Chciałam wystąpić z wnioskiem formalnym-zima powinna zostać odwołana.
Wiem, że w piwnicy 3 bloki dalej są 3 maluchy. Nie da sie tam wejść (przynajmniej narazie nie wiem jak

ALe poszłam sobie dziś tam o 7 rano

(bo tak bywają karmione) ale nawet kawałka malucha nie było.
Potem o 9, o 11 zaraz skoczę jeszcze raz.
Ja się im wcale nie dziwię, że nie wyłażą (sama bym siedziala w domku)
Ale wiecie, jakie to denerwujące-ludzie chcą kotków, ja wiem, gdzie one są ale nie mam jak ich capnąć?
Wczoraj byłam na "wizycie poadopcyjnej" u maleńkiej pingwinki lecznicowej. Ludzie chcieli przekazać makaron do TOZ dla zwierzaków.
A domek wcześniej wydał mi się "taki przeciętny" ale nie mogłam za mocno marudzić bo pingwinka miała zamglone oczko.
A wczoraj naprawdę byłam w szoku. Maleńtas odchuchany, oczko w pełni zdrowe

Nie wiem jak to zrobili(w lecznicy uprzedzali, że najprawdopodobniej będzie potrzebna operacja) Ponoć psica wylizała.
Maleństwo jest "kserem"psicy, tylko w około 50-cio krotnym pomniejszeniu. Wygląda pociesznie.
A ludzie - pomimo iż bardzo prości i z pewnością im się nie przelewa przekazali do TOZ makaron (tyle co mogli) Ipowiedzieli że jak mała trochę podrośnie to mozna będzie im jeszcze jakieś maleństwo na podchowanie podrzucić.
Aż się wzruszyłam.