Ja pamiętam pierwsze "krakowskie" spotkanie.
Jak przyjechała po mnie Lora, której nie znałam w "realu". I jak na ugiętych nogach ze strachu otworzyłam drzwi. Lora powiedziała"A to tak wyglądasz". I ja się prawie załamałam, że ona jest załamana, że ja tak wyglądam. Ale się uśmiechała.
Potem pojechałyśmy jej autkiem na spotkanie. I zobaczyłam pod krzyżem przy Wawelu całą masę nieznanych mi osób. I, że Macda myślała przez jakiś czas, że Lora to ja, a ja to Lora. Trochę było nerwowego śmiechu, ale potem wszyscy jakoś się bardziej wyluzowali.W dużej mierze dzięki Gandalfowi Jarka, który "rozkręcił" atmosferę.
Aż żal mi było, kiedy skończyło się spotkanie. Na szczęście niedługo potem zostało powtórzone.
Ale i tak mam to, że okropnie się czuję na samym początku spotkania, jak poznaję nowych ludzi. żołądek mnie aż boli z nerwów. Niby mnie znają "z sieci", wiedzą jak wyglądam

(ze zdjęć). No ale zawsze strach jest...

Proszę nie cytować moich postów.
Dziękuję.