Carmen-w nowym domku!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lis 19, 2007 14:59

bellavita pisze:Mowilas, ze jak podchodzisz, to atakuje, a teraz, ze sie uspokaja. Nie rozumiem :?

Bo to jest tak: wchodze do pokoju. Kotka lezy na parapecie i mnie obserwuje. Jak sie zblizam, albo odsune firanke to jest burczenie, syczenie i taki szybki ruch lap w moja strone. Tak jakbys na kogos tupnela noga, zeby go wystraszyc. :-)
Wtedy biore patyk i tak na jej wysokosci, powoli zblizam do niej i zaczynam glaskac. Wtedy ona zaczyna sie ocierac, ugniatac lapkami i mruczec. Ociera sie czasem tak gwaltownie, ze spada z parapetu. :-)
Ale jak spadnie i jest na podlodze, to znow syczy i wali lapa. Dopoki jej nie dotkne. I to sie powtarza za kazdym razem. :?
A ja wlasnie wypelniam ankiete dla p. Wandy. :D
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Pon lis 19, 2007 15:15

Edzina pisze:
bellavita pisze:Mowilas, ze jak podchodzisz, to atakuje, a teraz, ze sie uspokaja. Nie rozumiem :?

Bo to jest tak: wchodze do pokoju. Kotka lezy na parapecie i mnie obserwuje. Jak sie zblizam, albo odsune firanke to jest burczenie, syczenie i taki szybki ruch lap w moja strone. Tak jakbys na kogos tupnela noga, zeby go wystraszyc. :-)
Wtedy biore patyk i tak na jej wysokosci, powoli zblizam do niej i zaczynam glaskac. Wtedy ona zaczyna sie ocierac, ugniatac lapkami i mruczec. Ociera sie czasem tak gwaltownie, ze spada z parapetu. :-)
Ale jak spadnie i jest na podlodze, to znow syczy i wali lapa. Dopoki jej nie dotkne. I to sie powtarza za kazdym razem. :?
A ja wlasnie wypelniam ankiete dla p. Wandy. :D


To tak, jakby mowila: i chcialabym i boje sie... ;)
Miejmy nadzieje, ze p. Wanda cos pomoże. Trzymam mocno kciuki :ok: :ok:

bellavita

 
Posty: 2623
Od: Czw wrz 27, 2007 15:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon lis 19, 2007 22:55

Też trzymam kciuki. Bo widać, że ona lubi, bardzo lubi byc głaskana i potrzebuje tego. Tyle, że na razie człowiekowi nie ufa...
Wiesz? Zastanawiam się, jak bym dała radyz moim Mićkiem, gdyby był tak waleczny, jak ona, a nie zamykał sie pod wpływem stresu w sobie. Miciek to kot z targowiska, ufał tam jednej osobie, miał z dziesięć miesięcy, może rok, jak do mnie trafił. Na początku po prostu zamykał oczy i tulił uszy, gdy się go dotykało, a jak brałam na ręce, czyłam, że jest spięty niczym kamień - każdy mięsień napięty w oczekiwaniu czegoś nieprzyjemnego. Był tak zamknięty w sobie, że inne koty traktowały go jako dywanik czy poduszkę - kładły się na nim, a on nie reagował. Otwierał się bardzo powoli, do tej pory źle się czuje wzięty na ręce. Ale teraz wskakuje pod kołdrę, jak tylko zwolni się tam miejsce, a poranki są jego ulubioną porą zabawy. I naprawdę lubi się miziać, nawet wystawia brzuszek. Nie oddałam go do adopcji, bo widać było, że jak zaczął dawac sobie radę, dobrze mu się funkcjonowało w roli "kota obok" - takiego, co przychodzi do miski, ale jest głaskany tylko wtedy, gdy sam pozwoli.
tak więc - powodzenia z Carmen :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 20, 2007 9:28

