Hemobartonelloza i jak to się wszystko potoczyło

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 07, 2007 10:57

:( qrcze, tak czytam i czytam i cholera moja Katiuszka mogła na to umrzeć... cóż, dzieki, że to opisałaś, mnie już nie pomoże , ale moze innym
Obrazek
Obrazek

kirke18

 
Posty: 2132
Od: Pt mar 31, 2006 10:17
Lokalizacja: Grudziądz

Post » Śro lis 07, 2007 11:38

Praxeda witaj :))
Może jeszcze raz podam objawy (przynajmniej takie jakie miała Thalia) bez całej historii, będzie łatwiej :)

1. osłabienie, osowiałość, brak apetytu
2. bladość śluzówek, spojówek i skóry (anemia)
3. później zażółcenie (żółtaczka hemolityczna)
4. szmery serca pojawiające sie i znikające (spowodowane anemią)
5. wodobrzusze
6. powiększenie wątroby
7. powiększenie śledziony
8. powiększony znacznie obwód brzuszka, taki nieco rozlany, bez prawidłowego napięcia powłok (związane z pkt 5-7)
9. obniżona temperatura ciała
10. w badaniach krwi: spadek erytrocytów, spadek hematokrytu, wzrost leukocytów, wzrost prób wątrobowych
11. w moczu bilirubina
12. w związku ze spadkiem odporności: świerzb, grzybice a więc i wypadanie sierści, wszelkie robaczyce
13. w związku z bakiem apetytu - słaby przyrost wagi - kotek niedożywiony
14. duszność, zaciąganie przestrzeni międzyżebrowych (spowodowane akurat w tym przypadku potężną anemią
15. drżenia mięśniowe (pewnie w wyniku braku magnezu spowodowanego niedożywieniem)

NIE miała biegunek ani wymiotów ani temperatury

Charakterystyczne było to, że czasami mała czuła się lepiej a czasami własnie występowały zaostrzenia tak co 7-10 dni (pewnie wysiew hemobartoneli ma taką cykliczność) i wtedy była kompletnie nie do życia (zupełnie prawie sie nie ruszała, płytko i szybko dyszała, zdarzyło jej się pomylić kąt w którym ma kuwetę - poszła, zataczając się i wysiusiała się w przeciwnym kącie niż tam gdzie jest jej kuweta)

Acha! zaobserwowałam coś bardzo ciekawego: gdy mała była chora lub miała nawrót choroby to wtedy jadła żwirek. Żaden wet tego nie potrafi wytłumaczyć ale zależność nie jest przypadkowa - bardzo dokładnie to obserwowałam. Przez cały okres diagnostyki, gdy Thalia nie była prawidłowo leczona - wcinała żwir, w momencie gdy dostała właściwe leczenie - jak nożem uciął! Pierwszym objawem nawrotu było właśnie to, że zaczęła podjadać żwir. Jestem ciekawa, czy ktoś kto miał kota z hemobartonelozą zauważył coś podobnego.

Problemy diagnostyczne ogromne! Było podejrzenie:
- wady serca wrodzonej (i powiązanego z tym wewnątrzmacicznego niedotlenienia - kotek miał być delikatnie rzecz ujmując - głupawy)
- uszkodzenia nerek, wątroby, śledziony (to akurat mogło się zdarzyć przy takim nasileniu choroby)
- niedożności jelit (słabo było z kupkami - trudno sie dziwić mało jadła, no ale jeszcze był ten wieeeelki brzuch przy chudziutkim ciałku - bo wodobrzusze i hepatosplenomegalia)
- oczywiście tych wszystkich FIPów i innych białaczek, zapalenia otrzewnej czy AIDSów

POstępowanie:

-koniecznie zrobić rozmaz krwi na szkiełku i ogladnięcie pod mikroskopem czy jest hemobartonella. Jak już Siean pisała można sie rozminąć z czasem wysiewu mykoplazmy, więc czasami trzeba to badanie powtórzyć

-podanie wysokich dawek tetracyklin (preferowana doksycyklina) ...
- jeśli wystąpiła autokoagulacja krwinek - potrzebne są sterydy - to uż trzeba dopytać weta jak sobie życzy dawkować i który steryd preferuje ...
- osłonowo na wątrobę można podawać hepatil vit czy Essentiale forte, ja jeszcze daję małej Trilac czy jakikolwiek inny preparat przywracajacy prawidłową florę bakteryjną - przecież zażywa antybiotyki.

