Jesteśmy. Zeszło długo bo i kolejka była (notabene sama "zaprzyjaźniona" bo Goska_bs i Elfrida z Magiją) jak i sam Rastuś bronił każdej kropli swej krwi bardzo zażarcie. Ma pozapadane, cieniutkie naczynia, każda próba wkłucia kończyła się pęknięciem naczynia, kłute były wszystkie cztery łapeńki
Udało się w końcu - dzięki naszej kochanej, upartej Cioci CoolCaty

Chociaż gabinet wyglądał jak rzeźnia po świniobiciu, do tego Dredzik ze strachu zaczął gubić swoje dredy, CoolCaty upocona, my jeszcze bardziej, ale trochę udało się utoczyć
Starczyło na biochemię (wyniki jutro wieczorem), cukier (111... trochę za dużo, jak na kota po 8-godzinnej głodówce

ale na razie mamy nie panikować) no i na testy.
Na morfologię Rastek się już nie zgodził

Trudno spróbujemy później, jak się troszkę podtuczy i naczynia będą odporniejsze. Daliśmy mu jeść jeszcze w gabinecie i wszyscy wpatrywali się, jak to Dredzik je. No i faktycznie, CoolCaty potwierdziła nasze podejrzenia, ząbki przeszkadzają chwytać jedzonko. Jak coś tam już się uda złapać, to wylatuje zaraz z pysia

będziemy próbować robić mu póki co zupki, bardziej do picia niż jedzenia. A dziś, jak wróciłam z pracy, w kuwecie była kupka: pół jeszcze wodniste, ale pół prawie balasek
No dobra, wiem, że wszyscy czekają na wyniki testów
FelV / FIV ujemne
