Nooo

Maszeńkę już poznaliście, królika Tośka- jednookiego- także .....
No to teraz macie okazję poznać historię dzisiejszego "zaprzyjaźniania sie " tych dwojga....
Tosiek mieszka u nas 1,5 roku i lubi koty najbardziej ze wszystkiego
Sonię nawet pokochał i jak tylko zaczął dojrzewać- zaczął ją tak molestować

że nie było rady- wykastrowaliśmy Tośka... jest więc teraz dla Maszy-
niegroźny- choć on nie z tych co pozwalają sobie "w siano napluć "
Zapoznają się z Maszką od czasu jak wyniki z grzybicy przyszły negatywne i byłam pewna, że nasz długouchy nieborak już nic od kota nie złapie

( a swoje już bidul przeszedł- miał usuwaną gałkę oczną z powodu ropnia zagałkowego i poważny zator jelit i utratę przyjaciela, którego tak wylizywał, ze trzeba mu było domu szukać- bo Tosiek umierał od zapchanych jego futrem jelit

)
Tosiek zachwycony małym koteczkiem skacze jak piłka w górę - Masza mniej- nie podoba jej się bezceremonialność 2 x większego od niej królika, który naciera i zaraz chce całować ... tfuuuu....
nie będzie cyklop plum mi w twarz... - zdaje się wołać , kiedy zapędzona w kozi róg z dzikim miałknięciem wyskakuje śmiesznie na 4 łapach w górę i odbijając się tylnymi od grzbietu Tośka ( na którego ląduje oczywiście

) -jak od trampoliny i trenuje LOTY NIEKONTROLOWANE
Ale ciekawość jest silniejsza od lęku przed cyklopem..... cyklopa można pogonić przez pół pokoju... dopóki nie zawróci i wtedy on goni i trzeba uciekać ... i szybko RATUJ SIĘ KTO MOŻE, bo ten potwór jest jeszcze niemową do tego

sam milczy i chyba jest głuchy, bo nic sobie nie robi z chyczenia "wściekłego kota"
i tak po paru dniach Masza doszła do przekonania, że skoro cyklop nic jej nie zrobił- to fajnie jest się z nim bawić - tylko trzeba trzymać dystans i nie dać się lizać (

)
Wiec są zabawy w berka ganianego- raz jedno goni raz drugie, są zabawy- ulubione- w chowanego w dwóch wersjach
Pierwsza - na początek ( kiedy sprawdzamy czy cyklopowi coś się dzisiaj nie zmieniło i czy nas nie zechce zjeść

) to bieganie i szukanie siebie po różnych miejscach w pokoju- za fotelami, pod stołem, za nogą od stołu.... no i na fotelach- ale cyklop oszukuje, bo nie jest kotem a wskakuje na fotel a nawet oparcie

) zaraz prycham !!!
I druga wersja ( bardziej intymna i zabawna, choć na mniejszy dystans ) kiedy już znamy dzisiejsze zamiary królika- cyklopa i są pokojowe
Z materaców postawionych wisi koc... aż na podłodze leży... no i my za tym kocem

się ganiamy jedno wbiega- drugie wybiega... albo się spotykamy na środku pod kocem

albo jedno z zewnątrz drugie z wewnątrz się szczypiemy w tyłki

ale przez koc- więc nie boli .. i tak na zmianę

( w końcu trzeba sprawdzić CO SIĘ ZŁAPAŁO

)
I dziś po zabawie, królik zdrzemnął się pod oknem balkonowym, w swoim ulubionym miejscu - a Masza powędrowała do kuchni sprawdzić dokładniej
gdzie jest królik jak go nie ma ... czyli zajrzała do Tośkowej klatki - oczywiście kiedy do niej wlazła i zaczęła skubać sianko z paśnika ( Sonia robi to na co dzień

) CYKLOP POWRÓCIł do domu i ją tam zaskoczył

gdybym nie stała obok i nie widziała, że nic jej nie robi, to bym pomyślała, ze ją żywcem ze skóry obdziera- TAK SIĘ DARŁA

....

więc tak się darła, że królik się jej wystraszył i uciekł z własnej klatki... wcale na razie tam nie chce wracać, choć go kuszę smakołykami... a Maszy- wrzaskunki dawno tam nie ma ...
PS. Prawdę powiedziawszy nie wiem gdzie jest, bo jak z wrzaskiem wystrzeliła za cyklopem i się gdzieś zaszyła, to jeszcze nie wyszła
A oto ten groźny cyklop- Tosiek- zaraz potem jak stał się cyklopem....
i aktualnie
cieszący się życiem
dopiero co