- na początku moga być konieczne kroplówki by kotka nawodnić i oczyścić z nadmiaru bilirubiny (uwalnia się w czasie rozpadu erytrocytów). Można je robić samemu podskórnie, dopytac sie oczywiście weta o dawkę, i można podac też Furosemid by wspomóc przepłukiwanie organizmu

- jeśli anemia jest bardzo nasilona - transfuzja krwi może być jedynym sposobem na uratowanie kociakowi życia! Może być niemożliwe ustalenie zgodności krwi biorcy z dawcą jesli autoalutynacja krwinek występuje (tak było u Thalii). Nie panikować tylko toczyć- zawsze można podac przeciwwstrząsowo steryd (np Dexaven) bo kotek bez transfuzji przy potężnej anemii naprawdę sobie może nie poradzić

- podawanie erytropoetyny jest wg mnie dyskusyjne - nie ryzykowałabym ale byc może Wasz wet ma inną opinię opartą na swoich doświadczeniach

Tak na koniec:
Zawsze mam w domu ampułkę Dexavenu (steryd - przeciwwstrząsowo), Furosemid (moczopędny) i jakiś antybiotyk oraz butelkę glukozy i soli fizjologicznej. Mimo że Thalia nie była zdiagnozowana i leczona dokładnie tak jak powinna, zawsze dostawała wymienione powyżej leki, kroplówkę i jakiś zastrzyk z witaminami. I to jej na krótko pomagało a na pewno lagodziło objawy.
Zrobienie podskórnego zastrzyku nie jest skomplikowane, podanie w ten sam sposób 20 ml glukozy czy soli fizjologicznej równiez nie.
Więc jeśli kotek ma choć trochę podobne objawy a akurat nie ma otwartej lecznicy w okolicy - można pokusić sie o takie działanie. Zresztą zapytajcie na wszelki wypadek zaufanego weta czy możecie tak postąpić gdyby zaistniała kiedyś taka sytuacja.

Pozdrawiam,
Gośkawykasowano dawkowanie K
pozdrawiam,
ogocha
Obrazek
Chałwa, Kitel i Thalia ['] na zawsze ze mną

ogocha

 
Posty: 1309
Od: Wto sie 07, 2007 22:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 07, 2007 11:42

Kirke, tak mi przykro...
pozdrawiam,
ogocha
Obrazek
Chałwa, Kitel i Thalia ['] na zawsze ze mną

ogocha

 
Posty: 1309
Od: Wto sie 07, 2007 22:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 07, 2007 11:51

Ogocha dzięki za ten wykład. Bardzo cenna sprawa.
Ja robię sama zastrzyki,kroplówy, itp. W kociej apteczce mam sporo leków, często są zbawieniem w nagłym np nocnych zachorowaniach. Trochę doświadczenia w kocich chorobach i podawaniu leków mam.
A tym zwirkiem to mnie zaniepokoiło, bo mój jeden kot wcina żwirek co jakiś czas, ale żadnych innych objawów chorobowych nie zauważyłam. Treba go wziąc pod lupę. Ostatnie nie je żwirku, ale może dlatego, że aktualnie mam drewniany.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro lis 07, 2007 11:53

ogocha pisze:Acha! zaobserwowałam coś bardzo ciekawego: gdy mała była chora lub miała nawrót choroby to wtedy jadła żwirek. Żaden wet tego nie potrafi wytłumaczyć ale zależność nie jest przypadkowa - bardzo dokładnie to obserwowałam. Przez cały okres diagnostyki, gdy Thalia nie była prawidłowo leczona - wcinała żwir, w momencie gdy dostała właściwe leczenie - jak nożem uciął! Pierwszym objawem nawrotu było właśnie to, że zaczęła podjadać żwir. Jestem ciekawa, czy ktoś kto miał kota z hemobartonelozą zauważył coś podobnego.


