić, czy to możliwe,że on "tak po prostu ma"?Tydzień po antybiotyku był spokój, w domu ciepło, wietrzymy tylko krótko na uchylnym, przeciągów nie ma, nie ma zimnej wody ani jedzenia, płuca czyste, żadnych szmerów :roll:
Teraz wzięłam małą fuchę, żeby trochę podreperować budżet. W tym miesiącu mieliśmy za dużo nieoczekiwanych wydatków, a jeszcze kupiliśmy transporter, bo małych nie można wozić jak naszych dotychczas-na kolanach w szelkach ("kupowaliśmy"tak 3lata; jak zwykle-prowizorki są najtrwalsze! :roll: :? )Z pieniędzy, które dałaś Aniu, na razie wydaliśmy 50zł na Dyzia, bo Tymkowi pierwszy lek zasponsorował wet :) ale poszło na karmę, niestety, i zostało niewiele.Nie miałam zamiaru nic Tobie mówić, bo wiem,że sama masz chyba kilkanaście kotów na garnuszku, ale może nic się nie stanie, jak Tymka szczepienie poczeka? Przecież ich się nie pozbędę! :roll: (choć czasami mnie kusi, jak za bardzo rozrabiają :wink: :twisted: :lol: )
A na sterylki chłopaków to wystawię chyba coś na allegro, tylko muszę poszukać - co :wink: :D

P.S."rodzina,nie rodzina"?niby tak, ale ze stroną męża jakoś trudniej rozmawiać, kiedy się stawia warunki starszym od siebie (zwłaszcza,że to właśnie oni najbardziej nam pomagali, kiedy było ciężko-taki dług wdzięczności), z moimi bym sobie poradziła spokojnie

KofeInka

 
Posty: 266
Od: Wto lis 23, 2004 16:17
Lokalizacja: prawie Poznań :)

Post » Śro lis 21, 2007 1:24

KofeInka pisze: M. uważa, że nie można dorosłym ludziom dyktować warunków i mówić co mają a czego nie nie swoim zwierzęciem (szczególnie, ze są od nas starsi o te 20lat :roll: ) Muszę pilnie popracować nad asertywnością :roll: :roll:

Można dyktować, moim zdaniem, jeżeli chcą naprawdę to i tylko to zwierzę. Bo jeżeli robią to z łaski, to niech nie biorą wcale.
W końcu to Twój kot w tej chwili i Ty go leczysz, szczepisz i o niego dbasz, więc, na litość, masz prawo stawiać warunki :twisted: I to twardo.
Nieważne, ile kto ma lat :roll: Kot nie jest zabawką. To żywe stworzenie, uratowane po to, żeby miało lepiej...

KofeInka pisze: Wczoraj słyszałam, jak Tymek kichnął, na razie dwa razy, ale go obserwuję. Nie wiem co o tym sądzić, czy to możliwe,że on "tak po prostu ma"?Tydzień po antybiotyku był spokój, w domu ciepło, wietrzymy tylko krótko na uchylnym, przeciągów nie ma, nie ma zimnej wody ani jedzenia, płuca czyste, żadnych szmerów :roll:

Jak nie ma innych objawów, to ja nie przejmowałabym się jednym, czy dwoma kichnięciami :wink: Jak ja przy mojej ilości latałabym do weta przy byle kichnięciu, to już dawno poszłabym z torbami... :wink:
Podaj rutinoscorbin, jak masz to coś na wzmocnienie odporności.. I martw się tak strasznie... :ok:
kofeInka pisze:Teraz wzięłam małą fuchę, żeby trochę podreperować budżet. W tym miesiącu mieliśmy za dużo nieoczekiwanych wydatków, a jeszcze kupiliśmy transporter, bo małych nie można wozić jak naszych dotychczas-na kolanach w szelkach ("kupowaliśmy"tak 3lata; jak zwykle-prowizorki są najtrwalsze! :roll: :? )Z pieniędzy, które dałaś Aniu, na razie wydaliśmy 50zł na Dyzia, bo Tymkowi pierwszy lek zasponsorował wet :) ale poszło na karmę, niestety, i zostało niewiele.Nie miałam zamiaru nic Tobie mówić, bo wiem,że sama masz chyba kilkanaście kotów na garnuszku, ale może nic się nie stanie, jak Tymka szczepienie poczeka? Przecież ich się nie pozbędę! :roll: (choć czasami mnie kusi, jak za bardzo rozrabiają :wink: :twisted: :lol: )
A na sterylki chłopaków to wystawię chyba coś na allegro, tylko muszę poszukać - co :wink: :D

