Włos się jeży - ludzka głupota... DRASTYCZNE

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 01, 2003 13:23

Basia28 pisze:A najbardziej to rozwaliło mnie Gosi stwierdzenie" Wiesz co Basia, a może tak miało być,ona mnie wybrała???"


Tak, tak zwierzęta wybierają sobie ludzi. No bo czym wytłumaczyć to, że nie planowałam kota, potem psa i następnego kota, a mam :P

Jagna

 
Posty: 201
Od: Pon kwi 28, 2003 11:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sie 01, 2003 14:59

Jagna pisze:
Basia28 pisze:A najbardziej to rozwaliło mnie Gosi stwierdzenie" Wiesz co Basia, a może tak miało być,ona mnie wybrała???"


Tak, tak zwierzęta wybierają sobie ludzi. No bo czym wytłumaczyć to, że nie planowałam kota, potem psa i następnego kota, a mam :P


no
bo jak wytłumaczyć malenkie kociatko ktore lezy w krzakach, a na Twoj widok rusza w Twoim kierunku...jak wytlumaczyc blagalne spojrzenie dzikeigo kota ktory warczy na wszystkih a na Ciebie patrzy..z prosba? z wyrzutem? z pytaniem? jak wytlumaczyć zmiane "trasy spacerowej" na nigdy nie chodzona i w sumie bezsensowna tylko po to by wrocic z kotem... wieczorna wycieczke na cmentarz, dziwne przeczucia...

koty wiedza dobrze dla kogo przychodza na swiat

tylko ludzie czasem nie sluchaja...
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Pt sie 01, 2003 15:09

i dlatego Junior znalazł się na mojej wycieraczce
właśnie tego dnia poprosiłam Tatę, abyśmy pojechali do schronika po psa- Axla
akurat poszlismy do teściowej, gdzie żółw znajda zakopał sie w kopcu skoszonej trawy
i cała reszta :D

jak to dobrze, że zwierzaki są mądrzejsze od ludzi

Basia_G

Avatar użytkownika
 
Posty: 8744
Od: Śro paź 02, 2002 15:33
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sie 01, 2003 16:08

Witajcie! Popłakałam sobie jakieś dziesięć minut i mi ... nie ulżyło, tylko naszła mnie złość jeszcze większa na wszystkich tych wypranych z emocji pseudo ludzi.
Rodzice prowadzą restaurację pod Łodzią. Każdego roku - w wakacje - zostaje nam podrzuconych minimum 4 - 5 psów. W tej chwili znajomi z hotelu przygarnęli ciężarną suczkę a my czarnego kociego zawadiakę (straszą się z Georgiem i Zuzką).
W lutym od drzewa w lesie odwiązaliśmy z bratem, na oko 4 miesięcznego szczeniaczka. (Wybaczcie, że o piesku na kocim forum). Dobrze się skończyło bo znalazł dobry dom.
Tak sobie myślę, że pewnie świata nie zbawimy, ale choć trochę można go naprawić

Pozdrawiamy; Dominika, George, Zuza i malutki Piu

dominika

 
Posty: 56
Od: Pt kwi 26, 2002 15:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sie 01, 2003 16:48

eve - masz zupełną rację. 8)

Warka znaleziona na cmentarzu przez moich rodziców:
żebrała o jedzenie koło studzienki z wodą. Moi rodzice zawsze korzystają z zupełnie innej studzienki, ale "pech" chciał, że tego dnia coś się w niej popsuło i poszli do tej gdzie czekała już na nich kotka.

Agros - że też akurat zaczął drzeć pyska kiedy wyszłam na spacer z psem. Gdyby siedział cicho nigdy bym nie zauważyła szkraba siedzącego na drzewie.

Fiodor - wzięłam dwa kociaki z kosza na śmieci, obejrzałam, wsadziłam do koszyka i już chciałam wracać, kiedy nagle wylazł spod kartonów. Nie szukałabym go - dostałam wiadomość, że są tam dwa kociaki, a nie trzy.

