Moje koty - prosba o zamknięcie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 12, 2007 14:51

Od starego małżeństwa różnią się tylko tym, że Putita chyba nie mówi jak bardzo boli ją głowa :)
A biorąc pod uwagę fakt, że Zawieszka to jakby adoptowana córeczka, to w zasadzie można nas już uznać za rodzinę patologiczną jakby stworzoną do newsa w wiadomościach TVP. Dracul oczywiście pokazywany z zamglonym pyszczkiem :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 12, 2007 14:52

casica pisze:Nie mają kotów, oczywiście, że nie mają. Ale uczłowiecza ich troszkę, że wynoszą jedzenie podwórkowcom :!:
Jednak donosili na mnie do administracji, że remont trwa zbyt długo :roll: w efekcie nasłali na mnie pijanego kominiarza i w ogóle jest śmiesznie. Ale w nocy moje mądre koty mszczą się za takie działania :)
Tak naprawdę to wcale im nie współczuję :) czekam na kolejne skargi



uruchamiaj im młot pneumatyczny w godzinach 6.00-22.00. I tak dopóki się podwójnie nie zakocą. Wtedy każdą skargę wytrzymasz Obrazek
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt paź 12, 2007 14:57

No nieeee, ja bym im kota nie dała.
Stolarz pukał lekko około 18, to sąsiad i tak przyszedł pouczyć, że w tym kraju pracuje się do 15 :?: A on przez to pukanie nie mógł oglądać jakiegoś serialu. Twierdził też z uporem maniaka, że wiercimy dziury w podłodze i jemu się sypie sufit. Po jaką cholerę miałabym wiercić dziury w parkiecie? Nie wiem. On zobaczył, że dziur nie ma, ale i tak nie uwierzył :) Może niedługo oskarży mnie, że przez te dziury ja mu sypię truciznę? Na Aleksandrowskiej jest pewnie sporo takich przypadków, ale na Kopcińskiego :?:

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 12, 2007 15:06

casica pisze:No nieeee, ja bym im kota nie dała.
Stolarz pukał lekko około 18, to sąsiad i tak przyszedł pouczyć, że w tym kraju pracuje się do 15 :?: A on przez to pukanie nie mógł oglądać jakiegoś serialu. Twierdził też z uporem maniaka, że wiercimy dziury w podłodze i jemu się sypie sufit. Po jaką cholerę miałabym wiercić dziury w parkiecie? Nie wiem. On zobaczył, że dziur nie ma, ale i tak nie uwierzył :) Może niedługo oskarży mnie, że przez te dziury ja mu sypię truciznę? Na Aleksandrowskiej jest pewnie sporo takich przypadków, ale na Kopcińskiego :?:




sąsiad mojej koleżanki przyszedł z awanturą, że oni wdomu samochód naprawiają (3 piętro w bloku). Więc upośledzenie Twoich sąsiadów nie jest takie wielkie.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt paź 12, 2007 15:10

Nie mów hop, jeszcze pewnie nie powiedział ostatniego słowa :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 12, 2007 15:41

Czasami sąsiedzi są dramatyczni

Zmysł

 
Posty: 1795
Od: Czw lip 19, 2007 12:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 13, 2007 10:17

Dzień Dziecka skończył się wczoraj wieczorem :evil: Musiałam wyjść, po co? Na jaką cholerę opuszczać ukochanego kota? Polowanie na mięsko nie tłumaczy opuszczenia gniazda :evil: Przyszłam z przyjaciółką. Uprzedziłam, że najpierw trzeba się rozejrzeć. I dobrze, bo w przedpokoju, w samym kąciku przy drzwiach czyhała na nas zasadzka :) Dzisiaj rano też już w normie, dzień rozpoczął się od mycia i ścierania. I tak oto wróciliśmy do rzeczywistości :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 13, 2007 15:25

hmmm, niespodzianki draculowe to jak oznaka normalności i zdrowia. Cieszyć się z nich należy :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob paź 13, 2007 15:35

Prawda? Jak nie nasika to też się denerwuję, że może chory? No cóż też się zrobiłam normalna inaczej :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 13, 2007 15:41

Wrrrr nie mam aparatu :placz:
A tak się pięknie moje słodkie komponują na mojej pościeli, wszystkie trzy :love:
Nie, stanowczo nie jestem normalna. Najpierw postawiłam warunek, że jak się przeprowadzać to tylko w obrębie kwartału ulic, bo przecież moje piwniczniaki, a ja ich nie zostawię za skarby świata, wolę się gnieździć :)
A potem łóżko. Zdecydowałam, że będę miała lóżko ze względu na wygodę kotów. TŻ (okropny pedant, w przeciwieństwie do...) już nie może krzyczeć i płakać, że znowu nie pościeliłam kanapy. A jak ja mogłam ścielić? I co? Brutalnie wyrzucić z gniazda Puti??? A łóżka się nie ścieli, łóżko się przykrywa (tylko kapy się jeszcze muszę dorobić). Same plusy, ja pielęgnuję moje ukochane lenistwo, kotki są szczęśliwe, a TŻ nie sfrustrowany :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 13, 2007 15:48

