Kumpela opowiedziała mi kilka dni temu smutna historie o psie..
Dziewczyna pracuje na parkingu w pewnej miejscowosci turystycznej.
Zatrzymala sie tam rodzina z malym dzieckiem i 2 psami, poszli przespacerowac sie po gorach.
W pewnej chwili kolezanka zobaczyła odrywajacy sie od skały biały kłębek i usłyszała krzyk dziecka... Jeden z psów zeskoczył z wysokosci ok 12 metrów...
Ojciec rodziny pobiegł ratowac psa, dziewczyna widziała potem jak niósł go do samochodu. Piesek był sztywny, ale ruszał głową. Po chwili zaczął nawet chodzic, ale po skoku z takiej wysokosci pewnie uszkodził sobie organy wewnętrzne i kregosłup... A to moze sie ujawnic po kilku dniach...
Mam nadzieje ze ludzie zabrali psa do weta..
a z historii słodko/gorzkich:
Gdy ja i mój brat byliśmy dziećmi(4,5, moze 6 lat), na naszym osiedlu było dosc duzo kotów.
Pewnego dnia znależliśmy pod oknem do piwnicy 2 malutkie kociaki. Sąsiad powiedział nam, że ktos wyrzucił je z piwnicy.
Wzięlismy maluchy do domu, wymościliśmy im pudełko, nakarmiliśmy.
Burasek był wiekszy, silniejszy, nie miał problemów z jedzeniem. Czarny był bardzo maly, słaby, trzeba mu było podawac jedzenie do pysia.
Ja zaopiekowałam sie ta kruszynką, mój mlodszy brat - buraskiem.
Nie wiedzialismy jak nalezy troszczyc sie o koteczki, ale bardzo chcielismy zeby było im dobrze.
Przeciez bylismy tylo dziecmi...
Nad ranem obudzil nas płacz głodnych kotow
Niestety czarny byl coraz słabszy... Na drugi dzien przytulil sie do brata, usnał i juz sie nie obudził

Burasek mieszkał u nas jeszcze przez kilka dni a potem tata zawiózł go do babci. Poźniej widywałam go, wyrosł z niego olbrzymi, piekny kot

Ciesze sie, ze moglismy mu pomóc.
Bardzo przeżyłam śmierc czarnulka. Dlatego gdy trafila do nas Pupsi, czarna mala znajda, to było jak druga szansa
Gdy po 3 dniach pobytu u nas rozdrapala sobie ropien i musiala byc operowana - balam sie, ze ja strace, tak jak tamtego kota.
Mam nadzieje, ze Pupsi bedzie zyła z nami bardzo długo ! Oczywiscie pozostałe kotki tez
Miałam w domu takze innego małego kotka, takze znalezionego kolo piwnicy. Pamietam jak rano musiałam isc do sklepu po mleko, wracalam do domu z ciezka szklana butelka w jednej rece, a z kotem w drugiej. Butla wyslizgneła mi sie z reki i rozbiła w drobny mak... Pamietam jak ryczałam nad tym rozlanym mlekiem a kot siedzial na ziemi i spijał mleko z chodnika.
Ten kotek takze powedrowal do mojej babci i zyl u niej bardzo dlugo
