No i Stefcia już u nas
Podróż zniosła nadzwyczaj dobrze. Była bardzo spokojna.
Na razie jest odizolowana w osobnym pokoju, z powodu grzybicy.
Ale byliśmy wczoraj u wetki - jestem dobrej myśli
To kochana koteczka, jest taka grzeczna - znosi z cierpliwością wszystkie zabiegi, które musimy robić. Wszelkie smarowania, mycia, łykanie piguł.
Grzecznie je (nie chce chrupek ale to prawdopodobnie dlatego, że ma zapalenie dziąseł

) ale wszystkie miękkie jedzonka wcina ze smakiem
Bawi się pociesznie - ze mną piórkami na patyku a sama piłeczką i myszką.
Dziś rano - bardzo rano

(5.30

) usłyszałam jakieś szuranie w jej pokoiku - zaglądam a tam kotka morduje myszkę

Myszka cała obśliniona, bo te dziąsła ją muszą boleć - i ślini się.
Sonia i Czester sa "przyczajone". Pierwszego dnia były tylko trochę zdziwione. Ale od drugiego dnia zrozumiały, że w tym zamkniętym pokoju jest
ten trzeci kot I teraz pilnują zamkniętych drzwi. Czuwają. Ponieważ dziś w nocy nie mogłam spać, więc oglądałam co też się dzieje - Czester przez pół nocy siedział i wpatrywał się w drzwi - był skupiony na każdym odgłosie. A Sonia przyszła do mnie w nocy (pod kołderkę

) i żaliła się - z niej jest gaduła, ale takie żale słyszałam tylko raz - kiedy była chora. Wtedy też tak popiskiwała pod kołdrą
W każdym razie nie okazują agresji - mam nadzieję, ze jakoś to się ułoży powolutku. Trzymajcie kciuki.
A, no i Stefcia zmienia imię - ponieważ nasza Babcia ma na imię Stefania, byłoby może trochę nie bardzo... w każdym razie mówimy na Stefcię - Pyza. Pyza na polskich dróżkach...
