Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 13, 2007 22:55

Ano właśnie, z tymi wyjazdami na wakacje to różnie bywa. Moja kotka na pewno wolałaby zostać w domu, ale kocur - wręcz przeciwnie :wink:

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Pt lis 16, 2007 17:42

Aniada pisze:Nie wiem, czy dostałabym kotka od kogokolwiek na forum, ale... sama sobie bym go jeszcze parę tygodni temu nie dała. (...) Dopasowałam się od samego początku do kwestii żywności, szczepień, odbioru kotka w określonym wieku, zabawek, drapaka, pielęgnacji.
Wniosek - dobry domek, to domek ELASTYCZNY, który potrafi zmienić zdanie i przekonania, który nie upiera się przy swoich racjach za wszelką cenę. Tylko jak "na gorąco" to sprawdzić????


Mogę powiedzieć to samo :twisted: - wiem na pewno, że jeszcze niedawno nie dostałabym kota od wielu z tego forum :twisted: Pierwszego wzięłam od ludzi z domu - Kacper miał wtedy 8 tygodni. Mam za swoje, że się nie dokształciłam wczesniej, bo Kacper ma chorobę sierocą i to mnie własnie uparcie w nocy ciumka i nie daje spać :evil: Zasłużyłam! :twisted: (na szczęście byłam na tyle przytomna by namówić wcześniejszych właścicieli Kacperka, by wysterylizowali jego mamę 8)
Krótko mówiąc - byłam całe mile od bycia wymarzonym dla kota :roll: Choć kota wcześniej miałam u rodziców.

Uczyłam się obsługi kota na żywym organizmie. Właściwie nadal się uczę :twisted:

Wydaje mi się, że prosto to sprawdzić :twisted: : wystarczy patrzeć czy i jak ktoś chłonie nową wiedzę o kotach... Od razu po ludziach widać czy słuchają i chcą wiedzieć czy generalnie mają w nosie:)
Takim co chca wiedzieć bym kota oddała, dla takich co uważają, że wszystko wiedzą - w moim mniemaniu - nie ma ratunku :roll:

tangerine1 pisze:Jednak są pytania, których kandydatom na właścicieli bym nie zadała.
Nie zapytałabym pary, co zamierzają zrobić z kotem w przypadku rozstania uznając, ze nie będą potrafili odpowiedzieć mi na to pytanie.
Nikt nie jest w stanie aż tak zaplanować swojego zycia.
Optymistycznie zakładam, ze nie podzielą go na pół :wink:


A ja bym zadała. Sama jak adoptowałam pierwszego kota byłam 2 miesiace po ślubie - sielanka na maxa). Ale poruszyłam ten temat z mężem sama... przyznam, że egoistycznie :twisted: (ustaliliśmy, że gdyby coś to koty zostają ze mną) :twisted:

tangerine1 pisze: Jeśli uznam, ze ludzie są rozsądni nie pytam co zamierzają zrobić z kotem w wakacje.


O to też bym zapytała... choćby po to, żeby sie nad tym zastanowili... :twisted:

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Pt lis 16, 2007 17:43

przepraszam za duble, ale komputer mi sie zawiesił:(
Ostatnio edytowano Pt lis 16, 2007 20:22 przez orchidka, łącznie edytowano 2 razy

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Pt lis 16, 2007 17:43

dubel
Ostatnio edytowano Pt lis 16, 2007 20:20 przez orchidka, łącznie edytowano 1 raz

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Pt lis 16, 2007 17:43

dubel
Ostatnio edytowano Pt lis 16, 2007 20:18 przez orchidka, łącznie edytowano 1 raz

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Pt lis 16, 2007 17:43

dubel
Ostatnio edytowano Pt lis 16, 2007 20:16 przez orchidka, łącznie edytowano 1 raz

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Pt lis 16, 2007 17:43

dubel
Ostatnio edytowano Pt lis 16, 2007 20:12 przez orchidka, łącznie edytowano 1 raz

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Pt lis 16, 2007 17:43

dubel
Ostatnio edytowano Pt lis 16, 2007 20:08 przez orchidka, łącznie edytowano 1 raz

