jako się rzekło tak też się zrobiło

Poddasze pojechało na akcję przenosin kociarni do nowego baraku i opisze to, co przez pomyłke opisało na drugim wątku poświęconym tylko kotom
tak więc ... byłam, wróciłam i teraz łazić nie mogę dzień na świeżym powietrzu dla mieszczucha z nosem wetkniętym w monitor był wielkim wydarzeniem
a że ja tam tylko liście sprzątałam i ganiałam z p. Basią do śmietnika i z taczkami to tylko powiem, co widziałam w przelocie Dziewczyny jak wrócą i odsapną na pewno napiszą dokładnie co i jak
Ja widziałam fantastyczne okno wstawione na moich oczach w nowy barak (i od razu nastała jasność ) i widziałam stelaże do których panowie docinali płyty co by było na czym kłaść te wszystkie kołderki i kocyki (które też widziałam i które ledwo się mieściły w aucie Olgi wypchanym po dach)... i widziałam wycinane dwa drzewka tuż obok baraku przez co od razu bezpieczniej i jaśniej się zrobiło.
drzwi baraku zostały ocieplone. Wstawione okno uszczelnione, z dachu zebrana woda (i pewnie trzeba będzie pomysleć jak zabezpieczyć ten dach przed wiosennymi roztopami).
było też generalne sprzątanie obejścia kociego. Wywalane stare przegniłe pozostałości po pożarze, usuwane butwiejące deseczki, zagarniane liście i wywożone na taczkach. No i schroniskowe psie budy znalazły przytulne miejsca na wysprzątanym terenie. Od razu znalazły swoich lokatorów
Widziałam też przytaszczony nowy żwirek dla kotów i świeże miseczki, a nawet jakieś kocie zabawki!
Dla psów tez była wielka niespodzianka bo tyle ludzi, tyle rąk do głaskania, tyle czułości na raz
Generalnie - jak dla mnie - dzień fantastyczny. Dużo pracy, dużo dobrych humorów i widoczna zmiana na lepsze Przydałoby się jeszcze 10 takich wizyt i byłby cud miód i orzeszki.
W przerwie po najwiekszej i najtrudniejszej pracy była herbata od p. Basi i chwila na wzięcie drugiego oddechu
No... i poddasze jest dumne że mogło brać w tym udział. I pisze się na kolejną wyprawę