Casica jesteśmy z Wami i trzymamy za Was kciuki!
Aga jeszcze nie moze dojsć do siebie i nie zaglądała na forum.Musi się oswoić z faktem.Bardzo tęskni za Kajtusiem

.Bardzo go nam brakuje.Napewno nie zaprzestaniemy korzystania z forum,gdyz poza cennymi wskazówkami spotkaliśmy tu wspaniałych przyjaciół.
Na myślenie o nastepcy Kajtusia jeszcze jest za wcześnie.Aga nie chce o tym słyszeć,ale wiem,że będzie.Znam ją na tyle,że wiem.Kajtuś był kotem wychodzącym,ale bardzo cwanym i mądrym.Mieszkaliśmy wcześniej przy samej ulicy,a on nigdy nie wybiegł na nią dopóki się nie upewnił,że coś nie jedzie.Był bardzo waleczny.Nie bał się kotów,psów i szczurów!Walczył ze wszystkimi!Rok temu się przeprowadziliśmy do bloku,a Kajtuś został z tesciami(rodzice Agi)w prywatnym domku z ogródkiem.Nie chcieliśmy go kastrować i męczyć przeprowadzka do bloku.Był już na to za dorosły i nie przyzwyczaiłby się do niewoli.Został pochowany w ogródku pod swoim ulubionym krzakiem jałowca.
Napewno z czasem weżmiemy kotka do bloku,ale jeszcze nie teraz.
Zastanawiałem się nad jakimś rasowym.Adze podobają się syjamy starego typu lub brytyjczyki i nad takim pomyślę.I napewno będziemy Was o tym informować .
Jeszcze raz dziękujemy wszystkim za pomoc i współczucie,za duzą liczbę pw z życzeniami powrotu do zdrowia ,a pózniej ze współczuciami.Jesteśy z Wami cały czas i w miarę naszych możliwości będziemy się starali pomóc innym.
Casico trzymamy za Was kciuki.Wszystko będzie ok.
Z tego co sami wiemy po przeżyciach najważniejsze są badania moczu ,krwi(pełne z jonogramem),ciśnienie i usg,oraz testy na obecność wirusów białaczki i kociego hiva(tak napisałem,bo nie pamiętam jak to się pisze)Niestety nasz Kajtuś nie miał takiego testu(wet nie chcial mu zrobić twierdzac,że nie ma oznak i podstawy do tego(w/g mnie wiedzial o hivie,tylko ciągnął kasę))Dopiero P.Anna Czubek z Białobrzeskiej wykonała testy w piątek.Ale już bylo za pózno niestety na pomoc.Zbyt póżno się o tym dowiedzieliśmy.A można było zaoszczędzic Kajtusiowi tyle cierpień.Dziwi mnie tylko jedno.Dlaczego jak pojechaliśmy pierwszy raz do weta na Powstańców Slaskich 101 Klinika Laboklin(odradzam)nikt nie zapytał się o testy i nawe nikt ich nie zaproponował,nikt nie zaproponował badań moczu,tylko od razu postawiono diagnoze - mocznica.
W ostatni czwartek ,jak pisałem w poscie Mocznica kocia , wet stwierdzil,że nerki nie pracuja i że to już koniec.W piątek w celu potwierdzenia pojechaliśmy za rada forumowiczek GISHY I MARCELIBU (serdeczne dzięki)do kliniki na Bialobrzeską do dr.A.Czubek.Dopiero tam padły na wstępie pytania o mocz,testy i tp.Po dotykowym badaniu Kajtka (w laboklinie tego nie robili,opierali diagnozę na podstawie wyników)p.Ania stwierdziła,że nerki pracuja,(gdzie w przypadku braku ich pracy poprostu zanikają)tylko są w ostrym stanie zapalnym i są ogromnie powiększone.Powiedziała,że to nie jest wskazanie do uśpienia,to można leczyć!(pytała co za wet wydał wyrok)Już zaczęliśmy odzyskiwać nadzieję na poprawę.Na wszelki wypadek P.Ania wykonała testy na obecność białaczki i hiva.Pierwszy był na białaczkę.Radość bo ujemny.Niestety drugi odrazu pokazał obecność wirusa hiv.I tak poznaliśmy prawdę (dopiero po takim czasie leczenia przez naszego weta z Józefowa p.Macieja Bochenka ciągłych stanów zapalnych i wirusowych,usówaniu nadzerek,faszerowaniu Kajtusia przez miesiace tolpfiną i ceporexem)A tak mu ufaliśmy.Taką ma opinię speca.G... a nie spec!