Edzino - Napiszę to, co w pełniejszym opisie napisała Siean ( przy okazji buziak dla Mićka :) koty uliczne panicznie - z reg. na początku boją się ludzkich rąk. Ten strach daje im szansę na przetrwanie. Na pewno potrafisz sobie wyobrazić, co "człowiek" moze tymi rękami kotu zrobić. A kot jest tak naprawdę na ulicy zupełnie brezbronny. Co ma do obrony - to syczenie, zamach łapką.. Pozostaje im nieufność i ucieczka.
Zmienisz jej nastawienie, tylko musisz pokazać, że nie zrobisz jej krzywdy. Nie czytałam całości tematu, więc sorki, że może coś pokręcę, ale wydaje mi się, że to kot kiedyś domowy - zdaje się była sterylizowana i zna drapanie za uchem - kota czysto ulicznego nie dotknełabyś nawet kijkiem.
Nie wiesz Edzino i nikt oczywiściev nie wie, jaką trumę przeszła przy okazji trafienia na ulice i co przeszła na ulicy - nie tylko od ludzi. Mam wrażenie, że została wzięta ze Swiebockiej, zatem pewnie na ulicy nieco była. Koty to stworzenia terytorialne - nie wpuszczaja tak po prostu na swój teren, gdzie sa karmione. A po wpuszczeniu - muszą się podporządkować gromadzie, inaczej sa przepędzane.
Zatem podejrzewam, że Twoja Dama sporo przeszła. I musi teraz zacząć się usmiechać :D
Co radzę - tak, jak przy znerwicowanych dzieciach. Spokój, żadnych specjalnych bodźców - gwarantuję Ci, ze do tej pory miała ich za dużo.
Stałe pory karmienia, pogadanie z kotem, nie narzucanie się, poczytaj sobie przy niej ksiażkę, zdaje się, że coś tam sobie na kompie przy niej robiłaś. Ona musi się poczuć bezpieczna i akceptowana w całosci. Jak u ludzi :) Tak, jak tu ktoś napisał - głaszcz swojego drugiego Ogonka przy niej - niech widzi, jakie masz fajne ręce. Poleż sobie na podłodze przy niej - nie skoczy na Ciebie z parapetu :wink: I jak się do niej uśmiechasz - może na razie za bardzo nie pokazuj ząbków - to i u kotów sygnał do ataku, I bądź proszę cierpliwa :) - bo warto, takie koty, jak już przestają się bać - kochają do końca życia, nawet jeśli nie są w 100 % namolne kolankowo :wink: . Wszystkiego dobrego :D :D :D :D :D :D :D
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla Ciebie jedyny na świecie(...) Mały Książe

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=111621

mamucik

 
Posty: 2942
Od: Wto kwi 20, 2004 12:27
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lis 20, 2007 21:13

Edzina, dodam jeszcze coś do wcześniejszego postu (przy okazji uśmiech w stronę mamucik :))
Obrazek kanapa i kilka z moich kotów. Miciek na oparciu, pierwszy od lewej.
I portret Mićka obecnie:
Obrazek
Rada mamucik jest dobra - pozwól Carmen być obserwatorką. I tego, jak głaszczesz koty, i tego, jak normalnie żyjesz, piszesz, czytasz... Niech uzna cię za część swojego świata :)
I zgadzam się z przepowiednią mamucik - Carmen pokocha cię jeszcze całym sercem.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 21, 2007 7:53

Mamucik dobrze napisała :) Jak Leticja byla w lazience, jeszcze jako calkowicie dziki kot i dotknełam ja kijkiem przez szpare w drzwiach :) aby zeskoczyla i weszła do kontenerka to rzuciła sie na kijek i zaczeła go strasznie gryźć ,atakować a ja w panice uciekłam.
Carmen spokojniej kijki przyjmuje :)

Co do auta to absolutnie bym jej to oszczędziła. To będzie straszny sters dla niej a ona przeciez ma się pozbyc stresu. Nawet wlasne koty domowe źle reaguja na wyjazdy do weta a co dopiero ona. Jak najmniej stresu, durzo spokoju i cierpliwości. Wydaje mi sie ,ze terapia szokowa, dodatkowe bodźce moga jej tylko zaszkodzić i cofnie sie. A ma przeciez zaufac czlowiekowi.

Medira

 
Posty: 1242
Od: Pt lut 25, 2005 19:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 21, 2007 8:18

Przyjechala wczoraj do mnie karma RC Diabetic od dziewczyny z persji. I od wczoraj jest na diecie.
Wczoraj zrobiłam tez przelew dla p. Wandy, wiec krople beda lada dzien.
Miejmy nadzieje, ze pomoga. :roll:
Jeszcze odnosnie patyczka. Patyczek jest fajny i kicia go lubi. Nie lubi za to mnie i jak sie zblizam, to jest wtedy dzika, zla, fuczaco-atakujaca. Ale wystarczy, ze pokaze jej patyczek i sama zaczyna sie o niego ocierac i barankowac.
Tyle, ze tak nie zrobimy postepow, bo ona ciagle boi sie czlowieka a lubi patyczek. :-)
No wiec wczoraj wieczorem pomyslalam ze uszyje REKAWICE. :twisted:
Rekawica powinna byc gruba i kloodporna. Cos w rodzaju rekawicy do goracych naczyn, ale tak gdzies do lokcia. :twisted:
Z czego byscie ja uszyli? To moze byc kilka warstw. Cos, co tak szybko nie da sie przebic zebami. Skorzane rekawiczki niestety nie zdaly egzaminu przy poprzedniej kotce. Bez problemu ja przegryzla. :-)
Dzins? Polar?
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Śro lis 21, 2007 8:32

Edzina, puki co spróbuj rekawicę kuchenną założyć na ten kijek. Będziesz widziała jak zareaguje, a poza tym przyzwyczai się do widoku rękawicy.