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Pt lis 16, 2007 17:43

dubel
Ostatnio edytowano Pt lis 16, 2007 20:04 przez orchidka, łącznie edytowano 1 raz

orchidka

 
Posty: 3587
Od: Czw cze 21, 2007 16:58
Lokalizacja: Warszawa/Pruszków

Post » Pt lis 16, 2007 19:11

Z jednej strony rozumiem, że ktoś może nie lubić obcych w domu, ale BEZ PRZESADY - jak przychodzi inkasent z gazowni, to też go trzeba wpuścić. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do zasadności wnikliwego sprawdzenia nowego domku - proponuje zajrzeć do wątku Ozzy'ego - to co prawda pies, ale równie dobrze mogło się to zdarzyć jakiemuś kotu (http://www.ozzy.dog.pl/). W skrócie - piesek został wyadoptowany do niby całkiem fajnego domku, a po kilku dniach znaleziono go martwego i zakatowanego. Prawdopodobnie został też pogrzebany żywcem. I tak sobie myślę, że może należałoby zastanowić się co jest ważniejsze - czy ta nasza ukochana prywatność czy raczej bezpieczeństwo zwierzaka? Myślę, że dziewczynom oddającym koty do adopcji nie chodzi o to, żeby zdyskwalifikować kogoś, kto z marszu nie rozróżnia FIV od FIP (hehe - gołym okiem jeszcze najlepiej :-) ) - ale raczej o to, żeby za 3 dni nie przeczytać takiego artykułu, jaki przeczytały opiekunki Ozzy'ego....
A tak z drugiej strony - mój Filipeczek jest z Miau i jakoś nie oburzało mnie specjalnie, że Georginia wypytywała o moje poprzednie zwierzaki, o kastrację, o okna i balkon - jakoś nie był to dla mnie problem, żeby wysłać jej zdjęcia, jej "wypytywanie" o balkon skłoniło nas do głębszych przemyśleń i jeszcze dodatkowego zabezpieczenia góry balkonu (zaznaczam, że Georginia nie "kazała" nam tego zrobić, po prostu po jej uwagach sama zaczęłam się zastanawiać, czy koty będą wystarczająco bezpieczne). Georginia nie była u nas, ale NA PEWNO nie zrezygnowałabym z Filipka, gdyby zechciała zobaczyć nasze mieszkanie. NA PEWNO też nie oddałabym go z powrotem, gdyby na przykład teraz chciała przyjechać i zobaczyć, czy jest mu dobrze :-) Chociaż nie wiem, czy w tek grubiutkiej kuleczce poznałaby maciupeńkiego Filipka, jakiego do nas przywiozła ;-) Obawiam się, że mogłaby nie uwierzyć, że to ten sam kot :twisted:
To może specjalnie dla cioci Georginii kilka zdjęć - na wszelki wypadek, żeby ją uspokoić, że Filipek to jednak Filipek i że raczej nie narzeka ani na Braciszka:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
ani na łóżeczko:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
ani nawet na TŻta w łóżeczku ;-)
Obrazek
Obrazek Obrazek Bazylek
Filipek [']
ok.15/11/2006-6/11/2009
Śpij Słoneczko...

http://www.kiciory.pl

agusiaw

 
Posty: 512
Od: Wto lut 06, 2007 15:10
Lokalizacja: WROCŁAW

Post » Sob lis 17, 2007 11:10

Miałam pominąć milczeniem... ale...

ogocha pisze:Agalenora nie znasz mnie, nie zapytałaś nawet czy mam, jakie i ile zwierzaków i czy o nie dbam i czy wydaję na nie pieniadze. Zawsze miałam zwierzaki a niedawno zaadoptowałam bardzo chorą kotkę. I wiesz, chyba szczęście dla niej, że nie brałam jej od Ciebie, bo chyba nic by z tego nie wyszło. Nie ma nic bardziej irytującego niż przesłuchiwanie na modłę KGB.


Ogocha, nie rozumiem o co Ci chodzi i dlaczego mnie atakujesz....

Nigdzie nie oceniałam Ciebie jako opiekuna!
Nie znam Cię - nie oceniam.


Ale na Boga, co innego OPIEKOWAĆ się zwierzęciem, a co innego je ODDAĆ KOMUŚ nieznajomemu, z całym bagażem odpowiedzialności za taką a nie inną decyzję.

Ty chyba trochę nie rozumiesz, co mam na myśli i czego dotyczy rozmowa.


To przecież żywy zwierzak, jego los spoczywa w naszych rękach!