Kurcze...Wiosną straciłam Myszkina. Na początku wydawało się, że będzie dobrze, że to tylko KK, potem wyszło śródmiąższowe zapalenie płuc i chore zatoki. Dostał antybiotyk, zareagował, antybiotyk odstawiono po tygodniu. Był nawrót i....potem to już "z górki". Powiększone nerki, wątroba, szmery w sercu, płynu w brzuszku brak, niski hematokryt, anemia...Potem żółtaczka. I wtedy zaczął jeść żwirek. Na vetserwisie znalazłam ten "niespecyficzny objaw" przy przewlekłej niewydolności nerek...W wątku Myszkina i gdzieś wcześniej spotkałam się z opinią, że to z powodu niedoboru żelaza.
Miał robione badania krwi, rozmaz był robiony.Wyszedł jak to określiła wetka "taki sobie, nie tragiczny..."
Ostatnio edytowano Śro lis 07, 2007 12:17 przez pixie65, łącznie edytowano 1 raz

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro lis 07, 2007 12:17

Prakseda, tak na zdrowy rozum to wcinanie żwirku może być objawem braku jakiś minerałów co w przypadkach chorób najczęściej występuje. Więc jesli kocina zdrowo wygląda to po prostu kup mu jakieś witaminki. A może ma problemy z wypróżnianiem? Może koty jedzą żwirek aby sobie poprawić pasaż jelitowy jak np. psy w przypadku jedzenia trawy? Nie mam pojęcia.

Pixie - objawy jak u Thalii z niewielkimi różnicami, ale przebieg tej samej choroby może być nieco (lub rzadziej zupełnie) inny u różnych osób. Myślę, że Myszkin mógł to mieć.

Może warto by było założyć wątek o chorobach, z którymi były problemy diagnostyczne. Zawsze komuś może się przydać. Co myślicie?
pozdrawiam,
ogocha
Obrazek
Chałwa, Kitel i Thalia ['] na zawsze ze mną

ogocha

 
Posty: 1309
Od: Wto sie 07, 2007 22:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 07, 2007 12:21

ogocha pisze:Praxeda witaj :))
Acha! zaobserwowałam coś bardzo ciekawego: gdy mała była chora lub miała nawrót choroby to wtedy jadła żwirek. Żaden wet tego nie potrafi wytłumaczyć ale zależność nie jest przypadkowa - bardzo dokładnie to obserwowałam. Przez cały okres diagnostyki, gdy Thalia nie była prawidłowo leczona - wcinała żwir, w momencie gdy dostała właściwe leczenie - jak nożem uciął! Pierwszym objawem nawrotu było właśnie to, że zaczęła podjadać żwir. Jestem ciekawa, czy ktoś kto miał kota z hemobartonelozą zauważył coś podobnego.


8O myślałam że tylko mój jest taki "wyjątkowy"! Co prawda jak chorował to tak nie miał, ale już dłuugo tak jest, że zanim zrobi kupala, wywąchuje całą kuwetę i nie wiem czy liże, czy zżera żwirek, napewno wiem że czasem nim pluje i mu się mokry do brody przykleja.
Obrazek ObrazekObrazek
Franek & Rysia
Zabezpieczenia okien i balkonów 3miasto- R E A K T Y W A C J A.

rambo_ruda

 
Posty: 8231
Od: Pon maja 15, 2006 16:53
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro lis 07, 2007 12:29

ogocha pisze:Może warto by było założyć wątek o chorobach, z którymi były problemy diagnostyczne. Zawsze komuś może się przydać. Co myślicie?


