Praxeda witaj

)
Może jeszcze raz podam objawy (przynajmniej takie jakie miała Thalia) bez całej historii, będzie łatwiej
1. osłabienie, osowiałość, brak apetytu
2. bladość śluzówek, spojówek i skóry (anemia)
3. później zażółcenie (żółtaczka hemolityczna)
4. szmery serca pojawiające sie i znikające (spowodowane anemią)
5. wodobrzusze
6. powiększenie wątroby
7. powiększenie śledziony
8. powiększony znacznie obwód brzuszka, taki nieco rozlany, bez prawidłowego napięcia powłok (związane z pkt 5-7)
9. obniżona temperatura ciała
10. w badaniach krwi: spadek erytrocytów, spadek hematokrytu, wzrost leukocytów, wzrost prób wątrobowych
11. w moczu bilirubina
12. w związku ze spadkiem odporności: świerzb, grzybice a więc i wypadanie sierści, wszelkie robaczyce
13. w związku z bakiem apetytu - słaby przyrost wagi - kotek niedożywiony
14. duszność, zaciąganie przestrzeni międzyżebrowych (spowodowane akurat w tym przypadku potężną anemią
15. drżenia mięśniowe (pewnie w wyniku braku magnezu spowodowanego niedożywieniem)
NIE miała biegunek ani wymiotów ani temperatury
Charakterystyczne było to, że czasami mała czuła się lepiej a czasami własnie występowały zaostrzenia tak co 7-10 dni (pewnie wysiew hemobartoneli ma taką cykliczność) i wtedy była kompletnie nie do życia (zupełnie prawie sie nie ruszała, płytko i szybko dyszała, zdarzyło jej się pomylić kąt w którym ma kuwetę - poszła, zataczając się i wysiusiała się w przeciwnym kącie niż tam gdzie jest jej kuweta)
Acha! zaobserwowałam coś bardzo ciekawego: gdy mała była chora lub miała nawrót choroby to wtedy jadła żwirek. Żaden wet tego nie potrafi wytłumaczyć ale zależność nie jest przypadkowa - bardzo dokładnie to obserwowałam. Przez cały okres diagnostyki, gdy Thalia nie była prawidłowo leczona - wcinała żwir, w momencie gdy dostała właściwe leczenie - jak nożem uciął! Pierwszym objawem nawrotu było właśnie to, że zaczęła podjadać żwir. Jestem ciekawa, czy ktoś kto miał kota z hemobartonelozą zauważył coś podobnego.
Problemy diagnostyczne ogromne! Było podejrzenie:
- wady serca wrodzonej (i powiązanego z tym wewnątrzmacicznego niedotlenienia - kotek miał być delikatnie rzecz ujmując - głupawy)
- uszkodzenia nerek, wątroby, śledziony (to akurat mogło się zdarzyć przy takim nasileniu choroby)
- niedożności jelit (słabo było z kupkami - trudno sie dziwić mało jadła, no ale jeszcze był ten wieeeelki brzuch przy chudziutkim ciałku - bo wodobrzusze i hepatosplenomegalia)
- oczywiście tych wszystkich FIPów i innych białaczek, zapalenia otrzewnej czy AIDSów
POstępowanie:
-koniecznie zrobić rozmaz krwi na szkiełku i ogladnięcie pod mikroskopem czy jest hemobartonella. Jak już Siean pisała można sie rozminąć z czasem wysiewu mykoplazmy, więc czasami trzeba to badanie powtórzyć
-podanie wysokich dawek tetracyklin (preferowana doksycyklina)
...
- jeśli wystąpiła autokoagulacja krwinek - potrzebne są sterydy - to uż trzeba dopytać weta jak sobie życzy dawkować i który steryd preferuje
...
- osłonowo na wątrobę można podawać hepatil vit czy Essentiale forte, ja jeszcze daję małej Trilac czy jakikolwiek inny preparat przywracajacy prawidłową florę bakteryjną - przecież zażywa antybiotyki.
- na początku moga być konieczne kroplówki by kotka nawodnić i oczyścić z nadmiaru bilirubiny (uwalnia się w czasie rozpadu erytrocytów). Można je robić samemu podskórnie, dopytac sie oczywiście weta o dawkę, i można podac też Furosemid by wspomóc przepłukiwanie organizmu
- jeśli anemia jest bardzo nasilona - transfuzja krwi może być jedynym sposobem na uratowanie kociakowi życia! Może być niemożliwe ustalenie zgodności krwi biorcy z dawcą jesli autoalutynacja krwinek występuje (tak było u Thalii). Nie panikować tylko toczyć- zawsze można podac przeciwwstrząsowo steryd (np Dexaven) bo kotek bez transfuzji przy potężnej anemii naprawdę sobie może nie poradzić
- podawanie erytropoetyny jest wg mnie dyskusyjne - nie ryzykowałabym ale byc może Wasz wet ma inną opinię opartą na swoich doświadczeniach
Tak na koniec:
Zawsze mam w domu ampułkę Dexavenu (steryd - przeciwwstrząsowo), Furosemid (moczopędny) i jakiś antybiotyk oraz butelkę glukozy i soli fizjologicznej. Mimo że Thalia nie była zdiagnozowana i leczona dokładnie tak jak powinna, zawsze dostawała wymienione powyżej leki, kroplówkę i jakiś zastrzyk z witaminami. I to jej na krótko pomagało a na pewno lagodziło objawy.
Zrobienie podskórnego zastrzyku nie jest skomplikowane, podanie w ten sam sposób 20 ml glukozy czy soli fizjologicznej równiez nie.
Więc jeśli kotek ma choć trochę podobne objawy a akurat nie ma otwartej lecznicy w okolicy - można pokusić sie o takie działanie. Zresztą zapytajcie na wszelki wypadek zaufanego weta czy możecie tak postąpić gdyby zaistniała kiedyś taka sytuacja.
Pozdrawiam,
Gośka
wykasowano dawkowanie K