Tu akurat faktycznie nie mam dystansu, bo stawka jest zbyt duża.
A za moją pomyłkę może oberwać jakieś słabe, zależne ode mnie stworzenie.
I nie stać mnie na świadomy hazard, dawanie komuś drugiej? trzeciej? szansy.

Ten ktoś i tak znajdzie sobie kota (niestety) a ja i tak znajdę kotu dom.

Nie ten, to inny. Ale znajdę. Ten właściwy.

Bo nie chodzi o pozbycie się problemu (to proste, oddaję kota pierwszej lepszej osobie, która od razu nie podpali mu ogona i nie wyrzuci go z dziesiątego piętra), ale zapewnienie mu dobrej, odpowiedzialnej opieki.
I to właśnie jest takie trudne.

Ja nie wiem, czy napisałam coś, co Ciebie osobiście uraziło.

Być może według niektórych mam wysokie wymagania.
Fakt niezaprzeczalny.

Ale czy to od razu czyni mnie arogancką i apodyktyczną?



http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=66 ... sc&start=0

ogocha pisze:Z Twoich wypowiedzi wynika, że właśnie masz taki styl.... albo może tak apodyktyczna (powiedziałam i koniec dyskusji!) i arogancka jesteś tylko w piśmie (oby!). W taki właśnie sposób można zrazić do siebie ludzi. Nie wierzyłam w opowiadania osób, które miały stycznośc z podobnymi forami a które w skrócie brzmiały: "te panie od zwierzaków to sa troche tego...". Z całym szacunkiem dla większości stąd ale po wypowiedzi Agalenory nie dziwi mnie, że niektórzy mogli się uprzedzić i wyrobić sobie, niezbyt dobre niestety, zdanie.



A co do metod KGB w moim wydaniu.
zapewniam, że ich nie stosuję, a nawet jestem im przeciwna.

Vide - wątek dotyczący korespondencji przedadopcyjnej. Przy okazji polecam lekturę, bo związana z obecnym tematem.


http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=66 ... sc&start=0


Agalenora pisze:A że metoda 'dyplomacji' u mnie sprawdza się, to powiem tylko, że wiele osób przeze mnie zakoconych chętnie się ze mną kontaktuje, pisuje maile, chwali się zdjęciami, spontanicznie zadaje pytania, zaprasza w odwiedziny...
Absolutnie bez nagabywania z mojej strony.
Powiekszyło mi się grono 'mądrze zakoconych' znajomych.

A wymagania mam surowe.


Sam moment adopcji nie może się kojarzyć z egzaminem.
A wyadoptowujący z egzaminatorem, sędzią.
Jeżeli tak jest, to trudno później utrzymać ciepłe, życzliwe relacje.


Więc widzisz, też mnie nie znasz - a probujesz oceniać

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob lis 17, 2007 11:35

Mam wrażenie, że dla wielu - może nawet dla większości - ludzi spoza forum fakt, że ma się jakiekolwiek wymagania przy wydawaniu zwierzęcia do adopcji wydaje się mało zrozumiały.
ObrazekObrazek

Ikotipies

 
Posty: 3684
Od: Wto maja 30, 2006 20:22
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lis 17, 2007 11:50

Ikotipies pisze:Mam wrażenie, że dla wielu - może nawet dla większości - ludzi spoza forum fakt, że ma się jakiekolwiek wymagania przy wydawaniu zwierzęcia do adopcji wydaje się mało zrozumiały.


Zgadza się. Spotkałam się z tym wiele razy.

Głupia sprawa, ale choćby to, że nie chce się oddać kota 15 minut po pierwszym telefonie, potrafi wzbudzić agresję. Pamiętam, jak jeden facet wrzeszczał mi w słuchawkę "to pani chce oddać tego kota czy nie?!".

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob lis 17, 2007 12:10

Z życia domu tymczasowego.
Będzie o słuchaniu 'wewnętrznego głosu'

Rozdzwoniły się telefony w sprawie Szati.

