szłam dzisiaj główną ulicą przemyśla i cos RUDEGO przebiegło przede mną
małe kocię, dziczek, nie wygladał za tłusto
schował sie pod zabudowanymi schodami. ktoś litościwy zostawił małe wejscie, jednak kiedy spadnie wieksza ilosć śniegu - zablokuje wyjscie albo wejscie
w jednym i drugim przypadku małemu grozi śmierć z zimna
posiedziałam trochę przy schodach wołajac jak głupia kici kici, zostawiłam trochę mięska kupionego w pobliskim sklepie,,,
siedzę teraz i martwie sie...zeby złapać takiego dziczka trzeba sie zaczaic na dłuzszą chwilke,,, nie mieszkam na miejscu wiec systematyczne dokarmianie odpada
a kociak śliczny, szybko by znalazł dom...