Długo by tak.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pt sie 01, 2003 17:18

dominika pisze:Tak sobie myślę, że pewnie świata nie zbawimy, ale choć trochę można go naprawić



Dominika - tak jak to jest na "kocich losach"

Kto uratuje jedno zycie, ratuje caly swiat :roll:
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Pt sie 01, 2003 18:08

eve69 pisze:
dominika pisze:Tak sobie myślę, że pewnie świata nie zbawimy, ale choć trochę można go naprawić



Dominika - tak jak to jest na "kocich losach"

Kto uratuje jedno zycie, ratuje caly swiat :roll:

No właśnie. Jeden uratuje jedno, drugi drugie... Każda droga zaczyna się od jednego kroku. Każde z nas dało dom kociej osobie - jednej, dwóm... jedenastu... Ile ich razem żyje dzięki nam tak, jak każdy kot żyć powinien? Kociamu prowadziła spis, ale dawno jakoś nikt się tam nie dopisywał - można by zwyczajnie palcem policzyć... W każdym razie kawałek kociego świata poprawiliśmy i na tym nie koniec :wink: .
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sie 01, 2003 19:09

Kumpela opowiedziała mi kilka dni temu smutna historie o psie..
Dziewczyna pracuje na parkingu w pewnej miejscowosci turystycznej.
Zatrzymala sie tam rodzina z malym dzieckiem i 2 psami, poszli przespacerowac sie po gorach.
W pewnej chwili kolezanka zobaczyła odrywajacy sie od skały biały kłębek i usłyszała krzyk dziecka... Jeden z psów zeskoczył z wysokosci ok 12 metrów...
Ojciec rodziny pobiegł ratowac psa, dziewczyna widziała potem jak niósł go do samochodu. Piesek był sztywny, ale ruszał głową. Po chwili zaczął nawet chodzic, ale po skoku z takiej wysokosci pewnie uszkodził sobie organy wewnętrzne i kregosłup... A to moze sie ujawnic po kilku dniach...

Mam nadzieje ze ludzie zabrali psa do weta..

a z historii słodko/gorzkich:
Gdy ja i mój brat byliśmy dziećmi(4,5, moze 6 lat), na naszym osiedlu było dosc duzo kotów.
Pewnego dnia znależliśmy pod oknem do piwnicy 2 malutkie kociaki. Sąsiad powiedział nam, że ktos wyrzucił je z piwnicy.
Wzięlismy maluchy do domu, wymościliśmy im pudełko, nakarmiliśmy.
Burasek był wiekszy, silniejszy, nie miał problemów z jedzeniem. Czarny był bardzo maly, słaby, trzeba mu było podawac jedzenie do pysia.
Ja zaopiekowałam sie ta kruszynką, mój mlodszy brat - buraskiem.
Nie wiedzialismy jak nalezy troszczyc sie o koteczki, ale bardzo chcielismy zeby było im dobrze.
Przeciez bylismy tylo dziecmi...
Nad ranem obudzil nas płacz głodnych kotow :)
Niestety czarny byl coraz słabszy... Na drugi dzien przytulil sie do brata, usnał i juz sie nie obudził :cry: Burasek mieszkał u nas jeszcze przez kilka dni a potem tata zawiózł go do babci. Poźniej widywałam go, wyrosł z niego olbrzymi, piekny kot :) Ciesze sie, ze moglismy mu pomóc.

Bardzo przeżyłam śmierc czarnulka. Dlatego gdy trafila do nas Pupsi, czarna mala znajda, to było jak druga szansa :)
Gdy po 3 dniach pobytu u nas rozdrapala sobie ropien i musiala byc operowana - balam sie, ze ja strace, tak jak tamtego kota.
Mam nadzieje, ze Pupsi bedzie zyła z nami bardzo długo ! Oczywiscie pozostałe kotki tez :)


Miałam w domu takze innego małego kotka, takze znalezionego kolo piwnicy. Pamietam jak rano musiałam isc do sklepu po mleko, wracalam do domu z ciezka szklana butelka w jednej rece, a z kotem w drugiej. Butla wyslizgneła mi sie z reki i rozbiła w drobny mak... Pamietam jak ryczałam nad tym rozlanym mlekiem a kot siedzial na ziemi i spijał mleko z chodnika.
Ten kotek takze powedrowal do mojej babci i zyl u niej bardzo dlugo :)

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 34 gości