Tosia w nocy bardzo mocno psikała jednak nos się nie odetkał. Zaczęła jeść i to wielkie chrupki Pro Nature odtłaczającej. Tak się ucieszyłam, że dałam jej zaraz trochę mokrego jedzenia. Tosia pije też wodę, więc wyjęłam wenflon i wizyta u weta nie będzie dzisiaj konieczna.
Mruczkowi nadal muszę czyścić nos z krwawej wydzieliny, ale język wygląda już o wiele lepiej. Przed chwilą namiętnie drapał fotel a teraz wygląda przez szybę balkonową. Chyba niedługo znowu nie będzie, o czym pisać.
To oko Tosi jest nieoperacyjne? Bo na zdjęciach wygląda to tak, jakby można było usunąć tę narośl/zrost na rogówce. Nie przeszkadza jej to? I to nie jest przypadkiem od permanentnego podrażnienia rogówki np. zawiniętą do wnętrza powieką?
Tak se tylko gdybam...
Kaja jest śliczna...
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882
'Pijcie swe niezaznane szczęście chcąc nie być tym, kim jesteście'
Agn na razie okiem Tosi się nie zajmuję. Jak już pisałam wygląda to na stare uszkodzenie i chyba coś poważniejszego. Oko nie dość, że jest mętne to na dodatek cały czas porusza się w prawo i lewo. Co ciekawe zdrowe oko przez chorobę ma zaczerwienioną i rozpulchnioną spojówkę a to chore nie. Bardzo martwi mnie niedrożna prawa dziurka nosa. Lewą dziurką Tosia wysmarkuje zalegającą wydzielinę a prawą prawie nic nie wychodzi i też niewiele można w nią wcisnąć płynu. Jak tylko uporamy się z katarem zajmiemy się i okiem, choć będzie trudno w Bydgoszczy znaleźć dobrego fachowca.
Diego po raz drugi próbuje zdobyć serca ludzi w nowym domu. Tym razem trafił do bliskich krewnych mojej sąsiadki i na dodatek mieszkających całkiem niedaleko mnie. Myślę, że będę miała na bieżąco informacje o nim.
A to Diego mocno przerażony ze swoją nową opiekunką Natalią, która stara się udowodnić mu, że jest bezpieczny.
Już przed południem załatwiłam sobie kocia doładowanie, aby nie zmieniać tak często tyłu wątku. Ze schroniska przyjechała do mnie 5-6 miesięczna koteczka. Oddana z domu, ale ze standardowym wyposażeniem w postaci pcheł, świerzbu usznego i być może pasożytów wewnętrznych. Ma katar i ciężko jej oddychać przez nos. Jest bardzo przymilna i spragniona ludzkiego towarzystwa. Ani razu nie prychnęła na koty i psa.
Od piątku zabrałam ze schronu 2 szylkretki i od piątku trafiły do schronu kolejne 2 sześcioletnie również oddane z domu.