» Sob lip 26, 2003 16:49
Melduje sie z powrotem. Noc byla koszmarna, snil mi sie Krzysiu w meczarniach...
Dzisiaj rano nie poszlam do szkoly, bo mialam strasznego kaca, tylko spalam z kotami do 10 chyba. Potem rzucilam sie na dezynfekcje mieszkania, nie ma to jak troche pracy fizycznej na troski. Podloga wymyta 3 razy, wszystkie poslanka wyrzucone profilaktycznie, podobnie jak wycieraczki ktore kotom sluzyly jako miejsce do polegiwania. Musze kupic nowe. Miski plasitkowe tez wyrzucilam i kupilam nowe, moze szaleje ? Zostaly mi jeszcze tylko wiklinowe koszyki, czy je tez moge zdezynfekowac Chloroxem i potem wyplukac i dac wyschnac? Nic sie tej wiklinie nie stanie???? Moze lepiej wyrzucic? Poradzcie...
Przy okazji pod lozkiem (pod ktore rzadko zagladam) znalazlam zeschnieta qpke niewiadomego pochodzenia.
Krowki mniej, ale Daisy wyraznie obchodzi cale mieszkanie i go szuka, i patrzy na mnie takim pytajacym wzrokiem...
Rozmawialam dzisiaj z wetka. W poniedzialek powinna miec Interferon i bedziemy dzialac. Zakladamy, ze wszystkie trzy sa zagrozone, bo mialy z nim dosc dlugo kontakt. I nie robimy testow, to przeciez nic nie zmieni, szkoda kasy. Zreszta wyniki na testach bywaja zafalszowane. A u niego to tak szybko poszlo... Chociaz wiem, FIP czesto trwa miesiacami i stan objawowy to zwykle koncowka po prostu. Wetka mowila rowniez, ze to u nich 2 przypadek w tym miesiacu - jakims panstwu najpierw kot umarl na bialaczke a teraz drugi ma FIPa wlasnie, ale on jest w duzo lepszym stanie niz byl Krzys i jeszcze ze 3-4 tygodnie pociagnie... To jest najgorsze - ze prawie nic nie mozna zrobic...