Ps. Jestem cichą wielbicielką Carmen, czytam cały czas i trzymam kciuki za postępy w oswajaniu. Pzdr.
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Śro lis 21, 2007 9:09

dobry pomysł z tą rękawicą kuchenną na kijku.. :D

Ja podobnie oswajałam Miśkę.. też na początku było głaskanie łapką do drapania po plecach.. Z początku Miśka strasznie się na to rzucała z zębami i pazurami.. potem zobaczyła, że łapka fajnie drapie pod bródką.. :twisted:
A po jakimś czasie, jak drapałam ręką uzbrojoną w łapkę, to starałam się zwrocić uwagę Miśki na łapkę na patyczku trzymaną w jednej ręce a drugą ręką próbowałam delikatnie ją dotykać, pilnując, żeby nie zauważyła zbliżającej się mojej ręki..
na początku szybko zabierałam tę nieuzbrojoną rękę.. bo byl atak z pazurami.. potem już bez pazurow.. a potem już całkiem odlożylam sprzęt pomocniczy ale nadal podsuwałam jej jedną rękę do powąchania a drugą glaskałam..
No i jakoś się w końcu udało.. chociaż trwało to dość dlugo..
I bywały chwile, że całkiem traciłam nadzieję, że uda mi się oswoić tę furię..
A teraz codzienne raporty kiwi o Misi sa balsamem dla mojej duszy.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Śro lis 21, 2007 19:11

Chciałam ci poradzić, byś uszyła sobie rekawicę z kilku-kilkunastu warstw płótna, pikowaną, na wzór rycerskich kaftanów pod kolczugi, ale przypomniałam sobie jeden szczegół - to doskonale chroniło przed cięciem, ale było bezsilne wobec pchnięcia. Inaczej mówiąc - kocie kły są w stanie przebić się przez kilka warstw materiału. A nie będę cię namawiała na klasyczną rękawice przeszywaną, która ma okoo trzydziestu warstw lnianego i bawełnianego płótna i grubość blisko centymetra. Choć akurat taka była skuteczną ochroną...
Moze spróbuj z rękawicami spawalniczymi, są dość twarde...
I może spróbuj sztuczki Amiki - z kuchenną rękawica na kijku...

A tak poza tym, to moim zdniem wszystko idzie ku dobremu - Carmen po prostu musi siebie przekonać, że to ty jesteś dostarczycielką tak miłej zabawki jak kijek :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 22, 2007 8:00

Wytargalam wczoraj jakie resztki materialow, ale mam tego za malo. Jakas stara bluza corki, jakis szalik.. Wyszly tylko 4 warstwy. Poszukam jeszcze jakis starych spodni jeansowych, to jednak gruby material i chyba trudniej go przebic. A pod spod zawsze moge jeszcze zalozyc jakas rekawiczke. :-)
No i czekam na krople. Przyjda lada dzien. :D
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

Post » Czw lis 22, 2007 10:21

Na początku mojej znajomości z Tercją też musiałam się posługiwać jakimiś ochraniaczami na ręce.
Przerażona, chora i dzika Tercja przebijała swoimi pazurami 2 nałożone jednocześnie rękawice kuchenne i rękawice narciarskie. Targała ręczniki i koce, którymi starałyśmy się ją pacyfikować. O dziwo, oddana do kliniki ( niech sami podają te zastrzyki i tabletki :evil: ) podobno nie sprawiała kłopotu.

Wima

 
Posty: 4102
Od: Pon sty 17, 2005 12:50
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 02, 2007 8:05

U Leticji do przodu a co u naszej drugiej dzikuski słychać ?

Medira

 
Posty: 1242
Od: Pt lut 25, 2005 19:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 02, 2007 18:41

Właśnie :) Co u Carmen?
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro gru 05, 2007 12:46

A u Carmen powolutku do przodu. Potrafi juz chodzic po pokoju w mojej obecnosci. Na widok Filipa leci, mruczy, ociera sie o niego i wywija "beczulki" (jak widac na zdjeciu :-) ). Jak sie do niej zblizam, to wciaz syczy i wali lapa, ale juz sie nie przejmuje, tylko zaczynam ja glaskac (w rekawicy :-) ). Z reki nie je. Za bardzo sie boi. Podchodzi blizej, ale musze jej rzucac. Kupilam jej takie dropsy lososiowe. Tyle, ze chyba nawet tego nie powinnam jej dawac. Musi byc na karmie leczniczej. I tu mamy odpowiedz na pytanie w temacie watku: nie. Carmen nie moze byc kotem wolnozyjacym, bo musi jesc karme lecznicza. W ogole nie jest to uciazliwe, a wrecz to straszna wygoda, bo kupuje worek karmy na miesiac + woda i juz. :-)

Kilka fotek. :-)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bylam wczoraj u p. wet, zeby kupic karme, bo powoli mi sie konczy. Byla zdziwiona, bo powinna starczyc na miesiac. Ano powinna... Ale tak przychylam nieba koteczce, ze zamiast 60g dziennie zjadala chyba... 300g! Od wczoraj zmniejszylam porcje, bo mi sie panienka UTUCZY. :twisted:
dorzuć się do sterylek: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/azg dla bezdomnych: KRS 0000338819

Edzina

 
Posty: 4524
Od: Czw lut 10, 2005 12:07

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 94 gości