Z domku tymczasowego:
Dzis Brutusek mial swieto czyli "starych nie ma, chata wolna, bedzie bal". Nawet Boubi sie wyniosl na caly dzien, a my i psy wyladowalismy na Hubertusie w Gzelu. Brutusek zostal wiec z pootwieranymi drzwiami, pelna micha i czysta kuweta. Po naszym powrocie - dom jeszcze stal. Teraz najadl sie gotowanego jeszcze cieplego karpia i walnal w kimono na puchowej kolderce Filipa. Zdjecia porobilam, jesli bedzie cos fajnego to wrzuce przy okazji. Tak, ze szafa gra- spoko. Nadal sterujemy ruchem w ZOO.