
O dzieciach.
Wydałyśmy do domu Z dzieckiem (dziećmi) - nie DLA dziecka - trzy koty (jeśli mnie pamięć nie myli). Tumicę (u forumowej sylvii1), Misza i Krykieta. Tumica - nasze pierwsze tymczasy (ale dom był forumowy), Misz - adopcja podbramkowa, bo znalazł się u nas właściwie przypadkiem i w domu była jatka - vide psychiczna Mrufka) i Krykiet - wrócił z nieudanej adopcji (o której pisała wcześniej tanita)- lękliwy, nieufny, czasem przy tym agresywny.

Dzieci sylvii - z daleka bawiły się z Tumcią, grzecznie słuchały mamy, kiedy mówiła im, ze kotek się boi, ze trzeba się z nim łagodnie bawić. Miały już doświadczenie z kotami. Dom idealny

Córeczki domu Misza nie poznałyśmy (była akurat na wakacjach), ale kluczowe było dla nas nastawienie rodziców - o tym zaraz.
Synek Żaby (domku Krykieta) przeraził nas podczas wizyty - nadpobudliwy, głośny, piszczący



U sylvii było jasne, że po kilkuletnim doświadczeniu z kotami dzieciaki wiedzą, jak koty traktować.
U Misza - facet i jego żona poważnie zapewniali, ze dokładnie nauczą Helenkę, że nie wolno bawić się z kotem, kiedy on nie ma ochoty. Do dziś potwierdzają w mailach, ze zarówno Misz, jak i dziecko są z układu zadowoleni

U Żaby i Krykieta - w domu był już pies, więc dziecko znało zasady relacji ze zwierzakiem. Poza tym Żaba cały czas powtarzała swojemu adhdowcowi



Tanita mi właśnie mówi "aleś wysmażyła", więc już kończę i jedziemy z Władziem
A. Co do dzieci. PYTAĆ O CIĄŻĘ I TOXO!