Myślę, że warto ALE myślę też, że lepiej jednak nie podawać na forum tak szczegółowego sposobu postępowania...Od tego jest wet, który kota bada i prowadzi. Boję się, żeby te informacje nie zostały wykorzystane przez osoby, które będą próbowały leczyć samodzielnie...
Ja sama przed chwilą wróciłam do wątku Myszkina i...sporo objawów faktycznie podobnych, ale wcześniej objawy pasowały też do FIPa...
To jest zdaje się syndrom studentów medycyny - ucząc się o objawach chorób-sami u siebie je zauważają... :wink:
Może raczej skupić się na objawach, zwłaszcza takich "niespecyficznych" a choroby niech jednak będą diagnozowane dzięki badaniom u weta...

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro lis 07, 2007 12:41

Pixie, nie mam na myśli podawania sposobu leczenia ale opisania swojego przypadku, który stanowił problem i dla wetów. Może się okazać, że w porę zasugerowane prawdopodobne rozpoznanie umozliwi odpowiednio ukierunkowaną diagnostykę i w efekcie postawienie prawidłowego rozpoznania. Tak było w przypadku Thalii. Sama przekopywałam się przez dostępną mi literaturę medyczną ("ludzką") oraz przez wiadomości informacje w i-necie. W końcu jako wlascicielka kota więcej zauważysz, ze cos est nie tak. Czasem wet nie zada odpowiedniego pytania a Ty nawet nie pomyślisz, że to co zauważyłaś moze być ważne.
I nie mam zamiaru w jakikolwiek sposob podważać kompetencji weterynarzy. Wiem ze swojej działki jak czasami trudno postawić diagnozę i że sugestia pacjenta może świetnie ukierunkować. Medycyna uczy pokory... Niestety w przypadku weterynarii można liczyć tylko na sugestię właściciela zwierzaka :)
No i jeśli chodzi o postępowanie - to tak jak w przypadku I pomocy - właściwie każdy powinien jej umieć udzielić, stąd też sugestia o posiadaniu dexavenu, furosemidu, glukozy i soli fizjologicznej.
POza tym mam przekonanie, że jeśli ktos ma zwierzaka na którym mu zależy to będzie postępował tak aby je uratować. Jesli mu nie zależy to zaniecha wizyty u weta (po co tracić pieniądze) a kto wie może akurat w apteczce bedzie miał wyzej wymienione leki i je użyje? Może uratować życie swojego kota/psa....
pozdrawiam,
ogocha
Obrazek
Chałwa, Kitel i Thalia ['] na zawsze ze mną

ogocha

 
Posty: 1309
Od: Wto sie 07, 2007 22:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 07, 2007 13:03

ogocha pisze:I nie mam zamiaru w jakikolwiek sposob podważać kompetencji weterynarzy. Wiem ze swojej działki jak czasami trudno postawić diagnozę i że sugestia pacjenta może świetnie ukierunkować. Medycyna uczy pokory... Niestety w przypadku weterynarii można liczyć tylko na sugestię właściciela zwierzaka :)

Ja się z Tobą całkowicie zgadzam, i wcale nie miałam na myśli, że podważasz kompetencje wetów (chociaż czasem warto byłoby ... :wink: ), tylko o to, że na forum bywają osoby, którym się wydaje, że dzięki wiedzy z forum mogą SAME coś robić.
Z tego co się zorientowałam TY masz wykształcenie medyczne, znasz więc i ROZUMIESZ pewne mechanizmy. Jeśli ktoś automatycznie zastosuje się do zbyt szczegółowych porad, bo wszystko mu się będzie zgadzać - może być problem.

ogocha pisze:Może się okazać, że w porę zasugerowane prawdopodobne rozpoznanie umozliwi odpowiednio ukierunkowaną diagnostykę i w efekcie postawienie prawidłowego rozpoznania.