Damy radę, niech tylko się skończy ten cholerny miesiąc. Tymek może jeszcze poczekac na szczepienie, a Dyzio już był szczepiony?
Jak nie, to zaszczepimy ich razem w przyszłym miesiącu.
Dług wdzięczności to co innego, a opieka nad zwierzęciem, taka, jaką sobie życzysz Ty, to całkiem inna historia.
Zwierzę nie jest rzeczą, która może być rekompensatą za czyjeś długi wdzęczności, jak można to w takich kategoriach traktować, nie rozumiem... :roll:
Na początku grudnia pomogę finansowo, podaj mi na pw swój nr konta... :wink: :D Nie martw się
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lis 21, 2007 14:30

anna57 pisze:
KofeInka pisze: Wczoraj słyszałam, jak Tymek kichnął, na razie dwa razy, ale go obserwuję. Nie wiem co o tym sądzić, czy to możliwe,że on "tak po prostu ma"?Tydzień po antybiotyku był spokój, w domu ciepło, wietrzymy tylko krótko na uchylnym, przeciągów nie ma, nie ma zimnej wody ani jedzenia, płuca czyste, żadnych szmerów :roll:

Jak nie ma innych objawów, to ja nie przejmowałabym się jednym, czy dwoma kichnięciami :wink: Jak ja przy mojej ilości latałabym do weta przy byle kichnięciu, to już dawno poszłabym z torbami... :wink:
Podaj rutinoscorbin, jak masz to coś na wzmocnienie odporności.. I martw się tak strasznie... :ok:

Moje nigdy nam nie chorowały (jeśli nie liczyć struwitów Poli :? )Mam, sama biorę, pies czasem też dostawał, nie pomyślałam,żeby dać kotu :roll: Dziękuję, Aniu! :D A wiesz, ile można dać takiemu małemu kotu?

anna57 pisze:Tymek może jeszcze poczekac na szczepienie, a Dyzio już był szczepiony?
Jak nie, to zaszczepimy ich razem w przyszłym miesiącu.

Tak, Dyziek był, Tymek nie (na wszelki wypadek, gdyby to były początki czegoś, wet nie chciał ryzykować podawania dodatkowych wirusów w szczepionce, które by jeszcze osłabiły, więc dostał tylko antybiotyk

Aniu, dziękuje Tobie za wsparcie, jesteś wielka i wspaniała! :D [/quote]

KofeInka

 
Posty: 266
Od: Wto lis 23, 2004 16:17
Lokalizacja: prawie Poznań :)

Post » Czw lis 22, 2007 0:01

Hopsajcie czarnuchy.

:D

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lis 22, 2007 3:07

Rutinoscorbin chyba dwa razy pół tabletki jak podasz, to nie będzie żle :roll:
Można podać też Echinacee w kropelach, pare dziennie.
Nie jestem wspaniała, po prostu martwię się o maluchy :wink:
Wspaniała jesteś Ty, bo się nimi zajęłaś :king:

I trzymam mocno za asertywność :ok:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lis 22, 2007 14:00

anna57 pisze:Rutinoscorbin chyba dwa razy pół tabletki jak podasz, to nie będzie żle :roll:
Można podać też Echinacee w kropelach, pare dziennie.
Nie jestem wspaniała, po prostu martwię się o maluchy :wink:
Wspaniała jesteś Ty, bo się nimi zajęłaś :king:

I trzymam mocno za asertywność :ok:

dzięki Aniu, zaraz podam, chociaż narazie nie słyszałam żeby kichał

A jeśli chodzi o problem z asertywnością- problem rozwiązał się, że tak powiem, sam. Opowiedziałam "ciekawe historyjki", jak chłopaki zrzuciły kilkakrotnie moje biedne bonsai (prezent od M.), że łażą po stołach i kradną jedzenie nam, psu i koteczkom, i biegają jak stado słoni po betonie... :twisted: Usłyszałam:"wolę jednak moje kwiaty-są piękne, zdrowe dla otoczenia i nie ma z nimi żadnych problemów"I nie mam żalu o takie podejście-ludzie mają różne charaktery i upodobania, ale lepiej mieć świadomość, że nie jest się człowiekiem gotowym do wzięcia na siebie opieki nad zwierzęciem, niż po czasie zastanawiać się-co dalej

