Bródka wcale nie jest biedną, zahukaną kociczką, to diablica w kociej skórze

No ale od początku.
Dzisiejsza nocka w porównaniu z wczorajszą była prawie sielankowa, wstawałam do niej co godzinę ale raczej po to aby sprawdzić, czy jej się krzywda nie dzieje. Bródka trochę spała koło mnie (z brzusiem wywalonym do góry, a to chyba nie świadczy o wielkim zestresowaniu

) trochę łaziła po domu i zwiedzała sobie kąty. A dokładnie to rezydentki spały z jednego mojego boku, a Bródka z drugiego. Sielanka skończyła się przed 6 rano, kiedy Bródka sobie pomyślała, że skoro nikt jej nie goni ani nie warczy na nią a tylko fuka, to pewnie znaczy, że stanowisko dominantki jest wolne

Postanowiła porządnie przegonić moje rezydentki, gonitwa była jak się patrzy. Bródka chyba zdziwiona swoją POTĘGĄ po tej akcji schowała się pod narożnikiem i zdumiona obserwowała świat z ukrycia. Rezydentki zaczęły warczeć nawet na siebie wzajemnie, przestały jak się obwąchały i doszły do wniosku, że one się przecież dobrze znają.
Niestety w tym momencie musiałam wyjść do pracy, mam nadzieję, że się nie pozabijają
Aha siusiu i kupalek Bródki wylądowały grzecznie w kuwecie. Z jedzeniem też na razie w porządku