Mieliśmy jeszcze zabrac Kajtusia do domu na jedną noc,aby się z nim pozegnac,ale jak zaczęły się wymioty krwawo ropne musiałem podjąć decyzję o skróceniu jego męki,choc była to bardzo trudna dla mnie decyzja.
Teraz Kajtuś już się nie męczy.Nareszcie zasnął spokojnie i bez bólu i cierpienia.
Tak więc podstawa wszystkiego sa nie tylko badania,ale też odpowiedni wet,który zna się na rzeczy.
Z tego tez wynika,że nie zawsze można ufac "dobremu specjaliście"(np.M.Bochenek),czy weci z Laboklinu(lekarze może i dobrzy,ale mało dokładni w swojej pracy i dbający tylko o oszczędności)Kajtuś raz dostał niedokończona krpolówkę po innym zwierzaku,nawet z niezmienionym aparatem zakraplającym,a to jest niedopuszczalne,bo nie wiemy na co chorował poprzednik,a w końcówce zakraplacza nieraz dochodzi do mieszania się krwi z płynem.A może wczesniejsze zwierzę miało chorobę zakażna(białaczka ,hiv,dur)Zwracajcie na to uwagę i nie pozwólcie na to.W końcu i tak za to płacimy.A jak zauważymy,że to już robią to najlepiej zmienić weta od razu!
I nie należy patrzeć tylko na wystrój kliniki i jej nowoczesnośc(np Laboklin na Bemowie)bo to nie oznacza,że tam są odpowiedni weci,mimo,że są mili i uprzejmi i robią wrazenie specjalistów(wszystko wychodzi z czasem,niestety nieraz za póżno)Ale człowiek uczy się na błędach,często bardzo bolesnych.Nie chcę robić reklamy,ale szczeże polecam klinikę na Białobrzeskiej w Wawie i dr.A. Czubek(są tam tez inni specjaliści np dermatolog,onkolog,kardiolog)Jest to wet znający się na rzeczy z odpowiednim podejściem(walczy o zycie do końca)Gdyby nie hiv Kajtuś prawdopodobnie byłby jeszcze z nami.I nie patrzcie,że to mała klinika,z kiepskim wyglądem zewnętrznym.To nie ważne.W srodku mają odpowiedni sprzęt ,a przedewszystkim odpowiednich lekarzy,których brakuje gdzie indziej.
Przepraszam,ze się tak rozpisałem,ale musiałem powiedzieć o wszystkim!Nawet jak się powtarzałem.
Pozdrawiamy wszystkich !
Ps.Casica nie poddawaj się,mimo,że to często trudno jest pogodzić z praca(zarywaliśmy noce)Zrób wszelkie możliwe badania i dopytuj sie o wszystko.Najlepiej robić kroplówki w domu(bez stresu,bez pośpiechu,bo musi schodzić bardzo powoli,nawet 4-5 godz 250 ml,to jest ważne!Piszę oczywiscie o dożylnej.I najlepiej podawac kroplówkę z elektrolitami)Czesto mogą nastapić gorsze momenty i złe samopoczucie(organizm walczy z chorobą i nie zawsze wygrywa),ale trzeba walczyś do samego końca i być dobrej myśli,a w najważniejszym momencie,mimo,że to trudne pomóc .Trzymamy kciuki za Dracula i inne miałczące.
Rafał i Aga.

