No właśnie... Wasylce skoczyły okropnie parametry nerkowe. Stres przy dokacaniu na pewno by nie pomógł. Wet wystudził moje zapędy.
Strasznie mi przykro, bo gdzie się Pusia podzieje?...
Gdyby znalazł się jakiś kącik dla Niej, to deklaruje solidne wsparcie finansowe i feliwaya w dyfozorze do poprawiania atmosfery (już został zakupiony)
Pusia nie ma się gdzie podziać. Mój TŻ właśnie przygotowuje się do ważnego egzaminu zawodowego, uczy się w pokoju, w którym oswajamy kociaki, przetrzymujemy niektóre tymczasy - tam w ostateczności miałam zamknąć Pusię. Teraz nie mogę tego zrobić, co najmniej do połowy grudnia. Innych zamykanych pomieszczeń nie mam (łazienka przecież nie wchodzi w grę). Pusi grozi zamknięcie w piwnicy, w klatce wystawowej...