Donciu pisze:Kota i tak będe miał , może nie teraz ale na przyszły rok
Kota mógłbyś mieć nawet już, natychmiast, bo naprawdę dla wielu kotów dom (po prostu dom, bez dodatkowych przymiotników) byłby ratunkiem, gdyby nie Twoje nierealne wymagania.
Jak rozumiem, adopcja kota ze schroniska Cię nie interesuje?
A kot, który ma za sobą "przebytą" - czyli wyleczoną chorobę, to towar gorszej jakości?

Wybacz, ale nie spotkałam jeszcze na swojej drodze kota, który na nic nie chorował i którego nie trzeba było od samego początku leczyć. Choćby ze świerzbu usznego, który niektórzy uważają po prostu za "brudne uszy".
Za to spotykałam koty "zdrowe jak rydze", które ujawniały niewyleczone i niezauważone wcześniej choroby.
A po zmianie warunków (tzn. np. zmianie domu) nawet zdrowe kociaki zaczynają chorować, bo spada im odporność w wyniku stresu. I co wtedy? Reklamacja?
Małe kociaki to bardzo kruche stworzonka. Zdrowie im się może sypnąć błyskawicznie, z najbanalniejszych powodów. Adoptując kota, odpowiedzialny dom od razu przygotowuje się na ewentualność jego choroby. Również tej niezdiagnozowanej, o której tymczasowy opiekun może nie wiedzieć.
I to właśnie ten aspekt, a nie "dom wychodzący" zbulwersował mnie najbardziej w Twoich wypowiedziach. I jeszcze ten "czas i pieniądze"...
I nie pochlebiaj sobie - facetów lubiących koty jest naprawdę ogromna rzesza. A że nie wszyscy muszą mieć to wypisane na sztandarach...