Wczoraj wieczorem dzwoniła Pani, bardzo, bardzo zdecydowana. Poprzedni kot zginął kilka dni temu pod kołami (wypuszczałam, moja wina, żałuję bardzo, ten na pewno nie będzie wychodził)

Rozumiem. Daję drugą szansę. Opowiadam jej o Szati, jakim jest kotem. Pani widziała zdjęcia, jest zachwycona. "No to ona już jest moja" stwierdza pani radośnie.
Wspominam o umowie adopcyjnej.
Pani trochę skonfundowana koniecznością pisania tego typu umowy. Kastracja tak, no pewnie. W ogóle przecież to oczywiste. mówi Pani. Dobrze. Tłumaczę zatem, ze dzwoni do mnie wiele osób, nie wszyscy wiedzą, co jest akurat dla Pani "oczywistą oczywistością"

Później pani pyta "A jakie będą konsekwencje tej umowy, jeżeli kot ucieknie?"


Mimochodem pytam czy ma Pani transporterek? Pani, a po co, przecież ona zawsze nosiła kota na rękach.
Przyda się napewno, jeżeli pani będzie miała kota. proszę wierzyć.
No dobrze, kupię transporter - mówi pani, ale widzę, że nie jest przekonana.


Umówiłyśmy się jednak na spotkanie w dniu dzisiejszym - Pani chciała już przyjechać po kota (z koszykiem, bo kota chciała brać natychmiast - a ja w nocy długo nie mogłam zasnąć, coś nie dawało mi spokoju, zastanawiałam się, czy to aby na pewno dobra decyzja... )

Musiałam przemysleć całą rozmowę i... dziś rano po prostu odwołałam to spotkanie sms-em.

Może Pani była świadoma, ze następny kot nie powinien wychodzić.

Może... może.

Posłuchałam tego wewnętrznego głosu - I co?

Rano zadzwonił kolejny dom.
Właśnie mają wpaść na wizytę przedadopcyjną.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob lis 17, 2007 17:08

dostałam kotkę - Burasię - od Agalenory - BTW: dziękuję za zaufanie :)

8 lat temu zgarnęłam z ulicy 2 koty, miały być oddane 'w dobre ręce' ale się zakochałam i zostały w domu :)

Półtora m-ca temu Julia odeszła (mięsak poszczepienny) i po miesiącu płaczu, widząc samotność Haczyka postanowiłam pomóc jakiemuś dachowcowi. Tak przyznaję - chciałam pomóc kotu i dać mojemu grubasowi towarzystwo.

Agalenory kot idealnie spełniał moje wstępne wymagania (kotka, w miarę młoda, byleby nie krówka - bo Julia była krówka i nie chciałam z/na-astępcy).

Zaczęłam od maila, bo mam uraz na tle telefonowania do nieznajomych... Po wymianie paru maili trochę się pobałam czy przejdę kryteria rekrutacyjne ;), poprosiłam też w mailu o wzór umowy (też nie miałam ochoty na wizytacje!)... a tu propozycja najpierw spotkania w celach zapoznawczych.
Przyznaję, dużym ułatwieniem było dla mnie to, że Agalenora mieszka ode mnie 2 przystanki.
Jak zaproponowała że mi przywiezie kotkę, to mimo że jestem niespecjalnie społeczna, zgodziłam się. Bo ma prawo do sprawdzenia, czy będę dobra dla kotka, czy mam warunki! No i kotce łatwiej na początku.

Dobrych kilka razy zastrzegałam się, że jak mój kot będzie miał problem z nowym lokatorem, to że mogę oddać, bo on ma u mnie pierwszeństwo i nie chcę go stresować.

Póki co - jest ok, kotki się szybko zaakceptowały, piszę o kotach na miau.pl bo poza Agą są jeszcze 2 strony zainteresowane Burasią. I to jest fajne !!! że jest ktoś, kogo obchodzi los Kota.

I sama z siebie nawet chciałam zaproponować, że może zadzwonić do mojej matki czy przyjaciół aby dostać referencje, albo do weta, ale zmilczałam bo uznałam że mnie weźmie za świra podejrzanie napalonego na kotka :twisted: De facto byłam dla niej osobą z ulicy, której miała powierzyć los futrzaka, któremu ocaliła życie. Ma prawo mnie sprawdzić. A jak mam dobre intencje i wiem co robię, to sprawdzian przejdę. I tyle.
Obrazek

Malk

Avatar użytkownika
 
Posty: 10753
Od: Pon paź 01, 2007 18:30
Lokalizacja: Oslo, NO

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Jura, puszatek, Szymkowa i 56 gości