KofeInka

 
Posty: 266
Od: Wto lis 23, 2004 16:17
Lokalizacja: prawie Poznań :)

Post » Czw lis 22, 2007 14:29

zapomniałam: nie chcę zapeszać, ale może jest domek dla Tymka :) Z polecenia. Jeśli wszystko wyjdzie zgodnie z planem-w sobotę się spotkamy,żeby porozmawiać i się poznać. Trzymajcie mocno kciuki.

KofeInka

 
Posty: 266
Od: Wto lis 23, 2004 16:17
Lokalizacja: prawie Poznań :)

Post » Czw lis 22, 2007 14:49

:ok: :ok: :ok:

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lis 23, 2007 12:57

:ok: :ok:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lis 24, 2007 2:36

I co, i co :?:
Napisz, jak nowy, ewentualny domek dla Tymka.. :wink:
Bo jestem cała nerwowa :wink:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lis 24, 2007 17:36

anna57 pisze:I co, i co :?:
Napisz, jak nowy, ewentualny domek dla Tymka.. :wink:
Bo jestem cała nerwowa :wink:

niestety, do spotkania nie doszło, coś tak wypadło, chyba z dzieckiem czy coś, przełożone na przyszły tydzień (nadchodzący) Nawet lepiej, bo znów jestem chora, leżakowałam ostatnie dni (nienawidzę! :roll: ), dopiero dziś wstałam. Tymon robił mi w łóżku za szalik albo czapkę, Dyziek grzał brzuch a pies nogi - pomagali jak mogli :wink: :lol:
A poza tym: RATUNKU!!! :strach: Te dwa małe diabły do tego stopnia czują się tu swobodnie, że: mam podartą narzutę na kanapę, połamane bonsai i bukiet ze ślubu, zbitą piękną, starą karafkę, szklany świecznik, powyrzucane ze stołów, parapetów i półek (nawet poszły kosmetyki z półki pod prysznicem) wszystkie "niepotrzebne"rzeczy stojące na drodze tratujących to kotów, żwirek wszędzie i w wielkich ilościach, wylizane do czysta mydło w mydelniczce (Tymon), ślady łap w zlewach, brodziku, na lustrach, pralce, ścianach i podłodze w łazience, kradzione każde ilości nieopatrznie zostawionego jedzenia-bez względu na jego rodzaj (wszystko jedno:suchy chleb, burak, cebula itp; chcieli nawet zeżreć psu kość wołową!), wyciągnięte z zamkniętego kosza śmieci... :strach: :strach: :strach: ... poza tym w domu wszyscy zdrowi...
:wink: :twisted: :lol:
Komu kochanego, grzecznego kotka, komu?!? (albo dwa!?):twisted: :twisted: 8)

Powiem dyskretnie, że to bliska koleżanka siostry, która pracuje na tym samym osiedlu na którym tamta mieszka. Szuka właśnie czarnego, dość młodego, ale nie za małego kotka, miłego i proludzkiego, który może zamieszkać z kilkuletnim dzieckiem (siostra twierdzi,że spokojne i raczej :wink: grzeczne). Mieli kiedyś czarnego, podobno cudownego kota i chcieliby podobnego. Siostra sama koleżankę poleca, a ponieważ Tymon jej bardzo przypadł do serca, stwierdziła, że, ponieważ spełnia te kryteria, warto się poznać, bo to dobry domek a w dodatku blisko- będzie go często widywać. Kot byłby tylko domowy, choć podobno jest opcja, że może będzie miał dostęp do małego kawałka ogródka; dopytałam się-ogrodzenie wysokie, kot nie przejdzie, a za płotem tylko pola, osiedle małe, zamknięte i bezpieczne. Zaznaczyłam, że warunkiem adopcji jest kastracja i szczepienia oraz bezpieczeństwo kota. To tyle, czego się dowiedziałam. Na razie nie oceniam-pojedziemy zobaczyć jak wygląda faktycznie, porozmawiamy. Jestem jednak dobrej myśli :D

KofeInka

 
Posty: 266
Od: Wto lis 23, 2004 16:17
Lokalizacja: prawie Poznań :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 36 gości