Wyobraź sobie, że jesteś lekarzem. Przychodzi do Ciebie pacjent i mówi: "Pani doktor - mam takie to a takie objawy, na forum napisali, że to jest to i to, proszę wypisac receptę na to albo tamto..." Ja oczywiście tochę żartuję, ale byłam świadkiem podsuwania lekarzowi wydruku z netu, zeby...sobie poczytał o jakiejś chorobie... :D
ogocha pisze:W końcu jako wlascicielka kota więcej zauważysz, ze cos est nie tak. Czasem wet nie zada odpowiedniego pytania a Ty nawet nie pomyślisz, że to co zauważyłaś moze być ważne.

też tak uważam, chociaż kiedyś od koleżanki-wetki usłyszałam, że "diagnoza nie zależy od widzimisię właściciela kota..." Ona nie leczy moich zwierzaków 8) :wink:

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro lis 07, 2007 13:49

NIe muszę sobie wyobrażać :))) Przychodza do mnie rózne pacjentki i musze przyznać, ze jeszcze nie zdarzyło się by tak powiedziały :)) ale czasem coś sugerują. No i bywa, ze mogą mieć racje a bywa że nie, ale zawsze wysłuchuje co mają do powiedzenia. POza tym, jesli pacjentka ma wątpliwości dobrze jej je rozwiać poprzez wytłumaczenie co i jak :))
pozdrawiam,
ogocha
Obrazek
Chałwa, Kitel i Thalia ['] na zawsze ze mną

ogocha

 
Posty: 1309
Od: Wto sie 07, 2007 22:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 07, 2007 14:11

tak sobie doczytuję co tu piszecie...
po pierwsze -ogocha-dzięki za zrozumienie (imienniczko :))
po drugie myślę sobie, że mój wet nie dał rady( i na moje uwagi o informacjach z forum reagował lekceważąco, choć nie złośliwie)...
po trzecie moja Katia nie miała wodobrzusza, nie jadła żwirku, ale cykl pogorszenia po 7 dniach był taki sam i inne objawy... więc może nie koniecznie to było to,
po czwarte tak sobie myślę, ze nie powinnyście się obawiać, że ktoś swojemu kotu zastosuje takie leczenie- w przypadku lakoników medycznych to się wydaje mało prawdopodobne, a jak ktoś jest "medyczny" to tym bardziej będzie konsultował z wetem leczącym kota. Ja jestem z wykształcenia i dawnej przeszłości pielęgniarką, ale i tak nie umiałam wycisnąć z weta wszystkiego co można było zrobić,bo nie wszystko (myślałam) wiem o kotuchach co wie on.
Czy gdybym miał taką wiedzę jak dziś moja Katia by żyła??? Nigdy się nie pozbędę tych wątpliwości :placz:
Teraz mam Axlę ( na zdjęciu), jest rodowodowa, zaszczepiona i mam nadzieję, że będzie z nami długo, zdrowo i szczęśliwie, pozdrawiam
Obrazek
Obrazek

kirke18

 
Posty: 2132
Od: Pt mar 31, 2006 10:17
Lokalizacja: Grudziądz

Post » Śro lis 07, 2007 14:23

Kirke, 90% sukcesu to znależć odpowiedniego weta :)
Trudno wyczuć co Twojej kici było i pewnie tego sie juz nie dowiemy. Najwazniejsze by Twoje obecne cudo dobrze sie mialo.
Napisz prosze co to za rasa? Ja jestem laikiem i niezbyt się znam
:oops:

P.S. Sorry za brak polskich znakow - mala mi zaanektowała reke - wlasnie na niej spi
pozdrawiam,
ogocha
Obrazek
Chałwa, Kitel i Thalia ['] na zawsze ze mną

ogocha

 
Posty: 1309
Od: Wto sie 07, 2007 22:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 07, 2007 14:57

moje cudo jest syberyjskim kotem , Katia tez była, ale nie do końca rasowa- była od pseudohodowcy
te koty są cudownie łagodne, nie niszczą, nie drapią (prócz drapaczka), nie wymagają tak intensywnej pielęgnacji futra jak np. persy, no cud, miód, orzeszki :D
Obrazek
Obrazek

kirke18

 
Posty: 2132
Od: Pt mar 31, 2006 10:17
Lokalizacja: Grudziądz

Post » Śro lis 07, 2007 15:02

Imienniczko, masz może więcej zdjęć cudu miodu i orzeszków? :))
pozdrawiam,
ogocha
Obrazek
Chałwa, Kitel i Thalia ['] na zawsze ze mną

ogocha

 
Posty: 1309
Od: Wto sie 07, 2007 22:03
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek i 47 gości