Nadrabiam ze świeżymi wiadomościami.
Wreszcie wybraliśmy się z chłopakami na szczepienie. Niestety, okazało się, że Tymciu zaczął dzień wcześniej częściej kichać, więc zamiast szczepienia, dostał jakiś antybiotyk czy coś. Bałam się, że może zaczął mu się KK, bo jedno oczko miał nieznacznie mniejsze i bardziej mokre, na szczęście osłuchowo jest czysty. Jutro jedziemy na kontrolę.
Dyziek dostał szczepionkę i był przy tym tak przerażony, że cała jego waleczność skończyła się jedynie oporem przy wyciąganiu z transporterka. Popis za to dał Tymek, który zrobił TŻowi szramę długą i głęboką jak Missisipi

Za to w samochodzie to już była sama słodycz

Tak długo trącał mnie łapką przez kratę,że w końcu wyjęłam go i przypięłam na smycz, żeby posiedział na kolanach. A wtedy...rzecz się stała niesłychana!...zeskoczył na podłogę, do psa (który też był na szczepieniu), położył się między jego łapami i pozwolił się lizać i tarmosić do woli (psa)

Potem za to musiał pokutować bo Tiga uznała, że to był wielki akt narodzonej właśnie przyjaźni i tak długo za nim łaziła przez cały następny dzień i tak natarczywie okazywała sympatię, aż zarobiła prawy sierpowy

Nawet Dyziek, zestresowany kłuciem i długim pobytem w zamkniętej klatce zrobił się przylepny!!

Szturchał łapką po kolanie i dał się głaskać po łepku i łapkach (w domu dość szybko mu przeszło

) Postęp jest jednak taki, że daje się głaskać po główce bez wielkiego strachu, a w domu mojej mamy (przed wizytą u weta) dał się nosić na ręku i głaskać obcym dla niego ludziom. Był przy tym bardzo nieszczęśliwy, że został przywiązany smyczą do transportera (nie daje się jeszcze złapać) albo kiedy zostawał sam w pokoju, a Tymon w tym czasie zwiedzał całe mieszkanie. Swoją drogą-Tymek to naprawdę bardzo odważny chłopak, który nawet na chwilę nie stracił rezonu w obcym mieszkaniu przy obcych ludziach!

Z każdym się od razu zaprzyjaźnił, zwiedził pokoje z ogonem jak antenka

Furorę, zrobiła u obydwu papużka kozia, którą Tymon zaciekle próbował upolować (o mało nie zrzucając kilkakrotnie klatki) a Dyziek mało nie wyskoczył ze skóry na jej widok

Oczyska miał jak talerzyki
Zobaczymy co jutro powie wet (nie tylko świetny wet, ale i fantastyczny człowiek, notabene! Tymkowi zafundował lek, kiedy dowiedział się,że to kociaki z ulicy

Wielkie ukłony!

)