casica pisze:Wrrrr nie mam aparatu :placz:
A tak się pięknie moje słodkie komponują na mojej pościeli, wszystkie trzy :love:
Nie, stanowczo nie jestem normalna. Najpierw postawiłam warunek, że jak się przeprowadzać to tylko w obrębie kwartału ulic, bo przecież moje piwniczniaki, a ja ich nie zostawię za skarby świata, wolę się gnieździć :)
A potem łóżko. Zdecydowałam, że będę miała lóżko ze względu na wygodę kotów. TŻ (okropny pedant, w przeciwieństwie do...) już nie może krzyczeć i płakać, że znowu nie pościeliłam kanapy. A jak ja mogłam ścielić? I co? Brutalnie wyrzucić z gniazda Puti??? A łóżka się nie ścieli, łóżko się przykrywa (tylko kapy się jeszcze muszę dorobić). Same plusy, ja pielęgnuję moje ukochane lenistwo, kotki są szczęśliwe, a TŻ nie sfrustrowany :)


casica, dla mnie to Ty jesteś całkiem normalna. Ja od wielu lat mam sypialnię z łóżkiem, na którym się pościel kapą ptrzykrywa, ale często zdarza się, że łóżko zostaje rozgrzebane, bo Koralik usnął :twisted:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon paź 15, 2007 18:57

A ja w czwartek widzialam Casicowe stadko :)
Drakul - wieeeelki przystojniak :) cudo :)
Putita - plochliwa dama ;)
Zawieszka - cud miod :) wulkan energi :)
Obrazek

goska_bs

 
Posty: 5304
Od: Czw mar 23, 2006 18:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro paź 17, 2007 12:19

No to fajna zgraja

Zmysł

 
Posty: 1795
Od: Czw lip 19, 2007 12:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 06, 2007 12:29

Zawieszka choruje :( W sobotę wróciłam na chwilę do domu i całe szczęście. Już podejrzane wydało mi się, że ni wyszła się ze mną przywitać. Cały dzień leżała jak szmatka. Wieczorem pojechaliśmy do weta. Bolesne gardełko i temperatura 40,6. Wet skłuł mała dupkę, ale troszkę pomogło. Lekko się ożywiła. W niedzielę u weta dwa razy, temperatura 40 st. Zero jedzenia, tylko troszkę wody. Wczoraj temperatura już w normie, ale kicia słaba straszliwie. Łapeczki się rozjeżdżają, kładzie się przy miseczce i popija wodę, a później tak zostaje. Nie mogę na to patrzeć, przenoszę na łóżko i tak jak ją kładę, tak leży. Wczoraj był rtg, płucka i jama brzuszna czyste, żadnych podejrzanych płynów. Wczoraj pod wieczór zaczęła jeść więc nie musiała mieć kroplówki. Dzisiaj temp w normie, znowu zastrzyki, nadal słabiutka :( Bardzo, bardzo biedna mała Zawieszka, żywiołowy i wesoły kotek :(
Diagnoza - jakaś wirusówka, albo bardzo silne przeziębienie. Zostaję w Łodzi do jutra, jutro znowu wet i zobaczymy czy już leki do domu, czy nadal wizyty w lecznicy. Tak chaotycznie i skrótowo piszę, ale cały weekend upłynął mi pod znakiem martwienia się o Zawieszkę. Bardzo prosimy o kciuki
Ostatnio edytowano Wto lis 06, 2007 12:40 przez casica, łącznie edytowano 1 raz
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lis 06, 2007 12:35

casica pisze:Zawieszka choruje :( W sobotę wróciłam na chwilę do domu i całe szczęście. Już podejrzane wydało mi się, że ni wyszła się ze mną przywitać. Cały dzień leżała jak szmatka. Wieczorem pojechaliśmy do weta. Bolesne gardełko i temperatura 40,6. Wet skłuł mała dupkę, ale troszkę pomogło. Lekko się ożywiła. W niedzielę u weta dwa razy, temperatura 40 st. Zero jedzenia, tylko troszkę wody. Wczoraj temperatura już w normie, ale kicia słaba straszliwie. Łapeczki się rozjeżdżają, kładdzie się przy miseczce i popija wodę, a później tak zostaje. Nie mogę na to patrzeć, przenoszę na łóżko i tak jak ją kładę, tak leży. Wczoraj był rtg, płucka i mama brzuszna czyste, żadnych podejrzanych płynów. Wczoraj pod wieczór zaczęła jeść więc nie musiała mieć kroplówki. Dzisiaj temp w normie, znowu zastrzyki, nadal słabiutka :( Bardzo, bardzo biedna mała Zawieszka, żywiołowy i wesoły kotek :(
Diagnoza - jakaś wirusówka, albo bardzo silne przeziębienie. Zostaję w Łodzi do jutra, jutro znowu wet i zobaczymy czy już leki do domu, czy nadal wizyty w lecznicy. Tak chaotycznie i skrótowo pisz, ale cały weekend upłynął mi pod znakiem martwienia się o Zawieszkę. Bardzo prosimy o kciuki



bardzo mocno trzymam kciuki
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości